Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

- ale... Jeśli udało mu się wyjść... - twarz kobiety znowu przybrała smutny wyraz - To dlaczego go tu szukasz? Czy nie jest on teraz za murami tego miejsca? Czy nie układa on swego życia w wielkim mieście?

- no cóż szczerze mówiąc... - Aleksander brnął dalej w kłamstwo - to wrócił odwiedzić rodzinę, a ja chciałem go odwiedzić i przy okazji zwiedzić jego rodzinne miasteczko.

- oh... - kobieta wyraźnie zesmutniała - ale on jest głupi! Jak udało mu się uciec, to pokiegogrzyba wraca?! Jednak jest to idiota! A miałam już go za dobrego człowieka. Dobrego, mądrego obywatela, a jednak idiota!

Kobieta wstała z ławki i odeszła, dalej oczerniając Dannego pod nosem. Aleksander podążał za nią zdziwionym wzrokiem i patrzył jak wnika powoli w tłum ludzi.

- okey... - pomyślał Aleksander - to miejsce jest coraz dziwniejsze...

Zaraz potem Aleksander ruszył w kierunku pobliskiego tłumu ludzi.

- Ktoś z nich na pewno coś wie - pomyślał Aleksander

Lecz nim do nich podszedł ktoś szturchnął go w ramię, był to przystojny młody mężczyzna o niezwykle charyzmatycznym uśmiechu i inteligentnym spojrzeniu, miał on błękitne oczy i jasne, niemalże białe włosy, uśmiechnął się przyjaźnie po czym powiedział:

- Dzień dobry. Nazywam się Filipe Harris i zawodowo zajmuję się ogrodnictwem. Słyszałem od Janin, że podobno szukasz Dannego Ridels, czy to prawda?

- Tak to prawda, nazywam się Aleksander Fergin - powiedział Aleksander z nutą nadziei wyczuwalną w jego głosie - czy wie Pan może gdzie znajduje się obecnie Danny?

- Szczerze to nie wiem - rzekł wzruszając ramionami Filipe - nie widziałem go od paru miesięcy.

- to po co zaczynasz rozmowę?! - pomyślał zirytowany Aleksander

- Osobą, która jako jedyna może to wiedzieć jest pewien chłopak o imieniu Sergei - powiedział z tajemniczym uśmiechem Filipe - powinieneś go spotkać w parku fontann, często tam przesiaduje, ale jeśli go tam nie będzie to zapewne znowu robi coś głupiego, przez co wygląda gorzej niż zwykle. Jeśli chcesz na pożegnanie mogę dać Ci dobrą radę.

- czemu by nie, i tak nic nie może być gorsze od tej dwójki - pomyślał Aleksander po czym powiedział - czemu by nie, wal śmiało.

- jeśli Ci życie miłe, nie zbliżaj się lepiej do tego chłopca, którego zwą Harry - rzekł z powagą w głosie Filipe- Nie wiadomo skąd i kiedy się pojawił, nikt nie zna jego rodowitego nazwiska, jest on tajemnicą dla naszego miasteczka.

- jak to nikt nie zna jego rodowitego nazwiska? - zapytał ze zdziwieniem Aleksander - Przecież jego ojciec Danny, najwidoczniej dobrze dogaduje się z mieszkańcami, wygląda na to, że każdy go lubi i szanuje. Kogo nie spotkałem, każdy powiedział coś miłego na jego temat.

- Tak to prawda, Danny jest najszlachetniejszą osobą jaką znam - rzekł z nonszalancią Filipe - ale do tego jest strasznie naiwny i przez to szybko skończy swe dni. Oczywiście nie życzę mu tego, ale jednak co prawda to prawda. Ale powiedz... dlaczego podałeś akurat jego za przykład, mogłeś podać kogokolwiek, a podałeś najmilszą i najprzyjaźniejszą istotę tego miejsca, no poza nią... Ale nie mogę o niej mówić...

- no cóż... Jest w końcu ojcem Harrego, a jaki ojciec taki syn - westchnął Aleksander, po czym zapytał zdziwiony, czy na pewno dobrze słyszał? - Kogo? Znowu słyszę "o niej" dlaczego nikt nie chce mi o niej powiedzieć czegoś więcej?

- po pierwsze on nie jest ojcem tego demona - wzdrygnął się Filipe - a po drugie nie to, że nie chcemy, po prostu nie możemy, on... znaczy się... I tak za dużo powiedziałem...

- jak to? On nie jest jego ojcem!? - krzyknął zdziwiony Aleksander - I prawie nic mi nie powiedziałeś... więc proszę powiedz coś więcej.

- Ja... Ooo już idę kochanie! - krzyknął Filipe spoglądając w stronę wielkiego lasu - Wybacz, ale chyba moja żona mnie woła, muszę iść, wiesz jakie potrafią być kobiety...

- ale ja nic... - zanim Aleksander zdążył wypowiedzieć całe zdanie Filipe odszedł już daleko - ... Nie słyszałem... Ech, dlaczego nikt nie chce powiedzieć mi nic więcej? W takim razie sam muszę dowiedzieć się prawdy, znajdę tego Sergeia, czy jak mu tam, po czym udam się do ojca Harrego, podobno jest to bardzo miły i przyjazny człowiek, a do tego naiwny. Ha! Łatwo będzie wyciągnąć od niego informacje.

Gdy tylko to pomyślał zaczął zmierzać w kierunku podanym mu przez owego przechodnia, parku fontann. Po paru minutach był już na miejscu, od wejścia dało się słyszeć śmiech ludzi zebranych wokół największej z fontann. Zdziwiony Aleksander ruszył w tym kierunku to co dostrzegł, bardzo go zdziwiło. W fontannie stał niski czerwonowłosy chłopak, był łatwo zauważalny przez swój niecodzienny kolor włosów. Ludzie najwidoczniej śmiali się z tego co mówi, opowiadał o tym, że powinni się zebrać i razem spróbować uciec, Aleksander nierozumiejąc dlaczego niby mieli uciekać również zaczął się z niego śmiać. Wtem niski chłopak spojrzał w kierunku Aleksandra, który gdy tylko to zobaczył przybrał grobową minę, zaczął gwizdać, niby nigdy nic i powoli ruszył w kierunku wyjścia. W tym momencie czerwonowłosy chłopak krzyknął w jego stronę, wychodząc z trudem z fontanny:

- Hej Aleks zaczekaj!

Aleksander słysząc to znieruchomiał ze strachu.

- skąd on wie, jak się nazywam? - pomyślał Aleksander po czym przyspieszył kroku i dalej zmierzał w stronę wyjścia

- no co ty robisz?! - wrzasnął niski chłopak, biegnąc w kierunku oddalającego się Aleksandra - powiedz co masz mi do powiedzenia, a nie sobie idziesz!

Aleksander odwrócił się w jego stronę zirytowany po czym rzekł:

- no cóż, nie mam Ci nic do powiedzenia, a jeśli już tak bardzo chcesz ze mną o czymś porozmawiać to powiedz mi czy nie widziałeś tu może niejakiego Sergeia.

- och no przecież o to mi chodzi! - wrzasnął na niego chłopak - to ja jestem Sergei Falios.

- och... - rzekł zawstydzony Aleksander - a więc to ty...

- no tak... To ja! - wrzasnął na niego zirytowany Sergei - a czego się spodziewałeś?! Super przystojnego zielono-okiego mięśniaka o pięknych blond włosach i wielu bardzo widocznych bliznach?! No prawie, prawie, może i jestem super przystojny i opis prawie się zgadza, ale nie jestem blond mięśniakiem!

- skąd on...? - pomyślał Aleksander

- wiem o tym co sobie myślisz? - dokończył Sergei - mam moc czytania w myślach i przewidywania przyszłości nie wiedziałeś?

- naprawdę? - Aleksander spojrzał na niego wielkimi oczami

- oczywiście, że nie! - wrzasnął Sergei - tak tylko zgadywałem, w końcu jesteś idiotą to nie trudno było wymyślić o czym może sobie myśleć taki debil jak ty!

- Ej! Uważaj sobie! - krzyknął na niego z wrogością w głosie Aleksander

- och... - uśmiechnął się Sergei - uraziłem twoje wielkie ego książę? Czy powinienem się teraz powiesić bym choć trochę zadośćuczynił wyrządzoną przeze mnie szkodę?

- no cóż... - rzekł niepewnie Aleksander - nie musisz robić aż tak dużo, wystarczy, że zaprowadzisz mnie do Dannego Ridels.

- Ech... Idiota... - westchnął zniechęcony Sergei - wiesz może co to jest ironia? Ale nieważne, pomogę Ci. Jesteś jedną z nielicznych osób, które nie boją się i nienienawidzą Harrego. Wskaże Ci drogę, ale za drobną przysługę...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro