4. Nowy kolor
Stałem się jak nowy kolor jesieni.
Chociaż dzisiaj nie chcę znać smutku.
Wczoraj chciałem zostać kimś.
Dzisiaj nie ubieraj na mnie tych skór.
Uciekam z przestrzeni.
Poezja dla mnie jak bluszcz
Niech mnie oplecie.
Niech mnie prowadzi.
Zanim mnie znajdziecie.
Niech się kurz, na mnie osadzi.
Jeszcze nie zniknąłem.
Jeszcze mogę wszystko.
Znowu w dziwnym świecie się ocknąłem.
Znowu tak brzydko.
Chcę zamknąć oczy.
W końcu coś napisać o jesieni.
Gdzie są kody?
Wszyscy tacy uczeni.
Czuję się za inteligentny.
Dalej nie wiem, czy to ego.
Czy to o wielkości sny?
W poezji znowu ciemność.
Niektórych czytam.
Niektórych wolałbym nie przeczytać.
Tylko już bywam.
Niektórzy woleliby ziemię udeptywać.
Ja wolę się rozwijać.
To naprawdę nie jest kolejna jesień.
Do kolejnej pory chcę pomijać.
Nim nastanie biel.
Na razie mamy świat pomarańczowy.
Dalej nie czytam plotek.
Świat od nich tak drży.
To jak szczurów bieg.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro