Distance Between Us
(zawiera treści +18)
W Katarze było tak gorąco... Kto wymyślił, żebyśmy grali Mundial w Arabii? Po treningu w słońcu byliśmy tak wykończeni, że nie nadawaliśmy się do niczego.
Siedziałem z Antoinem przed telewizorem i oglądałem mecz Brazylii z Serbią. Jak zwykle kibicowaliśmy Neymarowi i jego drużynie.
Ostatnimi czasy relacja moja i Neya całkowice się popsuła, co zaowocowało zerwaniem. Nie tak dawno byliśmy szczęśliwą parą, ale wszystko to zostało zrujnowane przez nas samych. Nasz upór, plotki, zazdrość. Wszystko to działało destrukcyjnie. I straciłem go. Już mnie nie chciał.
Założyłem ręce na swoje ramiona i obserwowałem mojego ex doskonale radzącego sobie z obroną serbską, wręcz ośmieszającego przeciwnika. Serbowie wyglądali, delikatnie mówiąc, na rozzłoszczonych. Zaczęli faulować Neymara na potęgę. Byli brutalni.
Jeden z fauli w polu karnym wyglądał okropnie. Widziałem jak Ney upadł z grymasem na twarzy na murawę. Jak katarska telewizja pokazała sytuację w slow motion, aż mnie zabolało. Kostka Neya wygięła się nienaturalnie.
Neymar zacisnął zęby i zszedł z boiska. Widziałem, jaki zły był. Wiem, ile dla niego znaczy wygranie czegoś z Brazylią. Najgorsze, że zawsze eliminują go te okropne kontuzje.
Za linią boczną zaczęli zbierać się lekarze i opatrywać jego nogę. Realizator pokazał kostkę, która stawała się coraz bardziej i bardziej opuchnięta. Musiało boleć. Neymar miał łzy w oczach.
Antoine coś do mnie mówił, ale nie docierało do mnie już nic. Myślami byłem daleko. Znałem Neymara lepiej niż ktokolwiek inny. Wiedziałem jak się teraz czuł, wiedziałem, że cierpi, ale tego nie pokazuje, wiedziałem, że serce mu się złamało.
To wszystko wina tego wrednego Serba, jak go spotkam to mu chyba randomowo wjadę w nogi. Jak mógł zranić mojego Neymara.
Mojego? Hah, zabawne. Nigdy już nie będzie mój. Sam do tego doprowadziłem.
Obserwowałem dalej mojego byłego chłopaka, który praktycznie, co chwila był pokazywany w telewizji, mimo, że mecz toczył się dalej. Widziałem jak ręce mu się trzęsą, jak łzy spływają mu po policzkach, jak koledzy mówią coś do niego, ale on nie słucha.
Z trudem wstaje na nogi, chce zejść do szatni, ale lekarz zabrania mu stawać na nodze. Neymar podpiera się na koledze z drużyny.
Nie zniosę dłużej tego widoku. Antoine kibicuje Brazylii, pokrzykuje, a ja nie rozumiem, co mówi, może nie chcę rozumieć. Wstaję i idę do drzwi wyjściowych z hotelu.
***
Wyjąłem z kieszeni telefon i pospiesznie zamówiłem ubera, zanim ktoś zauważy, co robię. Nie mamy pozwolenia na opuszczanie hotelu, ale nie mam zamiaru teraz tego przestrzegać. Nie dziś.
Zamówiłem pojazd prosto do Westin Hotel. Wchodzenie na teren innych reprezentacji również jest zakazane, ale co mogą mi zrobić? Najwyżej mnie wyrzucą z Mundialu, obecnie mam to gdzieś.
Czarne audi podjechało pod hotel, a ja nie tracąc czasu, zająłem miejsce pasażera.
- Pan Mbappe? - usłyszałem głos starszego pana z ubera. - Pan nie może opuszczać hotelu!
- Proszę mnie zawieźć, ktoś mnie bardzo potrzebuje - odparłem i zamknąłem za sobą drzwi.
- Przecież pana nie wyrzucę, ale to co pan robi jest nieodpowiedzialne. Hotel Brazylii?
- Muszę odwiedzić przyjaciela - odparłem zdawkowo.
- Ryzykuje pan tak dla przyjaciela? - zapytał kierowca, po czym ruszył. - Chodzi o Neymara?
- Uhm, tak.
- Oglądam każdy wasz mecz w Ligue 1 i zdecydowanie nie jest tylko przyjacielem. Takie rzeczy się czuje.
Zaszokowały mnie te słowa, ale odpowiedziałem milczeniem. Nie chciałem opowiadać moich szczegółów z życia miłosnego obcym. Ale ciekawe było to, co ten mężczyzna mi powiedział. Czy nasi fani zauważyli, że łączyło nas coś więcej?
- Kontuzja wyglądała paskudnie. Dbaj o niego - powiedział na koniec kierowca.
Wysiadłem z auta i podziękowałem staruszkowi.
Wszedłem do Westin Hotel jak do siebie. Pomyślałem, że to najlepsza strategia. W lobby zauważyłem Marcosa i podszedłem do niego, jak gdyby nigdy nic.
- Gdzie jest Neymar? - zapytałem.
Mój przyjaciel z PSG podskoczył przestraszony i wyglądał, jakby co najmniej ducha zobaczył.
- Kylian, co ty tu robisz? - zapytał ściszonym głosem.
- Gdzie jest Neymar? - ponagliłem. - Muszę go zobaczyć!
- Po to tu przyjechałeś? - zapytał Marcos z nietęgą miną. - Jest w sali medycznej z lekarzami. Kontuzja źle wygląda.
- Muszę go zobaczyć! Zaprowadź mnie!
- Kyky, nie wpuszczą cię. Nawet nam zabronili tam wchodzić. Nie wiem, co mu tam robią, ale jest zakaz zaglądania, kategoryczny.
- Przestań Marcos, po prostu zaprowadź mnie tam.
W końcu Brazylijczyk posłuchał i ruszył w kierunku sali medycznej. Podążyłem za nim. Bałem się, że ktoś mnie zatrzyma. Nawet żonom i dzieciom piłkarzy nie wolno było tu wchodzić, a co dopiero mnie, graczowi innej drużyny.
Stanęliśmy pod wielkimi, białymi drzwiami. Słyszałem za drzwiami płacz Neya i serce mi pękło.
Zawsze gdy płakał, ja byłem tym, który był przy nim i go pocieszał. Kto go teraz pocieszy, kto go weźmie w ramiona i mówi powie, że wszystko będzie dobrze?
Ile bym dał, by przyjął mnie z powrotem, by dał mi jeszcze jedną szansę, by pozwolił mi się sobą zapiekować, by znów mi zaufał.
- Możesz już iść, Ney - odparł lekarz za drzwiami. - Na jutro załatwimy ci kule.
Drzwi się otworzyły i zobaczyłem mojego byłego chłopaka. Miał całą twarz spuchniętą od płaczu. Był wciąż w swoim stroju brazylijskiej reprezentacji. Stał na jednej nodze. Wyglądał jak chodzące nieszczęście.
- Ney - wyszeptałem, po czym chwyciłem w dłoń jego policzek.
- Co tu robisz, Kyky? - zapytał zszokowany. - Chcesz, by cię wyrzucili?
Nie odpowiedziałem. Wziąłem go na ręce i zacząłem oddalać się od sali medycznej. Neymar był tak zszokowany, jakby nie do końca wierzył w to, co się dzieje i że tu jestem.
- Numer pokoju? - zapytałem szybko.
- 12 - odparł cicho.
Podszedłem pod drzwi i je otworzyłem. Pokój był ładny, schludnie urządzony. Na komodzie stały kosmetyki Neymara, jego komputer i rysunek, który namalował dla niego Davi.
Powoli podszedłem z nim do łóżka i delikatnie go na nim ułożyłem.
- Kyky, musisz pójść - odparł po chwili. - Jak cię znajdą, to cię ukarają. A pojutrze grasz mecz.
Machnąłem ręką. Poszedłem do lodówki i wyjąłem woreczek z lodem, przyłożyłem do nogi Neymara, a on jęknął.
- Boli, nie dotykaj Kyky.
- Twoja kostka jest bardzo opuchnięta, trzeba zmniejszyć obrzęk.
- I co to da, Kylian? Czeka mnie operacja... Już po Mundialu... Moim ostatnim.
- Co ty mówisz Ney? To nie twój ostatni Mundial, poza tym może jeszcze wrócisz, kochanie.
- Kochanie? - zapytał Ney zdziwiony.
- Stare przyzwyczajenia - odparłem zdawkowo.
Westchnął. Chwycił lód, który do tej pory ja trzymałem i przyłożył do najgorzej wyglądającego miejsca, jęknął z bólu.
- Dali ci jakiejś przeciwbólowe? - zapytałem z troską.
Ney pokiwał głową na nie i wyjaśnił, że lekarze chcą mu zrobić jeszcze USG w najbliższym czasie i będzie miał powiedzieć, kiedy go boli, więc nie może zażyć leków.
Westchnąłem głęboko, świadomość, że to go boli i niepotrzebnie cierpi dodatkowo mnie dobiła.
- Musisz się wykąpać - wyszeptałem, po czym pomogłem mu wstać i rozebrać się.
Wstawiłem go pod prysznic i poszedłem z powrotem do jego pokoju, żeby na niego poczekać. Zacząłem się rozglądać w poszukiwaniu miejsca, gdzie mógłbym sie przespać. Na pewno go nie zostawię, nie w takim stanie.
Usiadłem na jego łóżku i czekałem, aż skończy swoją kąpiel. Usłyszałem cichy płacz dochodzący z łazienki. Wpadłem do środka jak po ogień. Był skurczony w rogu, trząsł się i płakał jak małe dziecko. Wydawał się taki drobny i bezbronny. Widziałem go takim nie raz, ale dziś czułem, że zaraz też się rozpłaczę.
Wyłączyłem wodę i przykucnąłem przy nim na mokrych kafelkach wewnątrz prysznica.
- Ney, słyszysz mnie?
Nie odpowiedział mi, a widząc jak bardzo się trzęsie dotarło do mnie, że miał właśnie atak paniki. Wziąłem go w ramiona i wtuliłem w siebie. Zacząłem delikatnie pocierać jego plecy i szeptać pocieszające słowa do jego ucha. Powoli się uspokajał, tak jak dawniej. Tak jak przez ostatnie sześć lat, gdy nie dawał sobie rady.
- Nie zostawiaj mnie, Kyky, nie odchodź - mówił, ściskając moją koszulkę jakby była ostatnią deską ratunku.
- Nigdzie się nie wybieram, kochanie, jestem przy tobie.
Podniosłem go i znów zaniosłem go do sypialni. Pomogłem mu ubrać piżamę i ułożyłem go delikatnie na łóżku, bardzo uważając na jego nogę. Ułożyłem ją delikatnie na poduszkach. Każde nawet delikatne dotknięcie zranionego miejsca, powodowało, że łzy spływały mu po policzkach. Serce mnie bolało, gdy na to patrzyłem.
Gdy wygodnie już leżał na swoim łóżku, wziąłem koc i poduszkę i chciałem się położyć na podłodze, by mu nie przeszkadzać.
- Kyky - usłyszałem jego ochrypły od płaczu głos. - Śpij ze mną... Proszę.
Nie trzeba mi było dwa razy powatarzać. Szybko wśliznąłem się do łóżka Neymara i wtuliłem się w jego plecy. Wdychałem jego piękny zapach. Objąłem jego szczupłą talię moimi dłońmi. Znów mogłem być tak blisko niego.
Zrozumiałem jak bardzo za nim tęskniłem. Nie minął rok, a czułem jakbym stracił całą wieczność. Ney zawsze działał na mnie jak narkotyk, jego zapach, jego ciepło, jego gładka skóra, jego oczy, jego głos. Jak mogłem to wszystko stracić?
- Dobranoc Kyky... - odparł. - Proszę, nie zniknij.
- Nigdzie się nie wybieram, kochanie - odpowiedziałem i pocałowałem go w czóbek głowy
***
Poranek był zupełnie taki jak każdy z naszych leniwych poranków do tej pory. Zanim doszedłem do siebie po głębokim śnie, zdawało mi się, że wszystko jest jak dawniej. Po staremu. Ja i Neymar razem.
Kiedy przypomniało mi się, jaka jest prawda, ogarnął mnie smutek. Ney nie był już mój, nie chciał mnie z powrotem.
Wstałem powoli, żeby go nie obudzić i poszedłem wziąć szybką kąpiel. Gdy wszedłem z powrotem do pokoju mój były chłopak już nie spał. Wyglądał na bardzo smutnego.
- Ney - odparłem, po czym usiadłem na łóżku i chwyciłem jego dłoń.
Neymar uśmiechnął się delikatnie i podniósł na mnie oczy. Również się do niego uśmiechnąłem i pogładziłem delikatnie jego dłoń.
- Dobrze mi się spało, Kyky - powiedział. - Zapomniałem już, jakie to było przyjemne mieć ciebie obok.
Moje serce zabiło szybciej. Jego wyraz twarzy był zagadkowy. Przyglądał mi się uważnie.
- Myślałem dokładnie o tym samym - odpowiedziałem zaskoczony.
- Muszę coś sprawdzić - odparł nagle.
Uniósł się na jednej z rąk, by się do mnie przybliżyć i pocałował mnie. Nie mogłem w to uwierzyć! Neymar pogłębił nasz pocałunek i przyciągnął moją szyję bliżej. Upadliśmy na jego łóżko, tak, że leżałem na nim.
Zaczęliśmy niekontrolowanie się śmiać. Spojrzałem w jego oczy, znów przez chwilę ujrzałem w nich tę brazylijską psotność. Ponownie go pocałowałem, a on przyciągnął mnie jeszcze bliżej, tak, że nasze ciała się ze sobą stykały. Czułem, że jest twardy i podświadomie zacząłem się o niego ocierać.
Jęknął w moje usta. Oderwałem się od niego, ale nie oddaliłem się. Uważnie go obserwowałem i kontynuowałem tarcie. Rozchylił delikatnie swoje usta. Wplotłem swoją dłoń w jego piękne loczki, po czym wgryzłem się w jego szyję. Pisnął zdzwiony.
- Kyky, ach, Kylian - wyszeptał mi prosto do ucha.
- Czego potrzebujesz, kochanie? - zapytałem, po czym psotnie przygryzłem jego płatek ucha.
- Ciebie, Kyky, ach. Głęboko we mnie.
- Jesteś tego pewien, bebe? - zapytałem, obserwując jego piękną twarz, na której malowało się oczekiwanie i podniecenie.
To ja do tego doprowadziłem, tylko ja potrafiłem sprawić, że czuł się tak dobrze.
- Tak, Kyky, chcę ciebie. Proszę.
- Nie będziesz tego żałował? - zapytałem, przyglądając mu się uważnie.
- Jedyne czego żałuję, to to że nie miałem ciebie w sobie od roku.
- Och - odparłem zdziwiony.
- Masz lube, kochanie? - zapytałem.
Nie byłem przygotowany na taką okoliczność. Kto by pomyślał, że Neymar będzie się chciał ze mną pieprzyć w swoim pokoju hotelowym reprezentacji Brazylii. Chciałem mu tylko dodać otuchy, a tu proszę.
- W szufladzie - odparł.
Otworzyłem szufladkę z jego szafeczki nocnej i zobaczyłem buteleczkę lube i sporo zdjęć, moich nagich zdjęć. Butelka z pewnością nie była pełna. Wręcz do połowy zużyta.
- Uhm, widzę, że bardzo tęskniłeś - zakpiłem. - Potrzebujesz nowych zdjęć? Wysłać ci jakieś spod prysznica?
- Kyky! - jęknął zawstydzony. - Tęskniłem, dobra?
- Właśnie widzę - odparłem i zaśmiałem się.
Znów zaatakowałem jego usta. Całowałem go namiętnie, nie mogąc się przestać uśmiechać między pocałunkami. Był taki uroczy. Myślał o mnie cały ten czas?
- Jak mnie chcesz, kochanie? - zapytałem.
- Nie wiem, Kyky, moją jedyną preferencją jest, twój kutas we mnie.
- Co za niegrzeczny chłopiec, jak ty się wyrażasz kochanie? Trzeba cię nauczyć dobrych manier?
- Możesz mnie ukarać, ale chciałbym po tym jeszcze kiedyś chodzić w życiu - zażartował Ney. - I z tą nogą jestem trochę jak kłoda, przepraszam.
- Ćśśś maleństwo, nie jesteś żadną kłodą, będę bardzo ostrożny, żeby nie zranić mojego chłopca.
Neymar się zarumienił. Wiedziałem, jak działają na niego moje słowa i miałem zamiar użyć swojej rażącej przewagi.
Powoli zdjąłem z niego piżamę i zobaczyłem jak bardzo jest podniecony. Jego penis stał już na baczność i lekko przeciekał. Wziąłem do ust końcówkę i zacząłem ssać powoli, wywołując jęki zaskocznego Neya. Przejechałem leniwie językiem po jego szczelinie i kontynuowałem ssanie końcówki. Wylałem sobie lube na dłonie i zacząłem je ogrzewać. Następnie zacząłem delikatnie masować jego jądra i zjeżdżać dłonią coraz niżej, aż dotarłem do jego dziurki. Okrążyłem zbitek mięśni powoli swoim palcem wskazującym.
- Otwórz się dla mnie, kochanie...
- Ja... - zaczął niepewnie. - Myślałem o tobie wczoraj pod prysznicem przed meczem i chyba...
- Jesteś niemożliwy - odparłem.
Powoli wsunąłem w niego palec i następnie drugi. Był nieco rozluźniony. Musiał zrobić sobie palcówkę, myśląc o mnie. Ta informacja sprawiła, że sam już nie mieściłem się w swoich bokserkach.
- Niegrzeczny - odparłem, po czym wgryzłem się w jego pośladek.
Ney pisnął i poruszył nogami. To nie był dobry pomysł, bo jego zraniona kostka nie była na to gotowa. Łzy spowodowane bólem, spłynęły mu po policzkach. Zcałowałem je, po czym pocałowałem go delikatnie.
- Kochanie, nie możesz poruszać tą kostką... Przepraszam, może nie powinienem...
- To nie twoja wina, Kyky - odpowiedział. - Proszę, kontynuuj.
Dwa razy nie trzeba było mi powtarzać. Musiałem jednak być bardzo uważny, żeby go nic nie bolało. Powoli obróciłem go na brzuch, podtrzymując jego kostkę, żeby nic mu się nie stało.
Zaatakowałem jego dziurkę swoim językiem, dodatkowo delikatnie obgryzając skórę wokół. Dodałem do języka palec, potem drugi i trzeci. Był nieco luźny po ostatnich zabawach, których dokonał we własnym zakresie.
Po chwili wyjąłem z niego palce, co spowodowało jego przeciągły jęk. Jego dziurka falowała z powodu nagłej pustki.
- Już kochanie, już, spokojnie. Zaraz dostaniesz, to czego tak bardzo chcesz.
- Kyky...
- Bądź cierpliwy, kochanie, zaraz wypełnię cię moim wielkim kutasem.
Pokryłem swoją długość lube i nakierowałem końcówkę na ciasne wejście mojego kochanka. Zacząłem powoli się w niego wpychać. Towarzyszyła mi aria jęków Neymara, najpiękniejsza muzyka dla moich uszu. W końcu wszedłem cały. Był tak ciasny i tak dobrze mnie ściskał, że myślałem, że zaraz dojdę od samego tego wspaniałego uczucia.
- Poczekaj, Kyky - zawołał. - Potrzebuję chwili... Jesteś taki duży...
- Po prostu dawno mnie w sobie nie miałeś, księżniczko... Spokojnie, mamy czas...
Minęło kilka minut i Ney pozwolił mi się poruszyć. Już kilka pierwszych pchnięć doprowadzało go do szaleństwa. Trafiłem idealnie w jego prostatę, co spowodowało, że jego ciało drżało pode mną.
- Stój, ach! - zawołał.
- Taki wrażliwy - wyszeptałem i ucałowałem go w kark. - Kochanie, jesteś tak ciasny jak za pierwszym razem.
- Cicho Kyky, daj mi chwilę... To dużo...
Czekałem cierpliwie, aż mój chłopiec będzie gotowy. Całowałem delikatnie jego plecy i kark. Już po chwili pozwolił mi i ponownie zacząłem się w nim poruszać. Jęczał pode mną i wił się, ale tym razem już nie przerwał. Czułem, że za chwilę dojdę, uczucie bycia w jego ciasnym wnętrzu było przytłaczające i doprowadzało mnie do szaleństwa. On również był na granicy, mogłem to wyczuć. Już po chwili doszedł z moim imieniem na ustach, a ja zaraz po nim.
Wysunąłem się z niego i ponownie delikatnie obróciłem go na brzuch. Był zrujnowany i wszystko to z mojego powodu. W końcu seks ze mną zawsze był idealny.
- Chodźmy się umyć, kochanie - odparłem i pocałowałem go delikatnie w czoło.
Pokiwał na tak. Podniosłem go w stylu ślubnym i ruszyłem z nim do łazienki, włożyłem go do dużej wanny z hydromasażem i włączyłem ciepłą wodę. Wskoczyłem do niej zaraz po nim i usiadłem obok.
Wlałem do wanny olejki zapachowe i ulubiony płyn Neya, który zawsze zamieniał się w pianę.
- Ale cię wymęczyłem, kotku - odparłem i ucałowałem go delikatnie. - Wyglądasz na wyczerpanego. Podobało ci się? Nie zraniłem cię?
- Było cudownie Kyky, jak zawsze. Ale boję się.
- Kochanie? Czego się boisz? - zapytałem, unosząc jego podbródek.
Patrzył na mnie swoimi zielonyno-orzechowymi tęczówkami.
- Boję się, że to jednorazowa sprawa, że za chwilę wyjdziesz za drzwi i wszystko wróci do pierwotnego stanu, a ja nie chcę.
- Chcesz do mnie wrócić??? - zapytałem, będąc w szoku.
O czym innym nie marzyłem, czy to możliwe, że Neymar również tego chciał?
- Tak - odparł niepewnie.
- Ney, ja oddałbym wszystko, by było jak dawniej. Nigdy bym cię nie wykorzystał na jedną noc, jeśli, o tym myślisz.
Neymar westchnął i wtulił się w moją nagą klatkę piersiową. Posadziłem go sobie na kolanach i otoczyłem ramionami.
- Chcę być z tobą - odparł.
Ogarnęła mnie euforia. Ucałowałem jego dłonie, policzki, nos i usta.
- Ja też, Neymar, tak bardzo tęskniłem - odparłem.
- Ale mieszkamy u mnie - dodał Ney, po czym dmuchnął we mnie pianą.
Zaśmiałem się.
- Davi za tobą tęskni, ja za tobą tęsknię. Bez ciebie nic nie jest takie samo.
- Też za wami tęsknię - odpowiedziałem.
Ogarnął mnie przyjemny spokój. Nie mogłem uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Znów będę z Neymarem, moje marzenie się spełni.
***
- Masz wygrać dla mnie z tą Danią - odparł mój chłopak, po czym ucałował mnie szybko w usta.
- Dla Ciebie? W takim razie muszę strzelić kilka bramek dedykowanych dla ciebie, mon cheri - wyszeptałem mu do ucha.
Obejmował mnie ramionami, patrzyliśmy w swoje oczy i cieszyliśmy się swoją bliskością.
- Dałeś mi tyle mocy, że strzelę co najmniej dwa gola, oba będą dla ciebie.
- Ja też spróbuję doprawdzić tę kostkę do ładu, zagram jeszcze na tym Mundialu, Kyky.
- Też tak sądzę, kto jak nie ty. Nikt nie ma takiej siły woli i samozaparcia.
Zaczęliśmy całować się namiętnie na pożegnanie i podniosłem go delikatnie. Pożeganaliśmy się, ale nie na długo.
***
26.11.2022 r.
Francja (Kylian Mbappe 61', 86') 2:1 Dania (Andreas Christensen 68')
***
5.12.2022r.
Sport: Wielki powrót Neymara do składu Canarinhos na mecz z Koreą Południową w 1/8 Mundialu 2022. Brazylia pokonuje Koreę 4:1!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro