Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

0.4

michael aż się rozpłynął na widok normalnego łóżka z normalną poduszką, normalną pościelą i normalnym oknem z wbudowaną żaluzją. tęsknił za takim małymi rzeczami, które dawały mu poczucie przynależności do jakiegoś miejsca; ślicznotka była świetna, ale to tylko samochód.

02:00am

czas płynie ciut szybciej, niż minutę temu.

michael ściągnął trampki i rzucił je w kąt, odwiązał koszulę wiszącą na biodrach i ściągnął pasek, byle tylko móc dobrać w miarę wygodną pozycję do spania. położywszy się w końcu do łóżka, przez głowę przewinęło mu się kilka obrazów, które nijak mogły pochodzić z jego wspomnień, ale jakoś się zjawiły i michael bardzo chciałby wiedzieć, skąd.

- całkiem sfiksowałem - westchnął chłopak, przymykając oczy. - jestem wariatem.

gdy tylko zamknął oczy, jego ciało przeszedł dreszcz, który w ułamku sekundy zamienił się w niesamowity ból; ból, który sprawiałm, że masz ochotę krzyczeć i wyrwać włosy z głowy, jednak wszystko ustąpiło, jak tylko michael wstrzymał oddech.

coś jak fimowy paraliż senny grace.

- kurwa - mruknął michael, nadal nie otwierając oczu, jakby to wymagało zbyt dużego wysiłku. - umieram.

od dokładnie trzech miesięcy, czterech dni i dziesięciu godzin michael nie był tak przerażony, jak teraz i naprawdę, naprawdę, naprawdę, naprawdę by chciał, żeby to przerażenie zniknęło, obróciło się w nicość, pyk, jak powietrze z balonika.

chłopak w końcu otworzyło oczy i zobaczył, że już nie jest w łóżku, nie jest nawet w pokoju czy barze. znajdował się na łące, niebo nad nim było szare, jakby burzowe, a obok leżała jakaś postać o blond włosach, bawiąca się źdźbłami trawy.

- cześć, mike.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro