Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

75. Dotyk - J. A. Forfang x M.Kot

    Maciek leżał  na trawie, jego nagi tors oświetlały promienie zachodzącego słońca. Jego głowa pełna była myśli i wątpliwości. Po prostu się bał, a za chwilę, przy nim, miała znaleźć się osoba, dla której wszystko ryzykował.

    Miał zamknięte oczy, rozkoszował się chwilą ciszy, spokoju i zapomnienia. Pozwalał, aby przesiąknął go zapach trawy i kwiatów. Nie chciał uciekać, ale lęk z każdą chwilą narastał.

   Po chwili poczuł delikatny dotyk, wręcz muśnięcie. Szczupłe palce powoli przesuwały się po powierzchni jego brzucha, aby potem całą dłonią, przemierzyć jego klatkę piersiową.

- Gotowy? - usłyszał ukochany, zmysłowy głos Johanna - ostrzegam, nie będzie już odwrotu.

- Nie mam już czasu czekać - odpowiedział i otworzył oczy.

     Maciek spojrzał w oczy swojego kochanka. Było w nich dużo ciepła i nadziei. Wyciągnął w kierunku twarzy partnera dłoń. Ujął ją delikatnie i lekko się podniósł, zaczął powoli całować twarz Johanna.

- Obiecałeś, że dzisiaj, to ja będę ciebie prowadził - upomniał go Norweg, kiedy wargi bruneta, na chwilę, oderwały się od jego skóry.

    Maciek tylko się uśmiechnął z powrotem wygodnie się układając.

- Proszę - powiedział i czekał w bezruchu - jestem cały twój.

    Tym razem, młodszy z mężczyzn nic nie odpowiedział. Delikatnie rozstawił nogi kochanka i usiadł pomiędzy nimi. Potem jego dłonie z powrotem znalazły się na umięśnionym brzuchu bruneta, tylko tym razem, dotyk był mocniejszy. Tym razem, Johann przesuwał ręce wolniej, nie spuszczając wzroku z ciemnych tęczówek Maćka.

    Następnie sięgnął po buteleczkę, którą ze sobą przyniósł. Kiedy odkręcił, starszy z mężczyzn uśmiechnął się.

- Dzika róża? - Kot zgadł bez problemu.

- Oczywiście - Forfang rozlał kilka kropel na jego tors.

     Zaczął wsmarowywać olejek w rozgrzaną skórę Polaka. Nucąc pod nosem starą szantę. Kiedy doszedł do obojczyków pochylił się i złożył pocałunek.

- Twoje dżinsy mi przeszkadzają - szepnął do kochanka, ale ten udał, że nie słyszy, delikatnie łapiąc go za nadgarstki, zmuszając, aby się odrobinę przysunął.

- Zgodziłem się tylko, bo miało być romantycznie - upomniał partnera i musnął wargi Johanna - i delikatnie.

- Tylko ty możesz dominować? - Johann uniósł brew.

- Mhm - uśmiechnął się brunet i włożył dłonie pod koszulkę kochanka.

- Ale miało być dzisiaj inaczej - obruszył się Norweg i opuścił swoje biodra do bioder leżącego mężczyzny.

- Miało być delikatniej - doprecyzował Maciek.

   Johann tylko się roześmiał. Czasami miał ogromną ochotę czymś rzucić w mężczyznę, w którym denerwowało go dosłownie wszystko. Ale z drugiej strony to była właśnie ta cecha, która pociągnęła go w Maćku najbardziej.

- Zawsze musi być po twojej myśli - westchnął Forfang.

     Młodszy z mężczyzn jedną ręką złapał za pas spodni partnera, a drugą położył tuż przy ciemnych, rozsypanych na trawie włosach. Potem złączył ich wargi i zaczął poruszać biodrami.

- Jaki ty jesteś niewyżyty - mruknął Maciek, ale oddawał się pieszczotom. Pozwalał na więcej niż zwykle.

      Polak łaknął bliskości, dotyku i pocałunków. Jednak tym razem było inaczej niż zwykle. Nie szukał w tym krótkiej przygody, intensywnego lecz nietrwałego uczucia. Tym razem, kochanek, zwabił go w zupełnie inne rejony, w relację, w której nigdy nie był i której się obawiał, bo stanowiła tę nieznaną mu dotąd część życia.

- Jesteś zbyt uległy - szepnął Johann, kiedy odpiął mu pasek.

    Brunet tylko się uśmiechnął i zanurzył dłonie w gęstych włosach kochanka.

- Naprawdę zaczynam się martwić, jeszcze przed chwilą byłeś sobą i krytykowałeś dosłownie wszystko, co robiłem, a teraz leżysz jak kłoda i szczerzysz się jak Prevc do Stocha - Johann przerwał i patrzył prosto w spokojne, brązowe oczy.

    Maciek nie odpowiadał. Tylko ujął wolną dłoń partnera i przyłożył ją sobie do ust, składając na jej wierzchu delikatny pocałunek. Przygryzł lekko swoją wargę i uniósł się na łokciach. Ich wargi znowu dzieliły milimetry, a te spragnione swojej bliskości i jedności przyciągały się. W końcu brunet pocałował Johanna. Namiętnie i stanowczo wbił się w usta mężczyzny delikatnie poptychając go do tyłu.

    Przez krótką chwilę siedzieli na przeciw siebie, a ich usta rozłączyły się. Jednak już po chwili Maciek zmienił ten stan rzeczy i znowu stali się plątaniną ciał. Przewrócił Norwega na placy. Usiadł na nim i znowu się uśmiechnął.

- Zadowolony? - uniósł brew do góry i przejechał palcem po szyi partnera.

- Jesteś niemożliwy - jęknął Johann, ale jego oczy się śmiały.

- Ale za to mnie kochasz - zaśmiał się starszy i stanowczym ruchem, przy niewielkiej pomocy, pozbył się koszulki Norwega - teraz jesteśmy na równi.

- Teraz jesteś na górze - zwrócił uwagę Johann.

- I tak jest lepiej - stwierdził Maciek.

- Zależy dla kogo - burknął młodszy i przymknął oczy.

- Obrażony? - zakpił brunet.

- Tak i to poważnie - odpowiedział Johann.

- Ale wiem, jak cię odbrazić - Maciek pochylił się nad uchem chłopaka i delikatnie przygryzł jego płatek.

- To nie będzie proste - zagroził Forfang.

     Jednak już po chwili jęknął z rozkoszy, kiedy Maciek zjechał dłońmi po jego torsie, ledwo muskając skórę, niechcący muskając także miejsca znacznie niżej niż pasek spodni, zatrzymując się tam na dłużej.

- Będziesz się teraz nade mną znęcał? - zapytał Norweg, czując na sobie spojrzenie pary brązowych oczu, w których dostrzegł niepewność.

- Nie, ja tylko... - Maciek trochę zmieszał - cię kocham.

- To miłe, a teraz z łaski swojej... Możesz mi pomóc? - jęknął Johann.

Hej, wracam z shipem, o którym trochę zapomniałam. Ale to właśnie z nim świętuję ponad 20 tysięcy wyświetleń i 2 tysiące gwiazdek. Jesteście niasamowici kochani ❤️💙💜💛🧡🖤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro