Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

64. Umowa przedmałżeńska - Morgenzauer

To moje pierwsze opowiadanie tego typu, więc proszę o wyrozumiałość . onlyhuman181 kiedys chciałaś przeczytać...

- Gregor, obydwaj wiemy, jak dotychczas wyglądała nasza relacja, dlatego przed naszym ślubem postanowiłem ustalić parę rzeczy - zaczął Thomas, a ja uśmiechnąłem się.

- Możemy obydwaj wybrać jakiś zwariowany kolor garniturów, albo... No nie ważne, mów dalej - powiedziałem i złapałem narzeczonego za rękę.

- Raczej chodziło mi o coś innego - powiedział trochę zmieszany - o to wszystko co będzie po.

- Po?

- No tak, pary ustalają takie rzeczy. Na przykład czy chcą mieć dzieci i ile - powiedział i spojrzał na mnie.

- Chciałbym - przyznałem od razu.

Uśmiechnąłem się na samą myśl, zawsze chciałem mieć dłużą rodzinę i to jak najszybciej, ale wiedziałem, że Thomas będzie chciał, abym najpierw skończył szkołę, a dopiero po tym o tym myślał. Poza tym, on miał dwadzieścia dwa lata i nadal lubił się zabawić.

- Mhm. To dobrze ja też - przygryzł wargę - a ile?

- Siódemkę - odpowiedziałem szybko.

- Słucham?! - był zszokowany.

- To szczęśliwa liczba.

- Gregor...

- No dobra. Tak naprawdę wiedziałem, że będę musiał się z tobą targować, więc musiałem z czegoś schodzić - wyszczerzyłem zęby.

- No to...

- Nie wiem, na pewno więcej niż dwoje, może czworo...

- I ciekawe, kto ci te dzieci urodzi - prychnął.

- Liczyłem na ciebie - wyszczerzyłem zęby i przesłałem mu całuska.

- I z jednym ci się uda - burknął.

- Słucham?!

- No jestem w ciąży - wydukał.

- Ale jak? - niedowierzałem.

- Pamiętasz ten wieczór, kiedy zdjąłeś wszystkie ubrania i ja też, i... - urwał zawstydzony.

- Musisz podać więcej szczegółów, takich wieczorów było więcej - mrugnąłem do niego, nadal sądząc, że żartuje.

Ten człowiek postawił takie zasieki, że nawet bakteria by się nie przecisnęła, a co dopiero coś innego.

- Kurwa, Gregor, jestem w ciąży, a ty jesteś pieprzonym, drugim ojcem, więc z łaski swojej zamknij się i bądź poważny, bo... - zapowietrzył się a potem rozpłakał.

Nie poznawałem go. Nie wiedziałem, co zrobić, więc przesunąłem w jego stronę miskę czekoladowych cukierków.

- I jeszcze będę gruby - jęknął.

- Będziesz wyglądał uroczo - pocieszyłem go.

- Ale ja chcę dla ciebie wyglądać seksownie - mruknął.

- Będziesz. Z naszym małym skarbem pod sercem - rozmarzyłem się.

- Dlaczego to ty nie jesteś w ciąży? - burknął.

- Bo ja bym zapominał o tych wszystkich tabletkach i już od dawna bylibyśmy rodziną wielodzietną - wyszczerzyłem zęby, wyobrażając to sobie.

***

6 miesięcy później

Pojechaliśmy na USG, na którym okazało się, że może to nie do końca czekolada była dokończą winna temu, że Thomas tak szybko przybierał na wadze.

- Będą mieć panowie bliźniaki - powiedziała młoda lekarka, prawie na równi podekscytowana ze mną.

- To cudownie - ucieszyłem się.

Uścisnąłem rękę Thomasa, który pobladł jeszcze bardziej.

- Ale... - zaczął.

- O matko, Thomas będą na tym świecie dwie istotki, obie na raz będące mieszaniną naszych genów - zapiszczałem.

***

4 miesiące później

Lily i Lukas kończyli właśnie swój pierwszy miesiąc. Chłopczyk grzecznie spał w ramionach wykończonego Thomasa, a dziewczynka nadrabiała za nich dwoje.

- Widać w kogo się w dała - burknął Thomas, patrząc na wycinającą się w moich ramionach dziewczynkę.

- I jestem z tego dumny - powiedziałem i uśmiechnąłem się do małej.

- Ona mnie wykończy, Gregor, nigdy więcej dzieci - powiedział stanowczo.

- Ale co z naszą umową przedmałżeńską? - zapytałem - jeszcze piąteczka.

- Po pierwsze powiedziałeś o czterech, a...

- No, ale jak ja trzymam te maleństwa na rękach, to wiem, że chciałbym więcej - odpowiedziałem.

- A po drugie już raz odkładaliśmy nasz ślub. Dajmy sobie teraz czas.

- To nie ja się uparłem, że będę wyglądał grubo, w garniturze - westchnąłem.

- Bo byś nie wyglądał - warknął, z zazdrością patrząc na moją sylwetkę.

- No dobrze, to co powiesz, za rok? Dzieci już będą chodzić, zaniosą nam obrączki - kusiłem - nie wiem, zastanowię się.

5 miesięcy później

- To, co skarbie - pocałowałem Thomasa w policzek - jedziemy kupować garnitury. Czy jeszcze czekamy, aż schudniesz, chociaż osobiście uważam, że nie masz z czego?

- Nie schudnę - burknął i odsunął mnie od siebie.

- I bardzo dobrze. Lubię jak masz trochę więcej ciałka - położyłem dłoń na jego brzuchu, którą on natychmiast zdjął.

- Ale ja nie lubię.

- Więc... - nie zrozumiałem - możesz przecież

- Nie mogę, bo znowu zacznę przybierać na wadze - po jego policzkach zaczęły spływać łzy.

- Thomas czy ty...

- Tak, Gregor. Możesz za siedem miesięcy ubiegać się o kartę dużej rodziny - prychnął, a ja go mocno przytuliłem.

- Będzie dobrze - powiedziałem, a Lukas pokiwał głową.

4 miesiące później

- Widzę, że panowie nie próżnowali - ucieszyła się nasza pani doktor.

Thomas przewrócił oczami.

- Chcą panowie poznać płeć dzieci?

- Jak to dzieci?! - Thomas wyglądał jakby mu ktoś opowiedział nieśmieszny żart.

- No bliźniaki. Mają panowie, widać predyspozycje genetyczne - uśmiechnęła się pani doktor - szczęściarze z panów. A szczególnie z pana, panie Thomasie.

- Mhm - jęknął.

- No tak. Dwie ciąże, czworo dzieci. Osiemnaście miesięcy a nie trzydzieści sześć - uśmiechnęła się jeszcze szerzej kobieta.

- Świetnie - burknął ciężarny.

- O i mają panowie powtoreczkę. Znowu chłopiec i dziewczynka. Panowie to los na loterii wygrali - przynajmniej lekarka podzielała mój entuzjazm.

- O nie - jęknął Thomas.

Kiedy półgodziny później wychodziliśmy z budynku przyjrzałem się uważnie Thomasowi, który wyglądał na naprawdę przybitego.

- Kochanie, a może tym razem pójdziemy do szkoły rodzenia - zaproponowałem.

- Raz byliśmy - przypomniał.

- Możemy zmienić placówkę - kusiłem.

- Abyś patrzył się na innego seksownego prowadzącego? - warknął.

- On miał z trzydzieści kilo nadwagi - westchnąłem.

- A myślisz, że ja ile miałem w poprzedniej ciąży?

- Ale tę wagę dzieliłeś jeszcze z dwiema istototkami, to się nie liczy - chciałem go jakoś pocieszyć.

- Teraz przytyję więcej - zagroził.

- Jeżeli tego chcesz...

- Gregor, ogarnij się. Ja właśnie tego nie chcę, ale nie potrafię nic z tym zrobić - odpowiedział sflustrowany.

Rok później

Dzieci już spały. Niewiele było momentów takich jak ten, kiedy cała czwóreczka grzecznie spała. W każdej chwili jedno z nich mogło się obudzić. Leżąca między nami Sofia wierciła się przez sen. Jej bliźniak spał sam, a obok w podwójnym łóżczku Lukas i Lily.

- No proszę, czyli jednak potrafią naraz zamknąć dzioby - mruknął Thomas i uważając na małą pocałował mnie w czoło.

- Cóż to za czułości? - uśmiechnąłem się.

Brakowało mi tego. Miałem dwadzieścia lat i potrzebowałem romantycznych gestów ze strony partnera. A przez czwórkę dzieci nie było to proste.

- Stęskniłem się za tobą - odpowiedział - ty pracujesz, ja siedzę w domu. A potem, to tylko dzieci i dzieci.

- Trzeba było się...

- Jeszcze chwila i będziesz spał na kanapie - pogroził mi palcem.

- Nie zrobisz mi tego - uśmiechnąłem się.

- Jak sam? - wskazał na Sofie - A jak się boisz, że i tak będę samotny to możesz mi jeszcze Daniela donieść.

- Już będę grzeczny - obiecałem.

- Nie do końca to chciałem usłyszeć - uśmiechnął się

- Czy...

- Nie wiem jak ty, ale ja już w celibacie dłużej nie wytrzymam - mruknął.

- A co z Sofie?

- Musi się nauczyć spać w swoim łóżeczku.

- To przeniosą ją - zapiszczałem.

Kiedy wróciłem do Thomasa chłopak od razu ściągnął ze mnie koszulkę, a potem zaczął dobierać się do spodni od piżamy.

- Co tak szybko? - zaśmiałem - śpieszy ci się, aby znowu zostać rodzicem? Powoli nam się imiona kończą.

- A przepraszam bardzo kto to chciał mieć tak dużo dzieci? Ile? Siedem? - odpowiedział, masując mnie po brzuchu.

- No tak, ale... - zaskoczył mnie - to znaczy, że chcesz?!

- Nie - odpowiedział stanowczo i przewrócił mnie na plecy - ale imiona możesz mieć przygotowane.

Mam dzisiaj bardzo dobry humor, nie wiem jak mi to wyszło, ale musiałam ich dać w roli tatusiów.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro