43. Morgencauer
One shoty inspirowany fragmentem ff mojego autorstwa ,,Odnajdź mnie" na życzenie onlyhuman181 mam nadzieję, że nie zawiodłam 😁
- Thomas, to naprawdę nie moja wina, że mam wygodniejsze kolana od Kamila i Andi wolał się z nim całować z moich kolan - chłopak oficjalnie był trzeźwy, natomiast w rzeczywistości męczył go kac i starał się przynajmniej pozornie złożyć wypowiedź w logiczną całość.
- Gregor, to naprawdę nie moja wina, trzeba było powiedzieć, to bym przyszedł godzinę później, to może już bym was razem nie zastał - odpowiedziałem i zabrałem mu sprzed nosa butelkę wodę.
- Ale gwiazdeczko - spojrzał na mnie spod grzywki - przecież wiesz, że kocham...
- Nie bredź, te triki działały na mnie jak miałeś szesnaście lat, wtedy to było nawet urocze - prychnąłem.
- A teraz nie? - zrobił smutną minę i chwiejąc się wstał.
- Nie. Jesteś już za stary - warknąłem i wyszedłem z kuchni.
- I tak jestem młodszy od ciebie - krzyknął za mną i usłyszałem jak powoli za mną podąża.
- To widać po tym jak się zachowujesz - odparowałem.
- Ja ci nie wypominam, jak w Soczi z Freundem upiliście się tak, że zaczęliście śpiewać hymn III Rzeszy - dogonił mnie przed drzwiami sypialni.
- Twój Wellinger też z nami śpiewał - fuknąłem.
- I robił to najlepiej z was - mruknął i zakrył sobie usta dłonią - przepraszam, nie to miałem na myśli.
Wszedłem do sypialni i zamknąłem za sobą drzwi.
- Nie. Nie rób mi tego, Thomas, posłuchaj ja naprawdę - Gregor zaczął walić w drzwi - uważam, że śpiewasz najpiękniej na świecie. Pamiętasz jak śpiewaliśmy Schtile Nacht w 2006 na Wigili kadrowej.
Nie odpowiedziałem.
- Thomas, gwiazdeczko poranna, jak zorza oświetlająca najpiękniejsze lata mojego życia - zawodził pod moimi drzwiami - wpuść mnie.
Zrobiłem to.
- Gregor, a ty wiesz w ogóle o co mi chodzi? - zapytałem.
- No jesteś cholernym zazdrośnikiem, ale przez trzynaście lat naszego związku zdążyłem się do tego przyzwyczaić - odpowiedział.
Minąłem go i wyszedłem z sypialni, zamykając za sobą drzwi. Od razu się o nie oparłem. Uniemożliwiając chłopakowi wydostanie się.
- Thomas, wypuść mnie - pisnął - wiesz, że mam klaustrofobię.
- Wtedy w windzie nie miałeś - mruknąłem.
- Wtedy byłeś tam ze mną i nie pozwoliłeś mi się skoncentro na tym, że jestem w małym, zamkniętym pomieszczeniu.
- To teraz też o tym nie myśl - uśmiechnąłem się na wspomnienie tamtego razu.
- Thomas...
- Będziesz mieć czas zastanowić się nad swoim zachowaniem - odpowiedziałem - może następnym razem, Wellingerowi będzie wygodniej na zwykłym krześle.
- Thomas, ale nawet Kamil nie miał nic przeciwko - spróbował.
- Czy ja ci wyglądam na Kamila? - zapytałem.
- Nie wiem. W tej chwili nie widzę - mruknął, napierając na drzwi z całej siły - daj mi się przekonać.
- W internecie zobacz.
- Ale ja chcę tak na żywo porównać - poprosił - bo wiesz, wczoraj miałem okazję przekonać się o przystojności Kamila, to dzisiaj...
- Nie sprowokujesz mnie. Po prostu dodajesz godzin do swojego wyroku.
- Już to zrobiłem - powiedział zmysłowo.
- Nie. Do twoich gierek, przez trzynaście lat naszego związku zdążyłem się przyzwyczaić - poinformowałem go.
- Gierki to ja ci dopiero pokażę, jak już tu wejdziesz - kusił.
- Poczekam.
- Thomas...
- Jak będziesz marudził to poszerzę karę.
- O co? - zapytał.
- Zero seksu - odpowiedziałem - przez miesiąc.
- Thomas nie bądź masochistą - jęknął.
- Ja wytrzymam - oznajmiłem.
- Wiesz, że nie.
- Nigdy nie miałem okazji się przekonać - mruknąłem.
- Ale nie rób tego teraz.
- Dlaczego? Zawsze chciałem spróbować - prowokowałem go.
- Nie kłam.
- Nie kłamię. W naszym związku, to ty jesteś wiecznie niewyżyty - usiadłem pod drzwiami.
- O wypraszam sobie - warknął.
- Jak to nie? A urodziny Daniela i altana w jego ogrodzie? - mruknąłem.
- Po prostu podobało mi się otoczenie - odpowiedział.
- I to samo cię urzekło w opuszczonej stołówce w Niżnym Tagile? - przypomniałem.
- Byłem głodny, a nic nie było do jedzenia, więc musiałem się zadowolić tobą - Gregor chyba też z uśmiechem wspominał tamtą noc.
- A...
- No dobra masz rację - przerwał mi.
- Ale ja tylko...
- Thomas...
- Twoja mama była po prostu zaskoczona, widząc nas w jej sypialni - dokończyłem ze śmiechem i wstałem.
- Ty nie miałeś po tym szlabanu - burknął.
- Bo już byłem dorosły.
- I sprowadzałeś mnie na złą drogę.
- Ja? - krzyknąłem.
- Ja byłem mały i niewinny - potwierdził.
Wszedłem do sypialni.
- Nie, Gregor, teraz to przesadziłeś. Nigdy nie byłeś niewinny - powiedziałem.
Zaczął się śmiać a ja spojrzałem na niego. Zaczął powoli zdejmować wczorajszą koszulę.
- No mówię - mruknąłem - wychodzę.
- Nie zrobisz tego - powiedział i przybliżył się do mnie kręcąc biodrami.
- Zrobię - odpowiedziałem bez przekonania.
- A założysz się? - pozbył się koszuli i zaczął zabawę ze swoim paskiem.
- Wychodzę - powtórzyłem bez przekonania.
- Tak, to kto ci pomoże? - szepnął i otarł się o mnie biodrami.
- Nie po... - przerwałem w momencie, kiedy poczułem, że bym skłamał.
Zacząłem się rozbierać. Kiedy stanąłem w samych bokserkach spojrzałem na chłopaka. Który nadal stał w dżinsach i zaczął zbierać swoje rzeczy z podłogi.
- Możesz mi powiedzieć co robisz? - warknąłem.
- Rozmyślałem się - odpowiedział - obraziłem się.
- Słucham? - nie wierzyłem w to co słyszę.
- Jesteś dzisiaj dla mnie taki nieeemiły - przeciągnął ostatni wyraz i oblizał usta.
- Nie prowokuj mnie.
- Ja? - udawał zaskoczonego.
Nie odpowiedziałem tylko się na niego rzuciłem.
- Ratunku, ratunku - zaczął krzyczeć.
- Zamknij się - warknalem i rzuciłem nim na łóżku - teraz jesteś mój.
Już miałem zacząć ściągać mu spodnie, kiedy usłyszałem...
- Tata? - głos Lily rozpoznałbym na krańcu świata - co robisz?
- Wujek był niegrzeczny i... - zacząłem się tłumaczyć.
- Ale nie bij - powiedziała płaczliwym głosem.
- Nie biję - starałem się ją uspokoić.
- To dlaczego wujek wolał ratunku? - zapytała podejrzliwie.
- Bo twój tata wygląda strasznie jak jest wściekły - wytłumaczył się Gregor.
- To co robisz na wujku, tatusiu? - dopytywała dziewczynka a mnie zaczynało się gorąco.
- No właśnie, tatuśku - szepnął Gregor.
- Lily, możesz wyjść? Muszę wytłumaczyć coś wujkowi - poprosiłem.
- Ale nie dasz mu klapa? - upewniła się.
- Nie - obiecałem.
Wyszła i zamknęła za sobą drzwi.
- Zadowolony? - warknąłem i odsunąłem się od niego.
- A to moja wina, że...
- Po co się darłeś?
- Chciałem się podroczyć - zrobił minę niewiniątka.
- I przez ciebie...
- Zdążymy.
- Krzyknij jej, aby włączyła sobie bajki...
- Nie.
- Jak to nie?
- Idę do mojej córeczki zrobić jej śniadanie, a ty zostajesz tutaj - poinformowałem go.
- I na ciebie czekam.
- Czekaj, ale ja nie przyjdę - powiedziałem.
- Ale...
- Może da ci to coś do myślenia.
- Wątpię - powiedział i przyciągnął mnie do siebie, załączając nasze usta - przekonałem cię?
- Ale szybko.
- Ale ja nie lubię na szybko - poskarżył się.
- Bo wyjdę i znowu cię zamknę w sypialni - zagroziłem.
- No dobra, ale...
Spojrzałem na niego. A on tylko westchnął.
I o to takie zakończenie roku 2019.
Życzę Wam udanego sylwestra, dobrej zabawy i zdecydowanie lepszego roku niż ten 2019. Niech przyniesie Wam dużo szczęścia i uśmiechu, a także niech się spełnią wasze marzenia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro