Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

21. Cztery ściany - Morgenzauer


Bałem się tego dnia od naszego pierwszego spotkania. Bałem się tego wieczoru, gdy jak zwykle otworzę drzwi, zdejmę płaszcz, z włosów wytrzepię śnieg, zauważę wszechobecną ciemność, ale uznam, że śpisz, mimo że jest to do ciebie niepodobne.

Buty zostawię przy szafce. Najpierw pójdę do sypialni, nie będzie ciebie. Tak samo jak w salonie, kuchni, nieużywanym pokoju, łazience. Wtedy nastąpi ten moment, kiedy zrozumiem.

Wyjmę z barku butelkę wina. Usiądę na kanapie w salonie. Nie włączę światła. Będę siedzieć i myśleć... Stop. Ja już to robię. Otępiały, na wpół przytomny, ze wzrokiem wbitym w ścianę. Z niemym pytaniem ,,dlaczego", chociaż tak dobrze znam odpowiedź...

Przygryzam wargę. Przed oczami, na tej ścianie, jak cienie, przemykają nasze sylwetki, jest w stanie poczuć zapach naszych zmieszanych perfum, usłyszeć twój cichy szept, łaskoczący moje ucho, szyję... Mieć wrażenie, że twój oddech przyspiesza, a usta przymierzają się do pierwszej malinki.

Na podłogę upada kieliszek, wylewa się resztka wina. Szkło rozbija się na tysiące kawałków, jak pewien organ w moim ciele...

Przez umysł przebiega mi głupie pytanie. Czy ty mnie kochałeś? Czy wczorajsze zdanie były zwykłym sloganem? Czy przez te wszystkie lata byłeś ze mną tylko dla tej prozaicznej, zwykłej fizyczności?

Nie. Znam prawdę. Twoją prawdę. Tylko dla czego ciebie tu nie ma? Czemu jestem sam? Czemu pozwalasz mi płakać? Wiedziałeś jak to się skończy.

Zastanawiam się co przez te wszystkie lata robiłem źle, gdzie błąd wdarł się w naszą relację, mimo że to takie oczywiste, że to nie ma w tej chwili znaczenia. Kolejne łzy spływają po policzkach.

Nie ma ciebie. Nie ma kawałka mnie. Nie ma kwiatów, bo nigdy nie miałem czasu kupić co bukietu, a może właśnie to by pomogło. A może wręcz przeciwnie, może za mało pracowałem i nie było nas stać na to wszystko, co mogłeś chcieć.

Wstaję. Nienawidzę siebie, ciebie, ludzi. Rzucam butelką o ścianę. Biała bluzka przestaje być biała, na moim ciele lądują małe okruszyny szkła. Kocham cię, Gregor.

Nie umiałem walczyć? Czy to o to chodzi? Przepraszam. Ale i tak nie wrócisz... Skąd wiem, bo wiem. Dzisiaj nie wyszedłeś do sklepu. A ja?

Już niczego nie potrzebuję. Ciebie nie ma. Jedynego pierwiastka, którego brak jest aż tak odczuwalny.

Siadam w kałuży wina, bawię się popękanym szkłem - nasze marzenia. Kurwa, Gregor, a tak dobrze szło... Albo tak mi się wydawało.

A może ja złamię obietnicę, pójdę cię szukać? Znajdę, za włosy zaciągnę do łóżka i jeszcze raz w sobie rozkocham. Przepraszam, ale wszystko jest lepsze od tego co robię w tej chwili...

Jestem zadowolona mimo że taki krótki ColdGuns mam nadzieję, że poprawia nastrój w dzień singla😉

onlyhuman181 dla ciebie coś jutro😉

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro