Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Part 40.


****H*A*R*R*Y****

Byłem przerażony, gdy policja wyprowadzała mnie z domu w kajdankach. Nie rozumiałem żadnego słowa i błagałem, żeby mnie nie zabierali. Próbowałem wytłumaczyć, że nic nie zrobiłem, ale oni byli bezwzględni. Podczas przesłuchania opowiadałem o pracy, a potem o nocy, którą spędziłem w domu. Błagałem, żeby mi uwierzyli. Łamali mnie, bawiąc się w złego i dobrego policjanta jak na filmach. Nie wiedziałem co zrobić, żeby mi uwierzyli. Zachwiałem się czy nie powinienem przyznać im racji. Chciałem zadzwonić do Gemmy, poprosić ją o pomoc i zapewnić, że jestem niewinny. Nie rozumiałem, co się dzieje, a w końcu przyszedł adwokat. Przedstawił się i podał nazwisko mojej siostry. Wiedziałem, że nie przelewa im się z funduszami i nienawidziłem siebie za kolejny wydatek. Kiedy zostaliśmy sami, opowiedziałem całą sytuację. Kazał mi spojrzeć prosto w oczy i obiecać, że to, co mówię, jest prawdą. Rozpłakałem się i błagałem, żeby mi pomógł.

Pół godziny później zostałem zamknięty w celi do wyjaśnienia sprawy. W głowie już widziałem prokuratorskie pismo i długie lata w więzieniu. Leżąc na niewygodnym łóżku, płakałem, czując, jak wszystkich zawodzę. Co jakiś czas pytałem, czy mogę do kogoś zadzwonić, ale odpowiadała mi głucha cisza albo niemiłe warknięcie. W końcu kobieta, która dopiero zaczynała zmianę, pozwoliła mi na krótkie połączenie. Wybrałem numer Louisa i w myślach modliłem się, aby odebrał. Moje serce przyspieszyło, gdy usłyszałem jego głos. Nie wiedziałem, co powinienem powiedzieć. Chciałem go przeprosić, przytulić, wyznać mu miłość. Chciałem, żeby mnie stąd zabrał i zapewnił, że ta chora sytuacja nigdy się nie powtórzy. Nie miałem zbyt dużo czasu, więc powiedziałem, co leżało mi na sercu i musiałem się pożegnać. Z wewnętrznym bólem wracałem do celi. Nie wiedziałem jednak, że to dopiero początek.

Już od rana byłem przesłuchiwany, traktowany jak śmieć i okrzykiwany na każdym kroku. Prezenter był osobą publiczną, a ja stałem się największym wrogiem miasta. Miałem przeczucie, że już każdy o mnie wie, zwłaszcza po artykułach w gazetach, które nie pomagały. Przez sekundkę mogłem zobaczyć się z Gem, a potem znowu wróciłem na spotkanie z adwokatem. Podobno wydano oficjalne pismo o zatrzymaniu mnie jako głównego podejrzanego, a ja czułem, jak moje oczy znowu robią się wilgotne. Wchodząc do odpowiedniej celi, czułem, że najgorsze dopiero nadchodzi. Nie byłem sam, a widok dwóch potężnych mężczyzn przeraził mnie. Ich włosy były krótkie i czułem nadchodzące problemy. Z lękiem zająłem swoje miejsce i rozejrzałem się. Myślałem, że to, co ukazują w filmach, jest naciągane. Nie było.

****L*O*U*I*S****

Kolejne dni były żałosnym filmem, w którym wszyscy braliśmy udział. Uruchomiłem znajomości i wynająłem dobrego prawnika. Gem sprzeciwiała się, ale w końcu odpuściła. Byłem gotowy wpłacić kaucję, ale prokurator nie wyznaczył odpowiedniej kwoty. Według niego Harry mógł próbować uciec z kraju lub mataczyć śledztwo. Tak, jasne, nasz Harry zacierałby ślady. Całe dnie spędzałem na poruszaniu nieba i ziemi, by tylko sprawa obrała dobry kierunek. Dni mijały, a ja szalałem. Chciałem, żeby wreszcie wszystko się wyjaśniło. Domagałem się leków dla Stylesa, a adwokat obiecał, że zrobi wszystko, co w jego mocy, żeby wyciągnąć stamtąd mojego chłopaka. Błagałem o krótkie spotkanie, ale nic nie można było zrobić.

Gazety i wiadomości szalały, robiąc ze śmierci prezentera akcję światową. To nam nie pomagało, a i wśród znajomych zaczynała się robić przedziwna atmosfera. W firmie zaczynały się szepty i docierały do mnie nieprzyjemne plotki. Jedyne wsparcie miałem w rodzinie i w Jimmym, który cały czas mówił, że nie wierzy w winę Stylesa. Siedziałem u nich do późnego wieczora, gdy przyjechałem... właściwie po nic. Po prostu potrzebowałem obecności kogoś znajomego. Nie chciałem burzyć im szczęścia i oczekiwania na dziecko, które miała oddać im Sky. Zupełnie nie przejąłem się tą informacją, bo teraz miałem ważniejsze sprawy na głowie.

Minął tydzień od zatrzymania, a ja właśnie jechałem do adwokata, u którego wymusiłem rozmowę. Siedząc w gabinecie, przedstawiał mi ostatnie dowody, które zdobyła policja. Mieli nagranie z ofiarą, którą szarpała się z jakąś kobietą, a potem razem wsiadali do auta. Louis czuł, jak jego serce przyspiesza, bo to rzucało nowe światło na całą sprawę.

– Czy to znaczy, że dzisiaj wypuszczą Harry'ego? – zapytałem z nadzieją, patrząc na mężczyznę, którego polecili mi znajomi. Podobno potrafił najgorszego mordercę wybronić na tyle, by dostał maksymalnie kilkanaście lat, a nie dożywocie.

– Dowody poszły do prokuratora, w tym tygodniu pan Styles powinien być wolny.

Tomlinson miał ochotę płakać z radości i od razu wybierał numer Gemmy, by przekazać jej dobrą nowinę.

– Coś się stało? – zapytał, słysząc jej zapłakany głos, gdy odebrała.

– Harry się powiesił – powiedziała, a telefon wypadł z rozluźnionego uścisku mężczyzny.

------

Part 40 wjeżdża po ponad roku nieobecności! A tak na serio? Tak na serio to powinnam mieć opierdol. Już więcej nie obiecuję, że wracam, bo nie wiem. Teraz zerknęłam w dokumenty i okazało się, że mam ten rozdział napisany. To znaczy napisane mam trochę więcej, ale stwierdziłam, że tu chcę przerwać. Nie jest dużo, to fakt. Ale chciałam tu zatrzymać Was w niepewności. Módlmy się o kolejną część, bo właśnie ją kończę. 

Mogę wiedzieć kto w ogóle jeszcze tu czeka i teraz płacze razem z Louisem? 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro