Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Part 39.


****H*A*R*R*Y****

Wchodząc do klubu czułem się żałośnie. Znowu wracałem do starego życia, które kręciło się wokół seksu, tańca, skąpych bokserek i napalonych, obleśnych facetów. Mimo wszystko byłem wdzięczny Bogu za nowy klub w mieście, który poszukiwał "młodych, zdolnych osób do pracy". Miałem doświadczenie więc byłem ponad wszystkimi, a nowy szef to wiedział. Przebierając się w skąpy strój czułem nienawiść do siebie. Znowu musiałem okłamywać Gem, że dostałem pracę jako barman, a ona czuła, że coś jest nie tak. Jednak była zbyt zabiegana, by mnie sprawdzać. Padnięta lądowała w łóżku, gdy ja wychodziłem i spała, gdy wracałem. Zapewniałem, że na pewno nie sprzedaję swojego ciała, a to było najważniejsze. Poza tym nie mogła mnie kontrolować na każdym kroku.

Umiałem wyciągać pieniądze od naiwnych mężczyzn, którzy w klubie mogli być sobą. Na co dzień dusili się w małżeństwach, bo wstydzili się przyznać, że kręcą ich młode dupy i długie kutasy. Każdy takie lubił. A ja jako osiemnastolatek miałem największe branie. W poprzedniej pracy często słyszałem, że jestem Księżniczką Tatusia. Nie rozumiałem fetyszu na cofanie się do przeszłości i nie kręciło mnie nazywanie kogoś Tatusiem. Ale oni to kochali. A ja kocham kasę i musiałem tak się do nich zwracać.

Dość szybko znalazłem się na kolanach mężczyzny, który wydawał mi się znajomy. Jego ręce wędrowały po moim ciele, a ja zamknąłem oczy, by odciąć się od tego świata. On odebrał to w inny sposób i zapytał:

- Lubisz to, co?

Wstałem, gdy wsunął mi rękę w bokserki. Poprosił o jeszcze chwilę i dyskretnie wsunął mi banknot w bieliznę. Uśmiechnąłem się, bo z zasady napiwki mieliśmy dla siebie. Pokręciłem się jeszcze chwilę po czym usłyszałem pytanie o prywatne pokazy.

- Jak ładnie poprosisz - szepnąłem.

Wyjął portfel, a ja roześmiałem się. Szybko dotarło do mnie, że polityka jest trochę inna niż w poprzednim klubie i tu naprawdę istnieje zasada "klient nasz pan". Nie wiedziałem ile gość za mnie zapłacił, ale po chwili mógł obmacywać mnie w strefie vip, jaką był niewielki pokój z wygodną kanapą. Zamówił kolejne drinki i szampana, a ja w głowie kalkulowałem ile już wydał. Liczyłem na jakąś prowizję od dobrej pracy na koniec miesiąca.

Po kwadransie wracałem na miejsce pracy i wypatrywałem kolejnego klienta.

Następnego dnia miałem piekło w domu. Gemma zrobiła mi wojnę, rzucając na kuchenny blat magazyn plotkarski ze mną i mężczyzną z wczoraj na kanapie. Nagłówek mówił, że to prezenter wiadomości, a do mnie docierało skąd mogłem go znać. Bardziej byłem wkurzony faktem, że wydało się gdzie i jak pracuję.

****L*O*U*I*S****

Nie mogłem poradzić sobie po rozstaniu z Harrym. Wszystko mi o nim przypominało. W końcu wziąłem urlop w pracy i egzystowałem w domu. Moja mama ostatecznie dowiedziała się w jakim jestem stanie i przyjechała mnie odwiedzić. Przeklinałem pod nosem, wpuszczając ją do środka. W mieszkaniu panował bałagan, a ja podobno byłem w opłakanym stanie. Zapytała o powód rozstania, a ja za bardzo tchórzyłem, by się przyznać. Nawet jeśli nie była to moja wina. Po kilku dniach udało mi się ogarnąć i wróciłem do pracy. Poczułem jak miękną mi nogi, gdy zobaczyłem twarz Stylesa na okładce magazynu. Potem zauważyłem kolejne gazety, rozpisujące się na temat ostrej zabawy prezentera telewizyjnego. Po południu pojechałem spotkać się z Harrym, ale ten nie miał mi nic do powiedzenia. Nie mogłem się złościć, bo przecież kiedyś sam stwierdziłem, że żadna praca nie hańbi. A on pozostał bez pieniędzy. Znowu skończyło się moimi łzami i błaganiem, by do mnie wrócił. On sam się łamał, ale nie był do końca pewien, czy chce dać mi kolejną szansę. Obiecał, że się odezwie, niemo dając mi do zrozumienia, że mam wyjść.

Leżąc w łóżku nie mogłem sobie wyobrazić Harry'ego z innym mężczyzną. Przypominały mi się sceny z klubu, gdy sam go poznałem. Czy inni też go obmacują? Czy tamci też płacą mu za seks? Ale oni go nie kochają. Oni nie zabraliby go z klubu gdyby miał zapalenie płuc. Oni nie zaproponowaliby noclegu, nie zatrzymaliby gdyby dowiedzieli się o chorobie i nie błagali o kolejną szansę.

Przez kolejne dni modliłem się żeby sprawa wreszcie ucichła, bo plotka rozniosła się wśród wszystkich moich znajomych i wielu pracowników. Musiałem mówić, że już dawno temu zerwaliśmy, a to tak naprawdę jest jego brat bliźniak. Wstydziłem się przyznać, że chłopak, którego kocham, zarabia przez ocieranie się o innych mężczyzn, ubrany jedynie w bokserki. Żal mieszał się z chęcią Harry'ego z powrotem. Czekałem na jakąś wiadomość od niego, a on milczał. Cisza potęgowała tęsknotę, ale nie chciałem jeździć do niego i narzucać się. Siedząc wieczorem oglądałem telewizję i próbowałem czymś zająć swój umysł. W wiadomościach szaleli ze względu na śmierć prezentera, który ostatnio widziany był z Harrym. Nie powinienem cieszyć się z jego zabójstwa, ale właśnie taka była moja reakcja. Cieszyłem się, że nie ma już z nami mężczyzny, który dotykał Stylesa w sposób, który mogłem robić tylko ja. Dzwoniący telefon przerwał zamyślenie. Chwyciłem komórkę i chciałem odrzucić nieznany numer. Coś jednak kazało mi odebrać.

- Słucham? - zapytałem, ale przywitała mnie cisza i jakieś szmery. - Jeśli to jakiś idiotyczny żart to wiedz, że mogę cię znaleźć.

- L.. Loui? - usłyszałem głos Stylesa, a moje serce zatrzymało się na ułamek sekundy. - Ja... ja mam tylko minutę i jedno połączenie i... - jego głos zaczął się łamać. - I.. i chcę żebyś wiedział jak bardzo cię kocham i... i ja zawsze cię kochałem i chciałem dać ci drugą szansę, bo wierzę, że nie mogłeś mnie zdradzić i.. i teraz jest za późno, ale bardzo cię kocham i nie wierz w nic co usłyszysz w mediach. Kocham cię, pa.

- Harry! O czym ty mówisz?!

- Tonę w gównie, Lou. Ale bardzo cię kocham i odezwę się jak mi jeszcze pozwolą. Na zawsze, Lou.

Usłyszałem sygnał zakończenia połączenia i próbowałem zrozumieć o czym właśnie rozmawiałem. Zadzwoniłem na numer chłopaka, ale ten nie odebrał. Umysł podpowiadał, że powinienem skontaktować się z Gemmą. Jej telefon również nie odpowiadał, a ja prędko wybiegałem z domu z kluczykami. W domu dziewczyny przywitałem się z jej mężem. Chwilę później weszła jego żona ze łzami na policzkach.

-----

Dzisiaj zauważyłam jak wiele gwiazdek było pod poprzednimi rozdziałami, a jak mało pod ostatnią częścią. I to dało mi kopa, bo to oznacza, że straciłam czytelników. A tego nie lubię. Dlatego wracam c: 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro