Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Part 37.

Przez kilka dni złość na Stylesa utrzymywała się i nawet nie miałem zamiaru do niego dzwonić. Potem uczucie to zostało zastąpione tęsknotą i żalem. Nagrywając się na sekretarkę chłopaka płakałem i przepraszałem za wszystko. Skyler była zła na mnie za moje zachowanie i nie chciała ze mną rozmawiać. Gdy przyjechałem do domu, bo nie odbierała telefonu, ta zamknęła się w pokoju i kazała mi wypieprzać. Czułem się odosobniony, bo nie wiedziałem gdzie podziewa się Styles ani co będzie z dzieckiem Sky. Nastolatka nic mi już nie mówiła i szczerze nie dziwiłem się jej. Próbowałem dowiedzieć się czegoś od Gem, ale ona prawdopodobnie nawet nie wiedziała o naszym rozstaniu. Zostałem zupełnie sam pośrodku chaosu, który pochłaniał moje życie.


****H*A*R*R*Y****


Leżąc na łóżku Any czułem jak łzy cisną mi się do oczu. Pokój był malutki i czasami dostawałem w nim klaustrofobii. Naprzeciw siebie miałem okno wychodzące na szarą ulicę, na której często słyszałem strzały czy widziałem bójki. Po lewej stał stojak z zawieszonymi ubraniami, a pod nim walały się buty. Mijała dziewiąta wieczorem, Ana już od dawna była w pracy, a ja setny raz odsłuchiwałem wiadomości nagranej przez Louisa. Chłopak łamiącym głosem prosił o znak, że żyję i przepraszał za wszystko. W kolejnej ze złością mówił, że mam nie zachowywać się jak dziecko. W trzeciej płakał, mówiąc jak bardzo tęskni. Miałem ochotę oddzwonić do niego, ale nie mogłem wybaczyć my bierności, gdy opuszczałem jego mieszkanie. Powinien mnie zatrzymać, przytulić, przeprosić.

Dzwoniący telefon wyrwał mnie z zamyślenia i pomógł w głębokim oddechu. Odebrałem i usłyszałem Sky, która pytała czy chcę iść z nią, jej mamą i Amandą zobaczyć dzidziusia na USG. Przeprosiłem, mówiąc, że zobaczę innym razem, bo teraz nie jestem w stanie.

- Tęsknię za nim , Sky - jęknąłem i wybuchnąłem płaczem. Z całych sił próbowałem opanować szloch, ale jakoś mi nie wychodziło.

- Był dzisiaj. Podać mu twój adres?

- Nie, nie dawaj. Jeszcze nie teraz.

- Chcesz do niego jechać?

- Nie. Ja... Jezu, nie wiem. Ja go chcę tutaj, Sky. Nie mam leków. Boże, zaczyna się. Boję się, Sky.

- Zadzwonię do niego.

- Nie, nie. Odezwę się za jakiś czas. Jeszcze nie teraz.

Prędko pożegnałem się i zakończyłem połączenie. Obróciłem się na bok i wtuliłem w poduszkę. Łzy spływały po moich policzkach i nie umiałem się uspokoić. W końcu poszedłem do kuchni i zacząłem przeglądać szafki w poszukiwaniu jakiś leków. Drżącymi rękoma przeglądałem pudełko z tabletkami, ale nie było nic pożytecznego. Mimo zakazu wszedłem do pokoju współlokatorki Any i wysunąłem szufladę szafki nocnej. W oczy rzuciła mi się fiolka Prozacu więc pozwoliłem sobie wziąć kilka tabletek. Miałem nadzieję, że właścicielka nic nie zauważy. Leżąc w łóżku czułem jak zaczynam odpływać. Wódka z sokiem połączyła się z lekami i widziałem ciemniejsze plamy przed oczami, a wszystko wokół wirowało. Nad ranem obudziła mnie Ana mówiąc do siebie i zrzucając obuwie. W końcu wcisnęła się pod ścianę na małym łóżku, które zajmowałem i życzyła mi dobrego snu.

Następnego dnia czułem się jak zombie i jedynie snułem się po domu. Tęskniłem za Louisem i chciałem żeby był tu ze mną. Po południu spotkałem się ze Skyler, która wyciągnęła mnie do kina. Podczas filmu rozpłakałem się, gdy główni bohaterowie wyznali sobie miłość. Dziewczyna przytuliła mnie i zapytała czy ma zadzwonić po brata. Poprosiłem żeby tego nie robiła, a ona spojrzała na mnie z przejętą miną. Siedząc w pizzerii przeglądałem zdjęcia USG i próbowałem dojrzeć twarz, która mimo wszystko była rozmazana. Albo to ja zaczynałem ślepnąć.

Wieczorem znów płakałem jak najęty i byłem wdzięczny, że jestem sam w domu. W końcu zadzwoniła Gemma, a ja musiałem kłamać o pięknym związku z Louisem. Jednak ona wiedziała, że coś jest nie tak. Rozpłakałem się, mówiąc:

- Rozstaliśmy się, Gem.

- Ale jak? Dlaczego?

- Pokłóciliśmy się i się wyniosłem.

- Gdzie jesteś teraz?

- U Any.

- Dlaczego nie przyjechałeś do mnie?! Mieliśmy umowę!

- Ja... ja nie chciałem ci przeszkadzać, Gem. Masz męża i w ogóle.

- Ale nadal jestem twoją siostrą! Zaraz po ciebie przyjadę.

- Nie, Gem, nie trzeba.

- Pakuj się.

Pół godziny później wsiadałem do jej auta bez słowa. W drodze do domu wyjaśniłem, że nie mam leków i jestem na Prozacu od koleżanki. Nie wiedziałem czy to coś daje, ale czułem się trochę lepiej. Kobieta była zła, że o niczym jej nie powiedziałem, ale nie miałem sił, by się z nią kłócić. Chciałem zakopać się w łóżku i nie myśleć o niczym. Przywitałem się z jej mężem i przeprosiłem za swoją obecność. Uśmiechnął się, proponując zimne piwo i mecz, ale ja nie czułem się najlepiej. Leżąc w łóżku tuliłem się do Gemmy i opowiadałem o wszystkim.

- Nie obwiniaj się, Harry. To nie twoja wina.

- To jest moja wina! Nie brałem leków i złościłem go.

- Nie, Harry. Musisz brać te leki, ale on nie powinien tak się zachowywać. Pojadę po te tabletki.

- Nie, Gem. Jutro po nie pójdę. Chcę z nim porozmawiać. Mogę iść spać? Źle się czuję.

- Pojedziemy do szpitala.

- Przejdzie mi. Po prostu chcę spać.

Wyszła z pokoju uprzednio całując mnie w czoło. W nocy obudziłem się i zszedłem na dół. Dom pogrążony był we śnie, a zegar w kuchni wskazywał czwartą czternaście. Napiłem się zimnej wody i spojrzałem za okno. Ogród był oświetlony i wyglądał naprawdę pięknie. Noc również musiała być piękna. Po chwili moje nagie stopy dotykały zimnych kafelek na werandzie. W moje nozdrza wdarło się letnie nocne powietrze, a na twarzy pojawił się uśmiech. Dość prędko na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka więc wróciłem do pokoju. Rano obudziłem się w zupełnie innym humorze niż przez ostatni czas. Po śniadaniu pojechałem do Louisa, by go przeprosić. Chciałem żebyśmy się pogodzili i było jak wcześniej. Po drodze kupiłem jego ulubione drożdżówki i liczyłem na miły wspólny poranek. Zdziwiłem się, gdy drzwi do mieszkania Louisa otworzyła obca kobieta ubrana jedynie w męską koszulę 

-------

Ja przepraszam, ale mogę wiedzieć co się stało pod ostatnią częścią? Czy wszyscy moi czytelnicy się nagle obrazili? Prawie się popłakałam przez ten tydzień :c

Podsumowanko, bo..... BO MAMY PONAD 100K WYŚWIETLEŃ! *-*

* 11 miesięcy

* 38 części

* 102K wyświetleń

* 10,6K gwiazdek

* 856 komentarzy

* 579 followers

Kocham Was bardzo, ale postarajcie się dzisiaj, proszę. Chcę sprawdzić ile osób zostało ze mną xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro