Part 34.
W sobotę od rana panowała napięta atmosfera. Harry już po dziesiątej był u fryzjera, by jakoś ogarnąć swoje loki. Ja snułem się po domu w bokserkach i zastanawiałem jak zapakować prezent dla Gem i Michaela. Kupiliśmy im wycieczkę do Włoch z datą, którą mogli wybrać sami, a także przeznaczyliśmy pieniądze na organizację, którą wspierali i pisali w zaproszeniu, że zamiast kwiatów proszą o wpłaty. Dodatkowo mieli dostać pudełko weselne z przegródkami, w których znajdowała się mała butelka alkoholu, smoczek czy zdrapka albo pieniądze. Każda rzecz miała wskazywać na inną sferę życia, a na malutkich karteczkach wypisane były cele użytkowania takie jak "na osłodę", "na zdrówko" itp. Nigdy nie lubiłem kupowania prezentów, bo nie wiedziałem co spodobałoby się obdarowanemu. Tutaj pomógł mi Harry i Internet. Nasze garnitury już czekały w sypialni, a my mieliśmy zjawić się u Gem w okolicach trzeciej, by przed czwartą pojechać do Kościoła.
Po jedenastej do domu wrócił Styles. Jego loki były przycięte i spryskane lakierem.
- Miałeś nie podcinać - zauważyłem, bo wcześniej mówił, że za żadne skarby nie podetnie włosów.
- Rozdwajają się. Nie podoba ci się?
- Są śliczne - pocałowałem go. - Może być? - zapytałem, wskazując na pudełko, na którym właśnie zawiązywałem kokardę.
- Jasne.
- Mógłbyś okazać większy entuzjazm, starałem się.
- Prześlicznie, kochanie. Powinieneś studiować sztukę - objął mnie.
- Ironię mogłeś sobie oszczędzić.
- Oj, Lou, jest pięknie. Przecież wiesz, że w robótkach ręcznych jesteś świetny - uśmiechnął się zalotnie, a ja roześmiałem się, odnosząc prezent do sypialni, by nie został zniszczony.
Przez następne godziny chodziliśmy zestresowani i przygotowywaliśmy się do ceremonii. Harry wyglądał cudownie w smokingu, a ja byłem dumny. Jego siostra ucieszyła się widząc nas i pochwaliła nasze ubrania. Podałem jej kwiaty, gratulując, a ona uśmiechnęła się przepraszająco i przypomniała o wpisie w zaproszeniu.
- Spokojnie, pieski też coś dostały - zaśmiałem się.
Spojrzałem na kobietę, która przed lustrem poprawiała sukienkę. Gorset podkreślał jej figurę i wcięcie w talii, a wyhaftowane różyczki dodawały uroku. Dół przypominał sukienki księżniczki, a ja przyznałem, że wygląda pięknie. Z uśmiechem podziękowała, a Harry przytulił ja od tyłu.
- Jesteś piękna, Gem - szepnął. Mimowolnie uśmiechnąłem się. - Zawsze marzyłem o tym dniu, bo wiedziałem, że na niego zasługujesz. Dziękuję za wszystko co dla mnie zrobiłaś przez te wszystkie lata i przepraszam za wszystkie akcje. Mam nadzieję, że jesteś szczęśliwa i zabiję Michaela jeśli coś ci zrobi - uśmiechnęła się, ale widziałem jak jej oczy zachodzą łzami. - Rozmażesz makijaż, idiotko - powiedział Styles z uśmiechem, przytulając siostrę.
Ich szczęście poprawiało mi humor. Widziałem jak wiele dla siebie znaczą i po części zazdrościłem im więzi, bo ja nie kochałem Skyler aż tak. W tej samej chwili do pokoju wszedł mężczyzna, o którym Harry często mi mówił. Chłopak przedstawił się, podając mi rękę. Był całkiem przystojny, a jego brązowe oczy były cudowne. Przywitał się z Harrym, a ten zagroził, że jeśli Mike skrzywdzi jego siostrę to będzie miał z nim do czynienia. Roześmialiśmy się, bo groźba w wykonaniu osiemnastoletniego chłopaka z burzą loków i słodką twarzyczką brzmiała komicznie. W końcu musieliśmy jechać do Kościoła, gdzie za chwilę miała pojawić się para młoda. Czułem się dziwnie wchodząc do środka, trzymając rękę Stylesa. Wzrok niektórych ludzi utkwiony był w nas, a chłopak uśmiechał się do niektórych. W końcu pociągnął mnie do pierwszych ławek i poprosił żebym był na widoku. Pocałował mnie w kącik ust i zajął miejsce obok kobiety, która była drugim świadkiem. Rozglądałem się po zebranych ludziach i zastanawiałem się czy są wśród nich rodzice Harry'ego i Gem. Wibrujący telefon przerwał poszukiwania.
Boże, Lou, będę wymiotował! :c
Spojrzałem na chłopaka, który patrzył przerażonym wzrokiem. Było mi go szkoda, bo jeszcze nigdy nie był aż tak przestraszony.
Boże, Lou, ja nie mogę! Uprawialiśmy seks po mojej spowiedzi. Boże, spłonę w piekle.
Miałem ochotę wybuchnąć śmiechem, ale starałem się wstrzymać. Mimo to spomiędzy moich ust wydarło się prychnięcie, a osoby w pobliżu spojrzały na mnie.
Hej, na naszym ślubie będziesz mdlał?
Patrzyłem na jego reakcję, a on zdziwiony spojrzał na mnie. Mieliśmy jeszcze chwilę więc przeniosłem się na jego ławkę.
- Boże, Harry, przestań - szepnąłem. - Jesteś blady!
- Czy ty mi się oświadczyłeś? - zapytał wysokim, piskliwym głosikiem.
- Zrobię to innym razem w bardziej romantycznym miejscu.
Pogłaskałem go po ręce i wróciłem na swoje miejsce, bo ceremonia miała się rozpocząć. Czułem wzruszenie i ciągle ściskało mnie w środku, gdy Gem i Michael ślubowali sobie miłość i wierność aż do śmierci. Zawsze marzyłem o podobnej miłości i kiedyś myślałem, że tak będzie z moją pierwszą dziewczyną. A potem się rozpadło.
Po ceremonii Harry wtulił się we mnie i rozmawialiśmy o ślubie. Chłopak poradził sobie doskonale z podawaniem obrączek i umiejętnie opanował strach i drżenie rąk. Gratulowałem mu i czekaliśmy aż tłum przy parze młodej trochę się zmniejszy. W końcu przytuliłem dziewczynę, która była wzruszona. Dziękowała za obecność i mówiła, że pragnie takiej samej miłości dla naszej dwójki. Dodatkowo szeptem dziękowała, że mimo wszystkich przeciwności losu nie opuściłem jej brata. Będąc w domu weselnym zachwycałem się wyglądem sali. Stoliki były oznaczone nazwiskami, a ja miałem siedzieć z Harrym, parą młodą i kobietą, która była świadkiem. Gemma i Mike dziękowali za przybycie. Po pierwszym tańcu Styles wstał prosząc o chwilę ciszy. Odchrząknął, a ja widziałem strach w jego oczach. Kiedyś przyznał, że nienawidzi publicznych wystąpień. Chciałem dodać mu otuchy więc złapałem go za rękę. Uśmiechnął się i zaczął przemowę na temat miłości. Wspominał dzieciństwo, opowiadał o więzi z Gemmą i pragnieniu jej szczęścia. Łzy spływały po kobiecej twarzy, a głos jej brata łamał się. W końcu przytulił siostrę i pocałował jej policzek. Drugi świadek miał mniej przejmującą przemowę.
Atmosfera miłości udzielała się mi i Stylesowi. Gdy inni zajęli się sobą lub okupowali parkiet, my staliśmy na korytarzu, obejmując się i całując. Chłopak z podekscytowaniem opowiadał o ślubie, a ja śmiałem się z jego młodzieńczej radości.
- Chodźmy stąd - mruknął, a ja przeniosłem wzrok na parę, którą zauważył.
- Harry - szepnęła kobieta, która była starszą wersją Gemmy i Harry'ego. Od razu poznałem, że to ich matka.
Styles pociągnął mnie za rękę i próbował wyminąć rodziców.
- Porozmawiajmy, synku - szepnęła.
- Daj mu spokój. On już nie jest naszym dzieckiem.
- I bardzo dobrze! - warknął nastolatek.
- Nie wiem co w ogóle tu robisz skoro nie należysz do rodziny.
- To ty wszystko spierdoliłeś i zupełnie nie rozumiem po co Gem cię zapraszała.
- Powinieneś zdechnąć na hiv wśród dziwek takich jak ty.
- Nie masz prawa tak mówić! Mam nadzieję, że zdechniesz w męczarniach - krzyknął. - Zniknij z mojego życia! Niszczysz wszystko i wszystkich!
Przywołałem go do porządku, widząc Gemmę. Dziewczyna stała zapłakana, a Harry od razu do niej podszedł. Przytulił ją, a ona szlochała. Matka dołączyła do nich i zaczęła przepraszać, a ja ruszyłem za ojcem. Znalazłem go w toalecie. Rozpinał spodnie, gdy moja pięść zderzyła się z jego twarzą. Przewrócił się, a ja syknąłem w jego twarz:
- Nie masz prawa mówić tak do Harry'ego. Teraz wiem dlaczego się was wstydził. Mimo takich genów jest najwspanialszym facetem na świecie i jeszcze słowo, a nikt się nie dowie co ci się stało i dlaczego zniknąłeś.
- Grozisz mi?
- Słowo, a się przekonasz co potrafię.
Wiedziałem, że mężczyzna nie jest w stanie mi niczego udowodnić. Zresztą moi adwokaci i tak obróciliby wszystko przeciwko niemu i zrobili z niego winnego. Dołączyłem do gości i objąłem mojego chłopaka. Poprosiłem go do tańca i przytuliłem na parkiecie. Na jego policzkach były ślady po łzach, a nowe zaczęły spływać, gdy wtulił się w mnie. Przycisnąłem jego głowę do siebie i zacząłem szeptać jak bardzo go kocham. Przepraszał mnie za całą sytuację, która zawstydziła go.
- Rodziny się nie wybiera, Harry - odpowiedziałem. - Od nas zależy jedynie z kim chcemy spędzić resztę życia.
- Chcę z tobą, Louis. Obiecaj, że nigdy mnie nie zostawisz.
- Obiecuję, Hazz.
--------
Boże, ślub Gem i Michaela, pierwsze spotkanie z rodzicami Stylesów, a tu ponad 90K wyświetleń i 9K gwiazdek! *-*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro