Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Part 33.


Przeprosiłem i szybkim krokiem skierowałem się za Harrym. Chłopak wyszedł z domu i stał na ganku. Objąłem go, pytając co się stało.

- To on, Louis.

- Kto?

- Ben.

- Ale co z nim nie tak?

- Pamiętasz jak opowiadałem ci o tym trzydziestolatku, z którym mieszkałem, ale wykopał mnie, bo miałem problem z tym? - pokazał wewnętrzną część przedramienia. - To Ben.

- On cię uderzył, Harry - szepnąłem, przypominając sobie wszystko.

- To jest nieważne! Po prostu nie chcę go widzieć, Louis.

- To jest ważne!

Czułem zdenerwowanie, które lepiej opisywałoby słowo "wkurwienie". Denerwować można się na Sky, która kolejny raz zostawiła stanik w łazience albo koszulkę na fotelu, a nie na faceta, który bił mojego chłopaka. Szybkim krokiem wróciłem do domu i odnalazłem Bena. Sam zdziwiłem się siłą, z jaką moja pięść zderzyła się z jego nosem. James prędko odciągnął mnie, a Amanda przerażona wycierała krew przyjaciela.

- Co ty odpierdalasz?! - usłyszałem.

- On bił Harry'ego i wyrzucił go z domu!

- Mała dziwka znalazła kolejnego sponsora? - zapytał Ben z uśmiechem na ustach.

- Nie mów tak na niego! - próbowałem wyrwać się z uścisku Jimmy'ego, ale ten wyprowadził mnie na korytarz.

- Ogarnij się, kurwa! - powiedział, podnosząc głos. - Nie trawię tego gościa, ale nie daję mu od razu w mordę.

- Co byś zrobił gdybyś dowiedział się, że były chłopak Amandy bił ją i traktował jak śmiecia?

- Pewnie zakopałbym go żywcem, ale...

- Pomożesz mi kopać?

Widziałem jak próbuje powstrzymać uśmiech. W tej samej chwili dołączył do nas Harry. Miał skruszoną minę i przepraszał, dodając, że to jego wina. Wpiłem się w jego usta, a James udawał, że wymiotuje. W końcu zaprosił nas na drinka. Siedziałem w pustej kuchni i uspokajałem się po całym zajściu. Wiedziałem, że Amanda znienawidzi mnie na zawsze, ale nie przejmowałem się tym. James nalał czystej wódki do kieliszka, a ja od razu wypiłem alkohol, prosząc o więcej. Mężczyzna spojrzał na Stylesa, a ten przyznał, że nie pije.

- Hej, nie przejmuj się - próbował go pocieszyć. - Pedały tak mają.

Dopiero po kilku sekundach dotarło do niego jaką gafę popełnił, ale Harry sam uśmiechnął się. Mój przyjaciel niezdarnie próbował przeprosić za wszystko, a ja sam roześmiałem się, słysząc jego tłumaczenia. Pociągnąłem Loczka na swoje kolana, a ten objął mnie.

- To jest ta 'brunetka', z którą spędzałeś wieczory, prawda? - zapytał James, patrząc na mnie.

- Tak - powiedziałem ze śmiechem.

- Trochę małe te cycki.

Wybuchnęliśmy śmiechem, a w tej samej chwili do kuchni weszła Amanda. Była wściekła, a ja nie wiedziałem jak się wytłumaczyć.

- Wszystko z nim w porządku, skarbie? - zapytał James.

- Matt zabrał go do domu.

- To moja wina, przepraszam - szepnął Styles, patrząc na nią. Wstał i dodał: - Nie powinnaś się denerwować, wiesz - wskazał na jej brzuch. - Podobno od tego mają nerwicę.

Uśmiechnęła się, a jej ręka automatycznie pogłaskała brzuch.

- Przytulas? - zaproponował Harry, a kobieta ruszyła w jego stronę. Uśmiechnąłem się, widząc jej uśmiech.

Po chwili przeprosiła, mówiąc, że idzie do reszty gości. Amanda przed północą poszła się położyć, a my przejęliśmy rolę gospodarzy imprezy. Około drugiej wszystko się skończyło, a my pomogliśmy posprzątać. Po trzeciej padałem na łóżku obok Harry'ego i zaczynałem go całować. Alkohol sprawił, że plątał mi się język i nie docierała do mnie późna godzina. Chłopak przyznał, że nie chce teraz uprawiać seksu, bo jestem pijany.

Następnego dnia miałem kaca moralnego. Chciałem przeprosić Amandę, a z drugiej strony bałem się. W końcu to ona wykonała połączenie, a ja zacząłem przepraszać za wszystko. Zapytała czym Ben mnie zdenerwował, a ja wyjaśniłem całą sytuację. Harry, siedzący obok, czuł zażenowanie, gdy opowiadałem jego historię, bo to powinno zostać tajemnicą. Po zakończeniu położyłem się na kolanach chłopaka i zacząłem pytać co u Sky, bo ostatnio mieli lepszy kontakt niż ja z własną siostrą. Podobno wśród znajomych nastolatki już rozeszły się obrzydliwe plotki, a Troy nadal nie chciał z nią rozmawiać.

W końcu nadszedł lipiec, a wraz z nim czekał na nas ślub Gemmy i jej narzeczonego. Siedziałem w salonie z garniturami i patrzyłem jak ekspedientka doradza Harry'emu. Chłopak był nieśmiały i ciągle mówił o cenach. W końcu poprosiłem kobietę, by dała nam chwilę. Podszedłem do niego i ująłem jego twarz w dłonie.

- To jest ważna okazja, Harry. Nie zachowuj się tak, powinieneś już przywyknąć. Moje pieniądze są twoimi i teraz powinniśmy zaszaleć.

- Ja już za bardzo szaleję, Lou.

- Nie, Hazz. Możemy się umówić, że ja kupię ci garnitur, a później po prostu go z ciebie zerwę, co?

Chłopak uśmiechnął się, całując mnie. W końcu poprosiłem ekspedientkę o coś dla mnie. Chciałem, by mój garnitur był mniej oficjalny, bo to nie ja byłem świadkiem. Harry był zestresowany i przyznał, że nie wie co ma robić w Kościele. Popołudniu mieliśmy spotkać się z Gemmą. Kobieta opowiadała o ostatnich przygotowaniach i próbie w sobotę. Nie mogłem doczekać się poznania rodziców chłopaka, a on przyznał, że modli się żeby nie przyszli.

------

Tylko jedna/dwie osoby zgadły kim jest Ben! Gratuluję pamięci i łączenia wątków! 

Ojej, ponad 230 gwiazdek pod ostatnią częścią :o Potrzebuję uszczypnięcia! 

I jeszcze to 88,8K wyświetleń i 8,8K gwiazdek. Śmieszy mnie i rozwala z dumy jednocześnie. Dziękuję :') #wzruszoneemoji

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro