Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Part 31.

Powrót do domu mijał w przedziwnej atmosferze. Sky była cicha, a jej oczy podpuchnięte po całonocnym płaczu. Nikt się nie śmiał i nie żartował. Harry siedział obok mnie z głową na moim ramieniu i oglądał film. Wiedziałem, że myślami jest daleko stąd, a na fabule w ogóle się nie skupia. Zerknąłem na tablet, na którym moja siostra przeglądała internet. Zdziwiłem się widząc zapisy dotyczące aborcji.

- Nawet o tym nie myśl - warknąłem.

- To moje ciało.

- Sky, nie pozwolę ci usunąć dziecka.

- To nie jest dziecko. To zlepek komórek.

- Sky, to JEST dziecko. Powiemy rodzicom, pomogą ci.

- Ja mam szkołę, Lou. Ja mam treningi, egzaminy, collage niedługo - powiedziała błagalnie, a jej oczy znowu zrobiły się szklane. - Nawet Troy go nie chce.

- Bo Troy jest dupkiem. Wyłącz to. Porozmawiamy z rodzicami i wtedy pomyślimy co dalej.

- Ja go nie chcę, Louis.

Przytuliłem ją i poprosiłem żeby teraz o tym nie myślała. Harry wyczuł mój ruch i wyprostował się. Spojrzał na nas uśmiechnął się, pytając o samopoczucie Skyler. Kiwnęła głową, wkładając słuchawki w uszy. Poczekałem aż włączy muzykę po czym odwróciłem się do Stylesa.

- Biedna - szepnął, wyciągając słuchawki z uszu. - Myślisz, że twoi rodzice będą źli?

- Na pewno, Hazz. Na pewno. Ona chce je usunąć.

- Usunąć?!

- Jeszcze legalne.

- Nie możecie jej pozwolić.

- Wiem, Hazz. Muszę porozmawiać z rodzicami.

Przytuliłem się do niego i zamknąłem oczy. Chciałem jak najszybciej znaleźć się w domu. Chciałem żeby ktoś mnie uszczypnął i powiedział, że to tylko głupi żart.

- Niedobrze mi, Louis - usłyszałem. Spojrzałem na Skyler, która oddała mi paczkę ciastek.

- Idź do toalety!

Szybkim krokiem skierowała się do toalety pokładowej, a Harry zapytał co się stało. Dłuższą chwilę później zapłakana dziewczyna. Od razu objąłem ją, podając wodę. Lądując na lotnisku czułem swego rodzaju szczęście, że wreszcie jesteśmy w domu. Taksówką pojechaliśmy do naszego mieszkania, a Sky zapłakana błagała żebyśmy nie kazali wracać jej do domu. Pozwoliłem jej zostać kilka dni. I tak zostało mało czasu do wakacji, a w szkole był luz. Moja mama dzwoniła pytając o wakacje, a ja kłamałem, że wszystko jest dobrze. Harry opiekował się Sky, która była w rozsypce. Niestety nie mogłem długo ukrywać jej w domu i kłamać, że po prostu dobrze jest nam w trójkę. Dwa dni później moja mama odwiedziła nas, a atmosfera była gęsta. Wiedziałem, że muszę jej powiedzieć, bo Skyler tego nie zrobi, a jakieś kroki trzeba podjąć. Cała złość do nastolatki mi minęła i została zastąpiona współczuciem.

Siedziałem na kanapie z kubkiem kawy i opowiadałem mamie o wakacjach. Kobieta widziała, że coś jest nie tak z jej córką.

- Sky, wszystko w porządku? - zapytała w końcu.

Nastolatka nerwowo zaczęła patrzeć to na mnie, to na mamę. Westchnąłem, mówiąc, że musimy porozmawiać. Czekałem aż Skyler sama wyjawi tajemnicę, ale ta milczała, powstrzymując łzy.

- Skyler jest w ciąży, mamo - powiedziałem.

Kobieta głośno wciągnęła powietrze, nie mówiąc nic.

- Powiedz coś, mamo - poprosiłem w końcu.

- Znalazłam twój test, Skyler.

Nastolatka wybuchnęła płaczem, a ta przytuliła ją. Harry uśmiechnął się, patrząc na mnie. Jego telefon dał o sobie znać i każdy spojrzał na niego. Przeprosił, mówiąc, że to siostra, a ja poprosiłem, by odebrał.

- Oddzwonię później.

Sky w końcu zdecydowała się na powrót do domu, a ja po części odetchnąłem z ulgą. Była bałaganiarą, a jej łzy naprawdę mnie wykańczały. Uśmiechnąłem się, siadając obok Harry'ego.

- Podobały się wakacje? - zapytałem, przytulając się do niego.

- Najlepsze wakacje mojego życia. Powinienem jakoś podziękować? - dodał, muskając mnie po udzie.

Przez następne dni wracaliśmy do prozy życia. Sky podobno była u lekarza i miała przemyśleć aborcję, bo jeszcze miała na to czas. Podobno był to dopiero trzynasty tydzień ciąży, a legalna aborcja jest do dwudziestego czwartego. Nie mogłem pozwolić żeby moja siostra usunęła ciążę. Byłem zły na Troya, który zwyczajnie ją olał. Na szczęście Harry spędzał z nią wiele czasu i podtrzymywał ją na duchu. Musiałem skupić się na pracy i znowu wracałem późno. W piątkowy wieczór miałem ochotę napić się i zapomnieć o kontrakcie, który straciłem. Wchodząc do domu przywitała mnie zupełna cisza i dwie osoby siedzące na mojej kanapie.

- Co się stało?! - zapytałem, widząc Sky z woreczkiem pełnym lodu i Harry'ego z rozwaloną wargą. - Kurwa, co się stało?! - powtórzyłem, gdy nikt nie chciał mi nic powiedzieć.

- Troy go uderzył.

- Troy?!

- Poszedłem przemówić mu do rozumu i zaczęliśmy się szarpać i tak jakoś wyszło.

- Tak jakoś wyszło?! Tobie leci krew! - powiedziałem ze wściekłością.

- Oj, przestanie. Musiał dowiedzieć się o dziecku. To jego dziecko.

- Sam zachowujesz się jak dziecko! Ile ty masz lat?! Ile?! On mógł ci zrobić krzywdę! Trenuje futbol, Harry!

- Myślałem, że futboliści powinni być przystojni - zażartował, próbując się uśmiechnąć. - Kurwa - mruknął, wykrzywiając twarz w grymasie bólu.

Zamknąłem oczy opadając na kanapę. Po chwili skierowałem się pod prysznic, bo liczyłem, że woda mnie uspokoi. Wchodząc w dresie do salonu zauważyłem, że sytuacja została już opanowana.

- Odwieźć cię, Sky? - zapytałem, wyjmując z lodówki wodę.

- Nie mogę zostać tutaj?

Westchnąłem, stwierdzając, że zamówię pizzę. Nastolatka z radością opowiadała o całej akcji przed szkołą, a ja tylko czekałem aż wynikną z tego jakieś problemy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro