Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Part 29.


Sky nie dawała mi spokoju odkąd tylko spotkała chłopaka więc postanowiłem zorganizować obiad. Chciałem, by moja mama oficjalnie poznała Harry'ego. Wiedziałem, że mojego ojca nie da się przekonać do obiadu, zresztą nawet nie chciałem go widzieć. Mogłem wybaczyć mu ostre słowa skierowane we mnie, ale nie umiałem zapomnieć o uderzeniu Skyler.

Będąc na zakupach opowiadałem Stylesowi co lubi moja mama i na punkcie czego ma fioła. Wiedział już jakie tematy może poruszać, a co lepiej omijać szerokim łukiem. Chłopak starał się zapamiętać wszystko, a mi chciało się śmiać. Wiedziałem, że to spotkanie jest dla niego bardzo ważne.

- Co ty robisz? - zapytałem, widząc jak zabiera wszystkie swoje leki z kuchni i kieruje się do sypialni.

- Myślę, że nie powinna tego widzieć.

- Ona wie, Harry. Wie o wszystkim - dodałem, gdy ten się zatrzymał.

- Powiedziałeś jej?

- Nie do końca, ale wie o lekach. Zresztą to nie jej sprawa.

Wziąłem od niego wszelkie opakowania i odłożyłem na miejsce dla nich przeznaczone. Trzymaliśmy je w szafce nad herbatami. Rozpakowując zakupy wysłuchiwałem pomysłów Harry'ego na danie, które powinniśmy zrobić. Chłopak już dawno temu ukazał swój talent kulinarny, a ja uwielbiałem to wykorzystywać.

Byliśmy umówieni na drugą, a tuż po pierwszej Harry wychodził spod prysznica. Stojąc przed szafą zastanawiał się co założyć. Przytuliłem jego półnagie ciało i zapewniłem, że wszystko będzie dobrze.

- Chcę żeby mnie polubili, Louis - przyznał.

- Polubią. Na pewno.

- A jak dowiedzą się o chorobie?

- To nasza sprawa, skarbie - uśmiechnąłem się, łapiąc jego twarz w dłonie. - Zresztą i tak już jest lepiej, prawda?

- Powinni mi dodawać coś na odwagę.

- Ja mogę być twoim lekiem - szepnąłem, całując go.

Kiedy dzwonek przerwał nakrywanie do stołu, ja sam się przestraszyłem. Dopiero teraz dotarło do mnie co się dzieje. Miałem wrażenie, że bicie mojego serca słychać w odległości kilku mil, a organ zaraz opuści moje ciało. Harry był blady i próbował wszystko zakryć nieśmiałym uśmiechem. Przedstawiłem ich sobie, moja mama przytuliła nastolatka, pytając jak się czuje. Jego twarz zalała się rumieńcem, a ja uśmiechnąłem się. Podczas posiłku rozmawialiśmy na neutralne tematy. Harry ciągle podsuwał te ulubione mojej mamy, o których mu opowiadałem. Kobieta mówiła o kwiatach i ogrodzie, z którego była dumna. Ja zacząłem mówić, że chcielibyśmy gdzieś wyjechać. Sky od razu wprosiła się na wspólne wakacje, a Styles spojrzał na mnie.

- Nawet o tym nie myśl - mruknąłem, patrząc na niego.

- Oj, misiu...

- Misiu! Awww - Skyler odezwała się. Zachwycała się naszymi nazwami, a ja przewróciłem oczami. - To kiedy jedziemy?

- Ty nigdy.

- Lou, proszę! Misiu! - z ust mojej siostry brzmiało to co najmniej irytująco.

- Nie mów tak na mnie.

- Misiu!

- Sky, mów tak sobie do Troy'a.

Dziewczyna zmieszała się, a ja machnąłem na to ręką. Po posiłku Harry pomógł mi posprzątać i zagotowałem wodę na herbatę. Moja siostra miała wybrać sobie smak napoju.

- O Boże, po co wam tyle leków? - usłyszałem za sobą głos Sky, który sprawił, że znieruchomiałem. Powoli odwróciłem się i zauważyłem moją siostrę czytającą etykiety. Przeniosłem wzrok na Harry'ego, który zawstydził się. - Po co wam leki na depresję?

- To Harry'ego.

Nastolatka spojrzała na chłopaka, który uciekał wzrokiem. W końcu wziął głęboki oddech, wymusił uśmiech i powiedział:

- Jestem bipolarny.

Chciałem wyjaśnić co to znaczy ale moja siostra znowu miała tak dobrze znaną mi minę, a na jej ustach było nieme 'awww'.

- Jak Ian z Shameless!

- Kto? - zapytałem.

- O Boże, shippuję ich!

- Jezu, kogo?

- Ian i Mickey! O Boże, jesteście jak Gallavich!

Po raz kolejny uświadomiłem sobie jaką idiotką jest moja siostra, ale mimo wszystko kochałem ją. Poczułem się staro, gdy moja siostra wymieniała się opiniami na temat serialu z Harrym, ale cieszyłem się, że coś ich łączy.

Siedząc na kanapie rozmawiałem z mamą, która przyznała, że nie mogła pogodzić się z całą sytuacją, ale cieszy się moim szczęściem. Uśmiechnąłem się mówiąc, że jeszcze nigdy nikogo nie kochałem tak mocno, a choroba chłopaka nie jest powodem do rozstania.

-----

Mamy ponad 70K wyświetleń i 7K gwiazdek. Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek takie coś napiszę. Dziękuję! :')


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro