Part 28.
Stan Harry'ego naprawdę się ustabilizował. Nie chciałem żeby szukał sobie nowej pracy, bo powinien jeszcze odpocząć. Zajmował się domem, czytał książki, robił zakupy. Ja dbałem o jego potrzeby i regularne zażywanie leków. Amanda dzwoniła do nas i pytała o samopoczucie Stylesa. Wiedziałem, że nikomu nie powiedziała o chłopaku, a ja zastanawiałem się jak im powiedzieć. Podczas kolejnej rozmowy kobieta delikatnie zasugerowała wspólną kolację albo drinka.
- Nie chcę zostawiać Harry'ego samego. Minęło mało czasu, wiesz – powiedziałem.
- Ale ja mówię o wspólnym wieczorze. Każdy już wie, Louis.
- Powiedziałaś im?
- Nie, ale Tyler ciebie widział czy coś. Nie wiem, Lou.
Usłyszałem w tle głos mojego przyjaciela, który pytał czy Amanda rozmawia ze mną. Przewróciłem oczami, gdy ten przejął telefon i pytał dlaczego się nie odzywam.
- Jestem trochę zabiegany, wiesz.
- Tak, tak, zabiegany. Ty nam mówił. Kiedy idziemy na squasha czy coś?
- Nie wiem, Jimmy.
- To... Dobra, Amanda chce telefon.
- Hej, Lou, kolacja w piątek w restauracji.
Kobieta podała mi nazwę i godzinę. Nim zdążyłem zaprzeczyć, ona pożegnała się i rozłączyła. Zakończyłem połączenie i spojrzałem na Harry'ego, stojącego za mną. Uśmiechnął się, a ja westchnąłem. To miały być pierwsze zetknięcie chłopaka z moimi znajomymi. Bałem się ich głupich żartów, idiotycznych tekstów albo nietolerancji.
Dwa dni później szykowaliśmy się na kolację z moimi przyjaciółmi. Nie wiem kto był bardziej przerażony: ja czy Harry. Chłopakowi ręce trzęsły się, gdy zapinał koszulę. Miał na sobie ciemne rurki i koszulę w drobną kratkę, którą kupił 'na specjalne okazje'.
- Lou - szepnął, a ja spojrzałem na niego. - Bo ja się boję.
- Hej, skarbie, będzie dobrze, tak? - objąłem go.
Pocałowałem delikatnie i musieliśmy wychodzić. Parkując przed restauracją czułem strach. Liczyłem, że głęboki oddech pomoże mi się uspokoić. Niestety tak się nie stało, a ja musiałem stanąć na trzęsące się nogi, które były jak z waty.
- Lou, bo ja się chyba źle czuję. Wrócę do domu - powiedział Styles, gdy staliśmy przed wejściem.
- Znasz Amandę. James też jest niezły.
Pociągnąłem go do środka gdzie już czekali moi znajomi. Przywitałem się z Amandą, która od razu pocałowała mnie w policzek. W końcu wyprostowałem się i przedstawiłem im mojego chłopaka. Tylko czekałem aż Jimmy rzuci jakiś tekst, ale ten zachowywał się całkiem kulturalnie. Amanda opowiadała o zaplanowanych wakacjach, na których chciała odpocząć i zrelaksować się.
- Nie mogę się stresować, wiesz - powiedziała z uśmiechem.
- Coś się stało?
Uśmiech kobiety, która patrzyła na swojego męża, zdradzał radość. Powoli zaczynało do mnie docierać co się święci.
- O mój Boże, nareszcie?! - zapytałem.
- Tak! Jestem w ciąży!
Cieszyłem się ich szczęściem, bo wiedziałem ile się starali. Przytuliłem Amandę i pogratulowałem mojemu przyjacielowi. Po chwili temat zszedł na jej przyjaciela, który zaręczył się ze swoim partnerem. Harry słuchał z uwagą i uśmiechem. Atmosfera powoli rozluźniała się i nie czułem się taki spięty. Czas mijał szybko i całkiem przyjemnie, a my opowiadaliśmy o weekendzie nad jeziorem i wspólnym czasie. Amanda zaproponowała żebyśmy dołączyli do nich na wakacjach, ale ja odmówiłem. Musiałem nadrobić pracę i chciałem uporządkować swoje życie.
Wracając do domu rozmawiałem z Harrym o Jamesie. Opowiadałem jak się poznaliśmy i ile nas łączy. Znaliśmy się od dzieciństwa i kiedyś byliśmy nierozłączni. Pomagałem mu w zaręczynach i byłem świadkiem na jego ślubie. Będąc w domu Styles odebrał telefon od siostry. Kobieta prosiła o spotkanie, bo miała niespodziankę. Umówiliśmy się na sobotni lunch. Siedząc w restauracji podała nam kopertę i kazała otworzyć. Jej brat był zdziwiony, gdy wysunął z niej zaproszenie na ślub.
- Żartujesz!
- Nie! Nareszcie się zdecydowaliśmy!
- O mój Boże! - chłopak zaczął cieszyć się jak małe dziecko. - Jesteś w ciąży?!
- Co?! Nie!
Patrzyłem na nich i zauważałem podobieństwa. Byli jak dwie krople wody w różnych wydaniach jeśli chodzi o płeć. Mieli takie same gesty i takie same uśmiechy.
- Pójdziesz ze mną? - zapytał Hazz, łapiąc mnie za rękę. Spojrzałem na zaproszenie, na którym ładnym pismem było napisane Harry Styles & Louis Tomlinson.
- Jasne. Gratulacje - dodałem, patrząc na Gem.
- Dziękuję.
Kiedy Loczek poszedł do toalety, kobieta zaczęła pytać o niego. Opowiadałem, że radzimy sobie całkiem nieźle, a samopoczucie jej brata jest całkiem dobre. Mówiłem o spotkaniu z moimi przyjaciółmi, a Gemma dziękowała mi za wszystko.
- Nie masz pojęcia jak bardzo go kocham - uśmiechnął się. - Kiedyś to ty dostaniesz zaproszenie na nasz ślub.
Oboje się roześmialiśmy, a Harry zapytał o co chodzi.
-----
200 gwiazdek albo któremuś coś się stanie!
A tak serio to pokażcie, że jeszcze tu tkwicie, bo mam wrażenie, że wiele osób już odeszło :c Wy odchodzicie to Loueh też może odejść... #justsaying
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro