Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Part 28.


Stan Harry'ego naprawdę się ustabilizował. Nie chciałem żeby szukał sobie nowej pracy, bo powinien jeszcze odpocząć. Zajmował się domem, czytał książki, robił zakupy. Ja dbałem o jego potrzeby i regularne zażywanie leków. Amanda dzwoniła do nas i pytała o samopoczucie Stylesa. Wiedziałem, że nikomu nie powiedziała o chłopaku, a ja zastanawiałem się jak im powiedzieć. Podczas kolejnej rozmowy kobieta delikatnie zasugerowała wspólną kolację albo drinka.

- Nie chcę zostawiać Harry'ego samego. Minęło mało czasu, wiesz – powiedziałem.

- Ale ja mówię o wspólnym wieczorze. Każdy już wie, Louis.

- Powiedziałaś im?

- Nie, ale Tyler ciebie widział czy coś. Nie wiem, Lou.

Usłyszałem w tle głos mojego przyjaciela, który pytał czy Amanda rozmawia ze mną. Przewróciłem oczami, gdy ten przejął telefon i pytał dlaczego się nie odzywam.

- Jestem trochę zabiegany, wiesz.

- Tak, tak, zabiegany. Ty nam mówił. Kiedy idziemy na squasha czy coś?

- Nie wiem, Jimmy.

- To... Dobra, Amanda chce telefon.

- Hej, Lou, kolacja w piątek w restauracji.

Kobieta podała mi nazwę i godzinę. Nim zdążyłem zaprzeczyć, ona pożegnała się i rozłączyła. Zakończyłem połączenie i spojrzałem na Harry'ego, stojącego za mną. Uśmiechnął się, a ja westchnąłem. To miały być pierwsze zetknięcie chłopaka z moimi znajomymi. Bałem się ich głupich żartów, idiotycznych tekstów albo nietolerancji.

Dwa dni później szykowaliśmy się na kolację z moimi przyjaciółmi. Nie wiem kto był bardziej przerażony: ja czy Harry. Chłopakowi ręce trzęsły się, gdy zapinał koszulę. Miał na sobie ciemne rurki i koszulę w drobną kratkę, którą kupił 'na specjalne okazje'.

- Lou - szepnął, a ja spojrzałem na niego. - Bo ja się boję.

- Hej, skarbie, będzie dobrze, tak? - objąłem go.

Pocałowałem delikatnie i musieliśmy wychodzić. Parkując przed restauracją czułem strach. Liczyłem, że głęboki oddech pomoże mi się uspokoić. Niestety tak się nie stało, a ja musiałem stanąć na trzęsące się nogi, które były jak z waty.

- Lou, bo ja się chyba źle czuję. Wrócę do domu - powiedział Styles, gdy staliśmy przed wejściem.

- Znasz Amandę. James też jest niezły.

Pociągnąłem go do środka gdzie już czekali moi znajomi. Przywitałem się z Amandą, która od razu pocałowała mnie w policzek. W końcu wyprostowałem się i przedstawiłem im mojego chłopaka. Tylko czekałem aż Jimmy rzuci jakiś tekst, ale ten zachowywał się całkiem kulturalnie. Amanda opowiadała o zaplanowanych wakacjach, na których chciała odpocząć i zrelaksować się.

- Nie mogę się stresować, wiesz - powiedziała z uśmiechem.

- Coś się stało?

Uśmiech kobiety, która patrzyła na swojego męża, zdradzał radość. Powoli zaczynało do mnie docierać co się święci.

- O mój Boże, nareszcie?! - zapytałem.

- Tak! Jestem w ciąży!

Cieszyłem się ich szczęściem, bo wiedziałem ile się starali. Przytuliłem Amandę i pogratulowałem mojemu przyjacielowi. Po chwili temat zszedł na jej przyjaciela, który zaręczył się ze swoim partnerem. Harry słuchał z uwagą i uśmiechem. Atmosfera powoli rozluźniała się i nie czułem się taki spięty. Czas mijał szybko i całkiem przyjemnie, a my opowiadaliśmy o weekendzie nad jeziorem i wspólnym czasie. Amanda zaproponowała żebyśmy dołączyli do nich na wakacjach, ale ja odmówiłem. Musiałem nadrobić pracę i chciałem uporządkować swoje życie.

Wracając do domu rozmawiałem z Harrym o Jamesie. Opowiadałem jak się poznaliśmy i ile nas łączy. Znaliśmy się od dzieciństwa i kiedyś byliśmy nierozłączni. Pomagałem mu w zaręczynach i byłem świadkiem na jego ślubie. Będąc w domu Styles odebrał telefon od siostry. Kobieta prosiła o spotkanie, bo miała niespodziankę. Umówiliśmy się na sobotni lunch. Siedząc w restauracji podała nam kopertę i kazała otworzyć. Jej brat był zdziwiony, gdy wysunął z niej zaproszenie na ślub.

- Żartujesz!

- Nie! Nareszcie się zdecydowaliśmy!

- O mój Boże! - chłopak zaczął cieszyć się jak małe dziecko. - Jesteś w ciąży?!

- Co?! Nie!

Patrzyłem na nich i zauważałem podobieństwa. Byli jak dwie krople wody w różnych wydaniach jeśli chodzi o płeć. Mieli takie same gesty i takie same uśmiechy.

- Pójdziesz ze mną? - zapytał Hazz, łapiąc mnie za rękę. Spojrzałem na zaproszenie, na którym ładnym pismem było napisane Harry Styles & Louis Tomlinson.

- Jasne. Gratulacje - dodałem, patrząc na Gem.

- Dziękuję.

Kiedy Loczek poszedł do toalety, kobieta zaczęła pytać o niego. Opowiadałem, że radzimy sobie całkiem nieźle, a samopoczucie jej brata jest całkiem dobre. Mówiłem o spotkaniu z moimi przyjaciółmi, a Gemma dziękowała mi za wszystko.

- Nie masz pojęcia jak bardzo go kocham - uśmiechnął się. - Kiedyś to ty dostaniesz zaproszenie na nasz ślub.

Oboje się roześmialiśmy, a Harry zapytał o co chodzi.

-----

200 gwiazdek albo któremuś coś się stanie!

A tak serio to pokażcie, że jeszcze tu tkwicie, bo mam wrażenie, że wiele osób już odeszło :c Wy odchodzicie to Loueh też może odejść... #justsaying 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro