Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Part 27


Spędziłem wieczór ze Sky na graniu w gry, oglądaniu filmów i jedzeniu pizzy. Nastolatka opowiadała o szkole, chłopakach i zazdrosnych dziewczynach. Byłem dumny z jej posady przewodniczącej w grupie cheerleaderek i opierdzieliłem za myśli o diecie. Moja siostra i tak odmawiała sobie wielu potraw i ciągle sprawdzała kalorie. Była wystarczająco chuda i nie chciałem, by była jeszcze mniejsza. Ona zaś narzekała na wałki na brzuchu podczas siedzenia. Najchętniej to byłaby wklęsła.

Skyler spędziła u mnie kilka dni, podczas których odbudowaliśmy nasze relacje. W końcu musiała wrócić do domu, bo Harry miał wyjść ze szpitala. Nie mogłem doczekać się odebrania chłopaka. Po dziewiątej tuliłem chłopaka, który z uśmiechem opuszczał oddział. Jego rany nie musiały już być zabandażowane, a kondycja psychiczna była o wiele lepsza. Chłopak zabierał do domu masę leków, a lekarz poinformował mnie o sposobie ich dawkowania. Wiedziałem, że od dzisiaj nasze posiłki będą uzupełniane przez kolorowe tabletki dla Harry'ego i ja będę musiał o to zadbać.

- Tak bardzo tęskniłem, Louis - szepnął Styles, gdy staliśmy na parkingu. - Tak bardzo bałem się, że nie wrócisz.

- Kocham cię, Harry. Nie mógłbym cię zostawić.

- Obiecujesz? - zapytał z nadzieją, patrząc mi w oczy.

Chwyciłem jego twarz w dłonie, spojrzałem w oczy i szepnąłem:

- Nigdy cię nie zostawię. Jedźmy do domu. Powinieneś odpoczywać.

Podczas drogi nie mogłem skupić się na prowadzeniu. Ciągle patrzyłem na Harry'ego, którego ręka spoczywała na moim udzie jakbym miał zaraz zniknąć, a on trzymał mnie, by tego uniknąć. Będąc w mieszkaniu zaniosłem leki do kuchni i wstawiłem je do szafki. Wolałem żeby były tutaj, bo przynajmniej zawsze będziemy o nich pamiętać. Pijąc herbatę wysłuchiwałem opowieści o terapiach w szpitalu. Leżeliśmy właśnie w sypialni i napawaliśmy się ciszą.

- Gem ci powiedziała? - zapytał Loczek w pewnej chwili.

- O czym?

- O wszystkim.

- Tak, powiedziała mi. Przykro mi, że spotkało cię takie coś w dzieciństwie.

- To było okropne, Louis. Ja byłem mały...

- Wiem, Harry. Nie myślmy o tym.

Wtulił się we mnie, a ja oparłem swój policzek o jego głowę. Brakowało mi bliskości i ciepła, które biło od nastolatka. Cieszyłem się, że już jest ze mną. Byłem gotowy opiekować się nim i dbać, by zawsze brał leki czy pilnować w razie ataku. Czułem jak oddech chłopaka robi się głębszy i uspokaja się. Siedziałem w bezruchu i czekałem aż uśnie na dobre. Potrzebował teraz dużej ilości snu, a ja musiałem mu to zapewnić. Musiał odpocząć i zrelaksować się. Po pewnym czasie wyswobodziłem się z jego uścisku i wstałem z łóżka. Wyłączyłem telewizor i przykryłem chłopaka kołdrą. Zmyłem kubki po herbacie i usiadłem na kanapie. Czytałem ulotki z leków i dziwiłem się, że jest ich aż tak dużo. Wszystkie miały stabilizować stan i nie doprowadzać do faz ekscytacji lub przygnębienia. Nie chciałem by Harry znowu się zranił dlatego musiałem pilnować, by je brał. W końcu odstawiłem je na swoje miejsce i zabrałem się za obiad. W tej samej chwili usłyszałem dzwonek i zdziwiłem się na widok Sky. Dziewczyna wpadła jak burza i zaczęła szperać przy kanapie tłumacząc, że musiała zostawić tu ładowarkę do telefonu. Byłem pewien, że ją zabrała, ale ona upierała się.

- Hej, Harry - powiedziała, prostując się, gdy z sypialni wyszedł zaspany chłopak. Ten jedynie kiwnął jej i zniknął w łazience. - Jest bi czy homo? - zapytała.

- Nie wiem, a co?

- Bo jak się rozstaniecie to ja go chcę.

Roześmiałem się i kazałem jej zabierać czego potrzebuje i iść sobie. Rzeczywiście jej ładowarka leżała na półce, a ta znowu zaczęła mówić, że miała rację, a faceci na niczym się nie znają. Mój mężczyzna wyszedł z łazienki i przyszedł do kuchni. Wtulił się we mnie, a ja pocałowałem go.

- Hej, Sky - mruknął z uśmiechem.

- Jesteś homo czy bi? - zapytała dziewczyna.

- Homo.

- Kurwa.

- Skyler! - wybuchnąłem. - Jak ty mówisz?!

- Tak jak ty, gdy mnie pieprzysz – usłyszałem od Loczka.

Czułem jak palę się ze wstydu. Skyler roześmiała się, a ja wypchnąłem ją z mieszkania. Obiecałem, że kiedyś pozwolę porozmawiać jej z moim chłopakiem, ale teraz na pewno gdzieś się spieszy i powinna już iść. Podszedłem do Stylesa, który przestawiał szklanki, bo nie były ustawione w odpowiedniej kolejności i przytuliłem się do jego pleców. Cieszyłem się, że znów jest wśród nas i znowu mogę go tulić.

- Mogłeś mnie obudzić.

- Nie chciałem. Powinieneś odpoczywać.

Pocałował mnie i zabrał się za pomaganie mi w obiedzie. Po posiłku sam wyliczyłem mu dawkę lekarstw i podałem szklankę wody.

- Podobno jak weźmiesz za dużo to masz niezłe fazy - nastolatek wskazał na jedną z drażetek. - Spróbujemy?

- Spróbuj tylko, a popamiętasz.

Uśmiechnął się, wstając. Podszedł do mnie i stanął naprzeciwko sprawiając że moja noga znalazła się pomiędzy jego nogami. Wykonał ruch biodrami do przodu i szepnął wprost do mojego ucha:

- A co, ukarzesz mnie, tatusiu?

Złapałem go za pośladek, a jego uśmiech powiększył się.

- Jeszcze będziesz błagał o seks - odpowiedziałem. 

------

O kurde, już 65, 5K wyświetleń :O 

Wesołych świąt, Kochani! Mam nadzieję, że spędzacie je w rodzinnym gronie pełnym miłości xx


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro