Part 25.
Siedziałem ze szklanką z drinkiem na kanapie, a moje myśli krążyły wokół Harry'ego. Mijała dwunasta, a ja nie mogłem usnąć. Byłem ciekawy czy już z nim lepiej, czy przyjmuje leki oraz czy dobrze go traktują w szpitalu. Miałem wyrzuty sumienia, że nie ma mnie przy nim już od ponad tygodnia, ale nie mogłem się z nim widzieć, bo nie byłem najbliższą rodziną. Zresztą nawet Amanda powiedziała, że lepiej będzie jeśli poczekam. Jutro nareszcie będę mógł się z nim zobaczyć. Będę mógł go przytulić i pocałować.
Dopiłem drinka i postanowiłem się położyć. Zająłem miejsce Harry'ego w naszym łóżku i przycisnąłem twarz do poduszki. Zaciągnąłem się, by poczuć jego zapach. Tęskniłem za nim. Tęsknota nie pomagała mi w odpoczynku czy śnie, więc już o piątej byłem na nogach. Snułem się po domu niczym duch i odliczałem godziny do umówionego spotkania w szpitalu. Tuż po ósmej byłem w drodze do szpitala. Wiedziałem, że będą korki więc wolałem wyjść wcześniej. Czekając w pokoju dziennym rozglądałem się - pacjenci mieli tutaj telewizor, książki oraz inne rzeczy pomocne w relaksie. W tej samej chwili do sali wszedł Harry. Wyglądał o wiele lepiej niż przed przyjazdem tutaj. Wtulił się we mnie, a ja czułem jak do oczu napływają mi łzy.
- Tak bardzo tęskniłem, Lou - szepnął.
- Ja też, skarbie. Jak się czujesz?
- Lepiej - przyznał, gdy zajęliśmy wolne krzesła. - Jestem tak naćpany lekami, że nie czuję w sumie nic - zażartował.
- Lekarz mówił, że będziesz musiał przyjmować leki do końca życia. Dobrze ci tu? Bo ja mogę zabrać...
- Nie, Lou, tu jest dobrze.
Patrzyłem na niego i nie mogłem uwierzyć. Chłopak przede mną nie miał już ciemnych cieni pod oczami, a w jego zielonych oczach znów był blask. Jego pełne wargi o malinowym odcieniu wręcz błagały o pocałunek.
- Louis - delikatny głos chłopaka przerwał rozmyślania i obserwację. - Czy ty mnie jeszcze kochasz?
- Oczywiście, skarbie - powiedziałem czule, dotykając jego policzka. - Niedługo stąd wyjdziesz i będzie jak dawniej.
- Nie, Lou. Już tak nie będzie. Jestem chory.
- To nic takiego, Harry. Ja i tak cię kocham.
Przytuliłem go do siebie i pocałowałem w czoło. W końcu uniosłem jego podbródek i spojrzałem w oczy, które tak bardzo mnie hipnotyzowały. Złączyłem nasze wargi i napawałem się pocałunkiem. Nigdy nie czułem czegoś podobnego. Żadna dziewczyna nie potrafiła tak całować. Czułem pasję, miłość, pożądanie i tęsknotę. Nie mogłem doczekać się aż będzie mógł opuścić szpital i wrócić do mnie. Wiedziałem jednak, że jeszcze trochę to potrwa, bo chcą mieć pewność, że Harry będzie stabilny. Gdy wizyta dobiegła końca, pożegnałem się z chłopakiem i obiecałem, że niedługo znowu przyjdę. Chciałem jeszcze porozmawiać z lekarzem. Skłamałem, że jestem narzeczonym Stylesa i chciałbym wiedzieć wszystko o jego stanie zdrowia. Cieszyłem się, że związki osób tej samej płci są legalne i lekarz nie będzie mógł powoływać się na prawo czy inne bzdety. Mimo wszystko mężczyzna okazał się wspaniały i chętnie zaprosił mnie do swojego gabinetu. Opowiadał o lekach, które podają chłopakowi, a także o spotkaniach z psychiatrą. Mówił, że niedługo będą mogli go wypuścić, ale teraz chcą ustabilizować jego stan. Podziękowałem i opuściłem szpital. Zadzwoniłem do Gemmy i powiedziałem, że wszystko jest w porządku, a także podziękowałem za to, że nie rozłączyła mnie ze swoim bratem. Będąc w restauracji odebrałem połączenie od mamy. Opowiedziałem, że własnie wracam od Harry'ego i jest z nim o wiele lepiej. Kilka dni temu zwierzyłem się z naszych problemów, a ona zapewniała, że wszystko będzie dobrze.
- Przyjedziesz jutro do nas?
- Nie wiem, mamo. Chcę odpocząć.
- Przyjedź, proszę. Spędzimy razem trochę czasu.
- Postaram się, mamo. Muszę kończyć.
- Bądź o drugiej. Kocham cię.
- Ja ciebie też, mamo.
Rozłączyłem się i odebrałem moje danie na wynos. Wróciłem do domu i próbowałem skonsumować posiłek. Nie byłem głodny, ale już od kilku dni jadłem małe ilości. Cała sprawa męczyła mnie, a nie chciałem zachorować. Ktoś w naszym związku musiał pozostać w dobrej kondycji. Siedząc przed telewizorem wspominałem spotkanie z Harrym. Chciałbym żeby moja mama go poznała. Ona już ciągle pytała o niego i martwiła się jego zdrowiem. Bałem się jednak reakcji ojca, który był tradycjonalistą. Nie znałem innego homoseksualisty w naszej rodzinie i zwyczajnie bałem się odrzucenia i niepotrzebnych kłótni. Wiedziałem jednak, że powinienem ujawnić się przed wszystkimi. A może Sky już dawno to zrobiła? Może w moim domu już od długiego czasu są głupie żarciki na temat orientacji? Jutro wszystko się okaże. Ten obiad będzie przełomem. Mam własne życie i chciałbym dzielić się radością i smutkami z całą moją rodziną.
-------
Mamy to! Mamy ponad 50K!
* niecałe 9 miesięcy
* 26 części
* 51,8K wyświetleń
*4,8K gwiazdek
* 376 komentarzy
Dziękuję ogromnie! Liczę, że razem dotrwamy do końca, a teraz gwiazdkę dają wszyscy, którzy czytają! Znajdzie się 200 osób czy nie?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro