Part 23.
Nacisnąłem przycisk w budziku oznaczający dziesięciominutową drzemkę i przejechałem ręką po łóżku. Zdziwiłem się, że nie ma Harry'ego na łóżku. W głowie od razu pojawiły się obrazy z poprzedniego wieczora, gdy chłopak wyjawił mi jedną ze swoich tajemnic. Poczułem strach, który od razu sprawił, że odechciało mi się spać. Wyszedłem z sypialni i od razu zauważyłem nastolatka siedzącego na fotelu z książką i kubkiem herbaty.
- Wszystko w porządku? - zapytałem, podchodząc do niego.
- Jasne - uśmiechnął się.
- Dlaczego nie śpisz?
- Ja.. ja... - widziałem jak ucieka wzrokiem. - Po prostu się obudziłem.
- Miałeś zły sen?
- Nie, ja.. Tak, miałem - przyznał, widząc, że nie chcę, by kłamał.
- Opowiesz?
- Nie pamiętam już.
Pocałowałem go w głowę po czym wszedłem do kuchni. Nalałem do kubka kawy z ekspresu i wróciłem do chłopaka. Pytałem o której dziś kończy, bo chciałbym zabrać go na zakupy. Wiedziałem, że potrzebuje nowych ubrań i butów.
- Ale ja jeszcze nie dostałem wypłaty - powiedział.
- Zapłacę, nie martw się – zapewniłem.
- Nie, Lou, ja jeszcze muszę oddać ci kasę za szpital.
- Nie musisz, mówiłem ci.
- Muszę. Za tydzień oddam ci pierwszą ratę, okej? Obliczyłem sobie, że...
- Przestań, Harry. Denerwujesz mnie.
Spuścił wzrok, a ja od razu poczułem się jak idiota. Już kiedyś powiedział, że nie lubi tego słowa, bo źle mu się kojarzy. Już dawno temu obiecałem sobie, że nigdy go nie użyję w obecności mojego chłopaka.
Pocałowałem go w kącik ust po czym wróciłem do sypialni, by wyłączyć budzik. Podwożąc Harry'ego do pracy pytałem o powód jego dobrego humoru. Chłopak był pobudzony i długo całował mnie na pożegnanie. W końcu obiecałem, że odbiorę go po południu i pojedziemy na zakupy.
- Nie mogę się doczekać! - powiedział z radością po czym kolejny raz złożył pocałunek na moich ustach.
Jadąc do pracy słuchałem radia. Wchodząc do biura od razu zostałem zasypany wiadomościami o nieodebranych wiadomościach, zaplanowanych spotkaniach, papierach czekających na wypełnienie, a także o ważnej rozmowie. Poprosiłem o połączenie z przedstawicielem firmy zajmującej się reklamą na moją linię i chwilę później słuchałem przygotowanej dla mnie oferty. Kalkulowałem zyski i straty i umawiałem się na spotkanie. Od razu odmówiłem słysząc dzisiejszą datę. Nie miałem zamiaru zostawać dłużej w pracy więc wolałem załatwić to jutro z samego rana. Dzisiaj miałem już zaplanowane dwa spotkania i musiałem uzupełnić braki w dokumentach, które niebezpiecznie leżały na biurku i tylko czekały aż się za nie wezmę.
Po trzeciej opuszczałem budynek firmy i kierowałem się do kawiarni Harry'ego. Chłopak stał na zewnątrz i palił papierosa. Wsiadł do auta i przywitał się ze mną. Będąc w centrum handlowym pomagałem chłopakowi wybierać ubrania. Siedząc w przymierzalni patrzyłem jak się rozbiera. Nasz wzrok się spotkał, gdy chłopak stał w samych bokserkach po zdjęciu kolejnej pary spodni. W przeciągu sekundy czułem na sobie jego usta i jego ciężar na moich kolanach. Pracując biodrami sprawiał, że zaczynałem szaleć. Moje podniecenie rosło z każdą chwilą. W końcu dotarło do mnie, że przecież jesteśmy w sklepie.
- To co? Nikt się nie dowie - powiedział Loczek z uśmiechem.
Fakt, chciałem to zrobić tu i teraz nawet jeśli miało skończyć się na seksie oralnym. Z drugiej strony powstrzymywała mnie myśl, że w każdej chwili ktoś może wejść i nas nakryć. Poprosiłem żeby szybciej przymierzał ubrania, bo wtedy możemy wrócić do domu i uprawiać seks do upadłego. Niecałą godzinę później wchodziliśmy do apartamentu, całując się. Tego dnia nie zakończyliśmy na jednym numerku. Ochrzciliśmy każde pomieszczenie mieszkania, której zajmowaliśmy i nigdy nie mieliśmy do tego okazji. Czułem zmęczenie i spełnienie. Już dawno nie miałem takiej przygody.
Leżeliśmy w łóżku, jedząc pizzę i oglądając film. Marzyłem o prysznicu, a potem długim, długim śnie. Pod prysznicem zrobiliśmy to kolejny raz. Nie narzekałem, gdy Harry zajmował się mną. Był w tym naprawdę świetny. Leżąc w łóżku znowu się całowaliśmy. Chłopak tryskał energią, a ja zastanawiałem się co takiego wywołuje w nim uczucie szczęścia.
Rano czułem zmęczenie. Wyłączyłem budzik i poszedłem pod zimny prysznic, który miał mnie obudzić. Wchodząc do sypialni zdziwiłem się, że Styles nadal jest w łóżku. Usiadłem na brzegu i przeczesałem jego włosy.
- Wszystko w porządku? - zapytałem, widząc, że coś jest nie tak. Gdzie podziała się wczorajsza energia? Wiedziałem, że to było podejrzane. - Źle się czujesz?
- Mh.
- Tak?
Nakrył się kołdrą, a ja wsunąłem pod nią rękę i dotknąłem czoła. Chłopak nie był rozpalony, ale ja nadal nie rozumiałem co się dzieje. Zadawałem milion pytań, a on na nic nie odpowiedział.
- Wezwać lekarza? - zapytałem.
- Daj mi spokój, Lou - usłyszałem cichą prośbę.
- Spóźnisz się do pracy. Załatwię ci zwolnienie - dodałem, widząc, że nie reaguje.
Wyszedłem z sypialni i wybrałem numer znajomego lekarza. Powiedziałem, że mam ogromną prośbę. Wiedziałem, że zrobi dla mnie wszystko. Musiałem już wychodzić, bo za niecałą godzinę miałem spotkanie z mężczyzną od reklamy. Odebrałem zwolnienie od lekarza i przeprosiłem, mówiąc, że się spieszę, gdy zapytał o Harry'ego. Nie wiedziałem czy powinienem się przed nim ujawnić. W końcu zrezygnowałem z tego. Zawiozłem zwolnienie Stylesa do kawiarni i przeprosiłem za kłopot. Wyjaśniłem, że chłopak już kiedyś chorował na zapalenie płuc i teraz znowu go dopadło. W drodze do firmy wybrałem numer nastolatka, ale ten nie odbierał. Plułem sobie w twarz, że nie ma mnie przy nim, ale nie mogłem wziąć wolnego.
Sytuacja powtórzyła się przez kilka dni. Harry nie wstawał z łóżka, nie jadł, nie pił nawet ulubionej herbaty. Stałem w progu sypialni i patrzyłem na postać leżącą na łóżku. Nie przypominał mojego wiecznie napalonego chłopaka, który był całym moim światem. Blask w jego oczach zgasł, a ja zastanawiałem się co zrobiłem źle. Na kołdrze spoczywała jego ręka - teraz owinięta bandażami po wczorajszym okaleczaniu. Chyba po raz pierwszy w życiu popłakałem się z bezsilności, gdy zobaczyłem krew. Harry'ego krew. Wiedziałem, że coś muszę zrobić, ale nie miałem pojęcia co.
Wyjąłem z kieszeni komórkę Loczka i odblokowałem klawiaturę. Spisałem numer Gemmy na swój telefon i połączyłem się.
-----
Trochę mnie tu nie było, ale już wracam!
Dziękuję za 43,5K wyświetleń i ponad 3,5K gwiazdek! xx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro