Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Part 23.

Nacisnąłem przycisk w budziku oznaczający dziesięciominutową drzemkę i przejechałem ręką po łóżku. Zdziwiłem się, że nie ma Harry'ego na łóżku. W głowie od razu pojawiły się obrazy z poprzedniego wieczora, gdy chłopak wyjawił mi jedną ze swoich tajemnic. Poczułem strach, który od razu sprawił, że odechciało mi się spać. Wyszedłem z sypialni i od razu zauważyłem nastolatka siedzącego na fotelu z książką i kubkiem herbaty.

- Wszystko w porządku? - zapytałem, podchodząc do niego.

- Jasne - uśmiechnął się.

- Dlaczego nie śpisz?

- Ja.. ja... - widziałem jak ucieka wzrokiem. - Po prostu się obudziłem.

- Miałeś zły sen?

- Nie, ja.. Tak, miałem - przyznał, widząc, że nie chcę, by kłamał.

- Opowiesz?

- Nie pamiętam już.

Pocałowałem go w głowę po czym wszedłem do kuchni. Nalałem do kubka kawy z ekspresu i wróciłem do chłopaka. Pytałem o której dziś kończy, bo chciałbym zabrać go na zakupy. Wiedziałem, że potrzebuje nowych ubrań i butów.

- Ale ja jeszcze nie dostałem wypłaty - powiedział.

- Zapłacę, nie martw się – zapewniłem.

- Nie, Lou, ja jeszcze muszę oddać ci kasę za szpital.

- Nie musisz, mówiłem ci.

- Muszę. Za tydzień oddam ci pierwszą ratę, okej? Obliczyłem sobie, że...

- Przestań, Harry. Denerwujesz mnie.

Spuścił wzrok, a ja od razu poczułem się jak idiota. Już kiedyś powiedział, że nie lubi tego słowa, bo źle mu się kojarzy. Już dawno temu obiecałem sobie, że nigdy go nie użyję w obecności mojego chłopaka.

Pocałowałem go w kącik ust po czym wróciłem do sypialni, by wyłączyć budzik. Podwożąc Harry'ego do pracy pytałem o powód jego dobrego humoru. Chłopak był pobudzony i długo całował mnie na pożegnanie. W końcu obiecałem, że odbiorę go po południu i pojedziemy na zakupy.

- Nie mogę się doczekać! - powiedział z radością po czym kolejny raz złożył pocałunek na moich ustach.

Jadąc do pracy słuchałem radia. Wchodząc do biura od razu zostałem zasypany wiadomościami o nieodebranych wiadomościach, zaplanowanych spotkaniach, papierach czekających na wypełnienie, a także o ważnej rozmowie. Poprosiłem o połączenie z przedstawicielem firmy zajmującej się reklamą na moją linię i chwilę później słuchałem przygotowanej dla mnie oferty. Kalkulowałem zyski i straty i umawiałem się na spotkanie. Od razu odmówiłem słysząc dzisiejszą datę. Nie miałem zamiaru zostawać dłużej w pracy więc wolałem załatwić to jutro z samego rana. Dzisiaj miałem już zaplanowane dwa spotkania i musiałem uzupełnić braki w dokumentach, które niebezpiecznie leżały na biurku i tylko czekały aż się za nie wezmę.

Po trzeciej opuszczałem budynek firmy i kierowałem się do kawiarni Harry'ego. Chłopak stał na zewnątrz i palił papierosa. Wsiadł do auta i przywitał się ze mną. Będąc w centrum handlowym pomagałem chłopakowi wybierać ubrania. Siedząc w przymierzalni patrzyłem jak się rozbiera. Nasz wzrok się spotkał, gdy chłopak stał w samych bokserkach po zdjęciu kolejnej pary spodni. W przeciągu sekundy czułem na sobie jego usta i jego ciężar na moich kolanach. Pracując biodrami sprawiał, że zaczynałem szaleć. Moje podniecenie rosło z każdą chwilą. W końcu dotarło do mnie, że przecież jesteśmy w sklepie.

- To co? Nikt się nie dowie - powiedział Loczek z uśmiechem.

Fakt, chciałem to zrobić tu i teraz nawet jeśli miało skończyć się na seksie oralnym. Z drugiej strony powstrzymywała mnie myśl, że w każdej chwili ktoś może wejść i nas nakryć. Poprosiłem żeby szybciej przymierzał ubrania, bo wtedy możemy wrócić do domu i uprawiać seks do upadłego. Niecałą godzinę później wchodziliśmy do apartamentu, całując się. Tego dnia nie zakończyliśmy na jednym numerku. Ochrzciliśmy każde pomieszczenie mieszkania, której zajmowaliśmy i nigdy nie mieliśmy do tego okazji. Czułem zmęczenie i spełnienie. Już dawno nie miałem takiej przygody.

Leżeliśmy w łóżku, jedząc pizzę i oglądając film. Marzyłem o prysznicu, a potem długim, długim śnie. Pod prysznicem zrobiliśmy to kolejny raz. Nie narzekałem, gdy Harry zajmował się mną. Był w tym naprawdę świetny. Leżąc w łóżku znowu się całowaliśmy. Chłopak tryskał energią, a ja zastanawiałem się co takiego wywołuje w nim uczucie szczęścia.

Rano czułem zmęczenie. Wyłączyłem budzik i poszedłem pod zimny prysznic, który miał mnie obudzić. Wchodząc do sypialni zdziwiłem się, że Styles nadal jest w łóżku. Usiadłem na brzegu i przeczesałem jego włosy.

- Wszystko w porządku? - zapytałem, widząc, że coś jest nie tak. Gdzie podziała się wczorajsza energia? Wiedziałem, że to było podejrzane. - Źle się czujesz?

- Mh.

- Tak?

Nakrył się kołdrą, a ja wsunąłem pod nią rękę i dotknąłem czoła. Chłopak nie był rozpalony, ale ja nadal nie rozumiałem co się dzieje. Zadawałem milion pytań, a on na nic nie odpowiedział.

- Wezwać lekarza? - zapytałem.

- Daj mi spokój, Lou - usłyszałem cichą prośbę.

- Spóźnisz się do pracy. Załatwię ci zwolnienie - dodałem, widząc, że nie reaguje.

Wyszedłem z sypialni i wybrałem numer znajomego lekarza. Powiedziałem, że mam ogromną prośbę. Wiedziałem, że zrobi dla mnie wszystko. Musiałem już wychodzić, bo za niecałą godzinę miałem spotkanie z mężczyzną od reklamy. Odebrałem zwolnienie od lekarza i przeprosiłem, mówiąc, że się spieszę, gdy zapytał o Harry'ego. Nie wiedziałem czy powinienem się przed nim ujawnić. W końcu zrezygnowałem z tego. Zawiozłem zwolnienie Stylesa do kawiarni i przeprosiłem za kłopot. Wyjaśniłem, że chłopak już kiedyś chorował na zapalenie płuc i teraz znowu go dopadło. W drodze do firmy wybrałem numer nastolatka, ale ten nie odbierał. Plułem sobie w twarz, że nie ma mnie przy nim, ale nie mogłem wziąć wolnego.

Sytuacja powtórzyła się przez kilka dni. Harry nie wstawał z łóżka, nie jadł, nie pił nawet ulubionej herbaty. Stałem w progu sypialni i patrzyłem na postać leżącą na łóżku. Nie przypominał mojego wiecznie napalonego chłopaka, który był całym moim światem. Blask w jego oczach zgasł, a ja zastanawiałem się co zrobiłem źle. Na kołdrze spoczywała jego ręka - teraz owinięta bandażami po wczorajszym okaleczaniu. Chyba po raz pierwszy w życiu popłakałem się z bezsilności, gdy zobaczyłem krew. Harry'ego krew. Wiedziałem, że coś muszę zrobić, ale nie miałem pojęcia co.

Wyjąłem z kieszeni komórkę Loczka i odblokowałem klawiaturę. Spisałem numer Gemmy na swój telefon i połączyłem się.

-----

Trochę mnie tu nie było, ale już wracam!

Dziękuję za 43,5K wyświetleń i ponad 3,5K gwiazdek! xx


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro