Part 22.
Wracając do miasta obaj czuliśmy swego rodzaju smutek. Z radia płynęła muzyka Arctic Monkeys, a między nami panowała cisza. Nie chciałem wracać do szarej rzeczywistości. Nie chciałem jutro iść do pracy i znowu zajmować się prowadzeniem firmy. Niestety nie mogłem pozwolić sobie na kilka dni wolnego. Ba, Harry nie mógł brać urlopu tuż po rozpoczęciu pracy. Szef na sto procent by go zwolnił.
- Powtórzymy to kiedyś? - usłyszałem ciche pytanie.
Spojrzałem na Loczka, który wbijał we mnie swój wzrok z miejsca pasażera.
- Jasne! Za tydzień?
Uśmiechnął się, a ja odwróciłem swoją dłoń wewnętrzną częścią do góry. Chłopak złączył swoje palce z moimi. Uścisnąłem go i delikatnie pocałowałem. Poprosił mnie żebym patrzył na drogę. Będąc w domu czułem zmęczenie. Było już późno i jedyne o czym marzyłem to gorąca kąpiel w wannie pełnej piany, a potem długi, głęboki sen w miękkim łóżku. Zaniosłem walizkę do sypialni i odkręciłem wodę w łazience. Wróciłem do salonu i zacząłem się rozbierać, rozmawiając z Harrym. Chłopak właśnie zabierał się za wycieranie wysepki. Czasami był zbyt pedantyczny
- Pomóc ci? - zaproponował, odrzucając ścierkę na szafkę. Podszedł do mnie i zsunął ze mnie bluzę, którą właśnie rozpiąłem.
Od razu wpiłem się w jego wargi z brutalnością, którą obaj uwielbialiśmy. Ubrania zaczęły spadać na podłogę, a my śmialiśmy się i całowaliśmy na przemian. W końcu wylądowaliśmy w wannie, gdzie Loczek mruczał oparty o mnie plecami, gdy go pieściłem. Jego paznokcie wbijały się w moje udo. Zauważyłem, że woda zmyła wszelkie kosmetyki i odsłoniła blizny. Było ich naprawdę dużo. Nie wiem jak mogłem ich wcześniej nie zauważyć.
Czułem jak ciało chłopaka się pręży. Pocałował mnie, gdy było po wszystkim. Podsunął się wyżej i usiadł na moich nogach. Pracując biodrami pytał jak ma się odwdzięczyć.
- Coś wymyślę - zapewniłem z uśmiechem. W mojej głowie już pojawiały się obrazy naszej dwójki w sypialni w akcjach niczym z najlepszego porno.
Tymczasem chwyciłem żel i zacząłem delikatnie masować ramiona chłopaka. Po chwili byłem na jego przedramionach, a on od razu oderwał się ode mnie jak oparzony. Patrząc w jego przerażone oczy chwyciłem jego rękę i delikatnie przejechałem po bliznach.
- Są piękne - szepnąłem.
- Przestań, Lou.
- Jesteś najlepszy, Harry - powiedziałem, ujmując jego twarz w dłonie. - Najlepszy - powtórzyłem.
Zapanowała cisza, a ja w końcu pocałowałem chłopaka. Dokończyliśmy wieczorną toaletę i przenieśliśmy się do sypialni. Styles od razu przystąpił do odwdzięczania się mi, a ja nie narzekałem. Leżałem na łóżku, przy którym klęczał Loczek i zajmował się mną. Moje palce bawiły się jego włosami i przyciskały jego głowę do mojego ciała. Liczyłem na coś więcej niż zwykły lód więc chwilę później sięgałem po lubrykant. Uwielbiałem, gdy chłopak jęczał przy każdym ruchu. Uwielbiałem, gdy prosił mnie o jeszcze, a także gdy kończył w mojej dłoni.
- Lou? - usłyszałem, gdy leżeliśmy w zmienionej pościeli wycieńczeni po długiej podróży i nieziemskim seksie.
- Hm?
- Kochasz mnie?
- Jasne, skarbie.
- Powiedz to.
- Kocham cię, Harry.
- Bo ja muszę ci coś pokazać. Chcę ci coś pokazać - poprawił.
Zapalił lampkę i usiadł na łóżku. Zdziwiłem się kiedy pokazał mi swoją nogę. Miejsce przy kostkach również było pokryte bliznami, a ja zrozumiałem dlaczego od razu wyrywał się, gdy tylko znajdowałem się w tamtym miejscu jego ciała oraz dlaczego uwielbiał skarpetki do kostki. Przejechałem palcami po wypukłościach i spojrzałem na nastolatka. Patrzył na mnie wzrokiem dziecka, który mówił: "Przepraszam". Przytuliłem go najmocniej jak umiałem, a on objął mnie. Po chwili wysunął się i położył jakby nic się nie stało, gasząc lampkę. Poszedłem w jego ślady i leżąc w ciemności analizowałem wszystko co wydarzyło się przez ostatnie miesiące.
- Lou? - znowu usłyszałem głos chłopaka.
- Tak, Harry?
- Bo tak sobie myślę... ja się jutro wyniosę, dobrze?
- Słucham?
- Po prostu pozwól, że zrobię to jutro rano, a nie teraz.
- O czym ty mówisz?!
Odwrócił się w moją stronę i zapytał:
- A nie muszę się wyprowadzać?
- Oszalałeś?!
Chłopak przytulił się do mnie i wyznał mi miłość. Po chwili zaczął opowiadać o trzydziestolatku, z którym mieszkał przez tydzień, ale gdy ten dowiedział się o całej historii z cięciem się, wyrzucił do na bruk. Czułem złość na mężczyznę, ale także na Loczka, że w ogóle zaufał takiemu staremu.
- Był fajny, ale do czasu. Potem, gdy uderzył mnie pierwszy raz w twarz niebo się skończyło.
Było mi żal bruneta, który tak wiele przeszedł. Pocałowałem go w czoło i zapewniłem, że ja nigdy go nie zostawię.
- Nigdy nie mów nigdy, Lou. Kiedyś mnie zostawisz. Każdy mnie zostawia.
- Nie ja, Harry.
- Obiecujesz?
- Obiecuję.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro