Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Part 21.

W końcu zaproponowałem spacer. Chciałem pokazać chłopakowi okolice, w których spędzałem swoje wakacje. Opowiadałem o każdym zakątku, o dziwnych i śmiesznych sytuacjach z życia, a on śmiał się ze mnie, że zgubiłem siostrę w lesie.

- To ona uciekła! - obruszyłem się. - Moja siostra jest naprawdę denerwującą gówniarą.

- Gem pewnie to samo mówiła o mnie do swoich znajomych.

- Ty na pewno nie byłeś denerwujący - uśmiechnąłem się, obejmując go.

Mijaliśmy właśnie pozostałe domki i patrzyliśmy jak dwie rodziny również korzystają z uroku słonecznego weekendu. Kilkuletnia dziewczynka biegała za psem, a jej mama co chwile prosiła ją o ciszę i powrót do domku.

- Berek! - pchnęła Harry'ego i uciekła ze śmiechem.

Chłopak spojrzał na mnie, uśmiechając się. Po chwili wsunął swoją dłoń w moją i ruszyliśmy w dalszą drogę. Milczeliśmy napawając się swoją bliskością. Nad nami latały ptaki, przyroda tętniła życiem, panował spokój, a my nawet nie tęskniliśmy za hałasem czy chaosem życia w mieście. Nim się zorientowaliśmy minęło kilka dobrych godzin. Czułem zmęczenie i pragnąłem jedynie znaleźć się na kanapie ze szklanką czegoś zimnego. Wchodząc do domu usłyszeliśmy dźwięk dzwoniącego telefonu. Spojrzałem na Harry'ego, który jęknął, patrząc na komórkę.

- Coś się stało? - zapytałem.

- Gemma dzwoni.

- To odbierz.

- Nie chce mi się z nią gadać.

- Harry, masz odebrać - powiedziałem głosem nieznoszącym sprzeciwu. - To twoja siostra i pewnie się martwi.

Chłopak przesunął palcem po ekranie i przyłożył aparat do ucha. Przywitał się z siostrą, siadając na kanapie. Podszedłem do lodówki i wyjąłem z niej colę. Nalałem napój do szklanek i podałem Loczkowi, który opowiadał, że jesteśmy nad jeziorem. Nie chciałem mu przeszkadzać więc skierowałem się do sypialni, by rozpakować bagaże. Nie mieliśmy możliwości wyprasowania ubrań więc nie chciałem, by się pogniotły. Kilka minut później usłyszałem wołanie Stylesa.

- Tutaj! - krzyknąłem.

- Nie zostawiaj mnie samego w obcym domu - powiedział z wyrzutem, wchodząc do sypialni.

Wstałem i obejmując go, odpowiedziałem:

- Dom nie jest obcy, bo od teraz jest też twój. Co u Gem?

- Nic takiego. Pozdrawia cię.

- Też ją pozdrów.

Wziąłem się za sprzątanie w salonie, który wręcz błagał o ogarnięcie jeszcze kilku rzeczy. Ścierałem kurze, a Harry pomagał mi.

- Monopoly? - zapytał, unosząc jedną brew.

- Grałem z siostrą dniami i nocami.

- Ja wolałem bawić się z siostrą w sklep albo w szkołę. Zagramy?

Jakiś czas później rozkładaliśmy wszystkie elementy gry na stole. Śmialiśmy się pokonując kolejne pola i wypełniając obowiązki w grze. Czułem jakbym wrócił do dzieciństwa, ale wreszcie miał brata, o którym zawsze marzyłem. Harry był dla mnie jak chłopak, brat i najlepszy przyjaciel. Denerwował się kiedy płacił mi czynsz i cieszył, gdy kupował coś nowego. Czułem szczęście widząc iskierki w jego oczach i dołeczki w policzkach. One w połączeniu z niesfornymi lokami podbiły moje serce.

Mijały godziny, a my pożeraliśmy kanapki, które zrobiłem w międzyczasie i walczyliśmy o nowe nieruchomości. W tle grała muzyka Arctic Monkeys, a my zachowywaliśmy się jak dzieci.

- Bankrut! - powiedział Harry, zabierając mi ostatnie pieniądze. Zostało mi zaledwie dwieście dolarów i wiedziałem, że nic z tym nie zrobię. - Jesteś zły? - zmarszczył brwi, a ja roześmiałem się.

- Teraz musisz mnie utrzymywać - powiedziałem z uśmiechem.

- Spoko, będę sprzedawał więcej kawy to nam wystarczy.

Roześmialiśmy się i zaczęliśmy pakować grę do pudełka. Po chwili wstałem z fotela i rozprostowałem się. Stanąłem przed Harrym i zarzuciłem mu ręce na szyję. Patrząc w jego oczy zrozumiałem jak bardzo ważną częścią mojego życia stał się ten osiemnastolatek. Wplątałem dłonie w jego włosy, a on złączył je za moimi plecami. Pocałowaliśmy się po czym wtuliłem się w niego. Staliśmy chwilę ciesząc się sobą.

- Idę pod prysznic - powiedział Loczek.

Wskazałem mu odpowiednie pomieszczenie, a sam zająłem kanapę, włączając telewizor. Przed oczami pojawiły się obrazy dotyczące ran chłopaka. Na co dzień sprawnie zakrywa je podkładem i pudrem więc nie musi się nikomu tłumaczyć. Wiem, że to go peszy, a ja nie chcę pytać. Liczę, że kiedyś sam się przede mną otworzy.

Stojąc pod prysznicem czułem zmęczenie. Bolały mnie nogi i pragnąłem znaleźć się na miękkim łóżku wśród świeżej pościeli. Stałem bezczynnie pod strumieniem gorącej wody i pozwalałem, by moje ciało relaksowało się. Czułem błogie ukojenie i jeszcze większe zmęczenie. W końcu prędko dokończyłem wieczorną toaletę i ubrałem się. Wchodząc do salonu przywitał mnie dźwięk telewizora. Kobieta reklamowała biżuterię i twierdziła, że to jedna, niepowtarzalna okazja na zakup jej w cenie promocyjnej. Na dużym, brązowym i wyjątkowo miękkim fotelu siedział Harry. Jego nogi zwisały przez boczne oparcie i był skulony.

- Harry? - szepnąłem stając nad nim.

Chłopak poruszył się niespokojnie, a do mnie dotarło, że śpi. Westchnąłem cicho i wsunąłem ręce pod jego drobne ciało. Wiedziałem, że uda mi się go unieść, a droga do sypialni nie była daleka. Po kilkunastu, może kilkudziesięciu sekundach kładłem chłopaka na łóżku. Ten od razu obrócił się na bok i skulił, przytulając do poduszki. Wyglądał tak niewinnie i bezbronnie. Chciałem go chronić niczym młodszego brata. Chciałem by był tylko mój, by to do mnie wracał wieczorami i do mnie się tulił.

Wsunąłem się pod kołdrę i przytuliłem do niego. Wsunąłem dłoń w jego dłoń, a on automatycznie ją zacisnął. Był całym moim światem i nie wyobrażałem sobie żeby coś teraz mogło mu się stać.

-----

Mamy 35K wyświetleń, 3K gwiazdek i 250 komentarzy! Chyba mogę umierać :')


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro