Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Part 16.

Przez weekend postanowiliśmy nacieszyć się... sobą. Nowymi nami. Nami. Już nie tylko jako współlokatorami, ale kimś więcej. Obaj wiedzieliśmy, że byliśmy dla siebie ważni i skoczylibyśmy za siebie w ogień. Chciałem poznać każdy zakamarek Harry'ego. Chciałem poznać jego przeszłości, rodzinę, siostrę, miejsce, w którym mieszkał. On jednak za każdym razem prosił mnie o zmianę tematu. Widziałem tajemnicę w jego oczach, a to potęgowało chęć poznania jego świata. Mimo wszystko nie chciałem naciskać, bo robiła się nieprzyjemna atmosfera. Wolałem go przytulić i pocałować niż widzieć jak się smuci.

W poniedziałek rano czułem zmęczenie i niechęć do wyjścia do pracy. Miałem ochotę zadzwonić, że jestem chory i mają odwołać wszystkie spotkania, ale potem przypomniałem sobie o spotkaniu z pomysłodawcami akcji, którą miałem finansować i musiałem wstać. Robiąc kawę pakowałem torbę. Moje papiery walały się po wszystkich półkach i po całym biurku.

- Będę tęsknił - chłopak przytulił mnie. Zdziwiłem się, że już wstał, bo zazwyczaj mruczał ciche "Pa", odwracając się na drugi bok, gdy mówiłem, że wychodzę.

- Wrócę szybko - zapewniłem, całując go w czoło.

- Zrób zakupy - przypomniał mi.

- Mhm. Pa.

Pożegnaliśmy się i wyszedłem z mieszkania. Wsiadając do Range Rovera przypomniała mi się sytuacja spod baru, gdy znalazłem Harry'ego z zapaleniem płuc. Wzdrygnąłem się, bo to nie był najlepszy okres. Chociaż z drugiej strony gdyby nie to to teraz w moim mieszkaniu nie byłoby chłopaka, który wiele dla mnie znaczy.

Przekręciłem kluczyk w stacyjce i wyjechałem z parkingu. Wysiadając z auta tuż przed budynkiem firmy, odblokowałem telefon, który poinformował mnie o nadejściu nowej wiadomości. Wchodząc do środka tłumiłem śmiech na widok zdjęcia Harry'ego z kondomem w ustach i podpisem "Zostały tylko 2 :o". Zapewniłem, że później kupię i schowałem telefon do kieszeni. Wchodząc do biura rozmawiałem z sekretarką, która przekazywała mi informacje. Usiadłem za biurkiem i włączyłem laptopa.

Byłem zbyt zajęty pracą, by myśleć o czymś innym. Na samym spotkaniu z organizatorami akcji spędziłem ponad dwie godziny. Na dodatek czekała mnie jeszcze praca w biurze. Spojrzałem na zegarek, który informował, że dochodzi druga. Usiadłem przy komputerze i zabrałem się do pracy. W pewnej chwili po biurku rozniosły się wibracje, a ja spojrzałem na ekran, gdzie pojawiło się powiadomienie o wiadomości.


Zgadnij kto właśnie dostał pracę! *-*


Zdziwiłem się, bo chłopak nic nie mówił o szukaniu pracy, a tu nagle ją ma. Zapytałem co to za praca, a ten opisał, że będzie sprzedawał kawę, ale przecież od czegoś trzeba zacząć. W kolejnej wiadomości napisał, że powinienem być dumny. Widząc ":c" przed oczami od razu pojawiła się mina szczeniaczka w wykonaniu Harry'ego.


Jestem dumny jak cholera! Co teraz robisz?


Chłopak odpisał, że musi załatwić jeszcze kilka spraw dotyczących pracy i pewnie wróci do domu. Poprosiłem, by dał mi znać, gdy będzie wracał. Napisał denerwujące tak wszystkich "K", a ja westchnąłem. Niby nie dzieliło nas wiele lat, ale czasami czułem się przy nim staro. Chociaż z drugiej strony w wielu sytuacjach to on był tym bardziej dojrzałym.

Dokończyłem najważniejsze sprawy i postanowiłem zabrać pracę do domu. Spakowałem się i w tej samej chwili Harry napisał, że wraca do domu. Wybrałem jego numer i zapytałem gdzie jest.

- Poczekaj, zaraz będę.

Zebrałem swoje rzeczy i pożegnałem się ze wszystkimi. Kwadrans później Harry wsiadał do mojego samochodu. Przywitał mnie całusem w policzek i pytaniem czy chcę łyka kawy. Wziąłem od niego styropianowy kubek i upiłem łyk. Moje kubki smakowe wyczuły nutkę nugatu i czekolady.

- Gdzie jedziemy? - zapytał Harry, widząc, że nie zmierzam w kierunku domu.

- Na zakupy.

Wchodząc do supermarketu chłopak opowiadał mi o badaniach krwi, które musiał zrobić, by przyjęli go do pracy.

- Jestem czysty - uśmiechnął się. - Nie masz czego się obawiać.

- Ja niczego się nie obawiałem - odwzajemniłem gest.

- A mojego hiv?

- Nie jesteś pozytywny. Robili ci badania w szpitalu.

- Naprawdę? Nie pamiętam.

Chodziliśmy między regałami wrzucając do koszyka potrzebne produkty. W pewnej chwili wpadliśmy na żonę Jamesa, która ucieszyła się na mój widok.

- Dawno się nie widzieliśmy! - stwierdziła. - Kto to?

- Amanda, to Harry. Harry, to Amanda. Żona Jamesa, wiesz.

Przywitali się, a ja czułem jak atmosfera zaczyna robić się niezręczna. W końcu przeprosiłem kobietę i zapewniłem, że kiedyś wpadnę do nich na obiad. Kiedy skierowała się do kasy, ja odetchnąłem.

- Ona nie wie, prawda? - zapytał Loczek, patrząc na mnie.

- Nie wie, ale pewnie się domyśla i zaraz zadzwoni do Jamesa, a ten jutro nie da mi żyć.

- Przepraszam.

- Nie masz za co! - dotknąłem jego ręki, która leżała na rączce od wózka.

Nabyliśmy jeszcze kilka rzeczy po czym sami poszliśmy do kasy. Czekając w kolejce przeglądałem artykuły. Na taśmę wrzuciłem miętowe gumy do żucia i zerknąłem na Harry'ego. Z nudów czytał wartości odżywcze płatków śniadaniowych. Delikatnie kopnąłem go, a on spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Ruchem głowy wskazałem na prezerwatywy, a on spuścił wzrok, tłumiąc śmiech. Chwyciłem dwie paczki i rzuciłem pomiędzy mleko, a ananasa w puszce. Sam starałem się nie roześmiać, patrząc jak kobieta nabija wszystko na kasę. W końcu zapłaciłem i wyszliśmy. Pakując zakupy do samochodu, Harry powiedział:

- Możemy to robić caaaaałą noc.

- Jutro pracujesz więc musisz się wyspać!

- Racja - powiedział i oblizał wargi w ten charakterystyczny, seksowny sposób.

Jego wzrok zdradzał o czym myślał, a ja klepnąłem go w tyłek, mówiąc:

- W sumie jeśli wykorzystamy jedną to nic się nie stanie.

- Wiedziałem!

Roześmiałem się, wsiadając do auta.

-----

Wróciłam po Woodstocku i takim oto sposobem mamy kolejną część! Dziękuję za 18K wyświetleń i 1,5K gwiazdek. All the love! xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro