Part 11.
Z biegiem czasu Harry zadomowił się w moim mieszkaniu. Sprzątał, gotował, czasami robił zakupy. Za każdym razem, gdy mówił o pracy, ja stwierdzałem, że przecież zajmowanie się domem to jego praca. Czułem jak zaczynam coś do niego czuć. Bałem się tego uczucia. To nie mogła być miłość. My tylko... my tylko jedliśmy razem kolacje, spędzaliśmy razem weekendy, czasami spaliśmy w jednym łóżku jeśli udało mi się namówić Harry'ego, by nie szedł na kanapę i sypialiśmy ze sobą. Nic więcej, tylko seks. Nie wiedziałem nawet czy Styles mnie lubi. Nie chciałem dopuszczać do siebie myśli, że może mnie wykorzystywać i mieszkać, bo nie ma gdzie. Miałem już dość ukrywania Loczka i strachu czy aby na pewno nikt nas nie widział. Jak się później okazało - nawet to mi dobrze nie wychodziło. Zdziwiłem się widząc Sky w mojej firmie w pewien piątek.
- Co tam, braciszku? - zapytała rozsiadając się na wygodnym fotelu. Jej uśmiech zdradzał, że coś chce.
- Nic, siostrzyczko, a u ciebie?
- A też nic. Jak tam w życiu?
- Pytasz jak mama.
- Ale mamie nie powiesz, że wolisz chłopców.
Plik kartek, który wyjmowałem z segregatora, rozsypał się po podłodze. Prędko zacząłem zbierać dokumenty, a Sky roześmiała się.
- Jesteś stary i nadal boisz się mamusi?
- O co ci chodzi, Skyler?
- O! Pełne imię! Miałam rację!
- Jaką rację? Nie musisz spotkać się z Troy'em czy tak innym Tygrysem?
- Powiedz mi tylko czy to prawda?
- Nie wiem o czym mówisz.
- Widziałam jak całujesz w czoło jakiegoś chłopaka. To było taaaaakie słodkie - gdyby ironia mogła parzyć to zwijałbym się z bólu.
- Coś ci się przywidziało.
Próbowałem kłamać, ale głos wiązł mi w gardle. Kurwa, tak dobrze szło.
- W sumie racja. Zapytam mamę co by zrobiła gdybyś był gejem - wzruszyła ramionami. - Przecież to i tak nieprawda.
- Nawet nie próbuj, Skyler.
- Ale dlaczego?
- Okej! Jestem gejem! Pasuje! Dawaj, nalewaj się! Rób to co uwielbiasz! - podniosłem głos. - Lepiej żebym był gejem niż zmieniał dziewczyny co tydzień! Wyjdź już. Mam trochę pracy.
Patrzyła na mnie nie mówiąc nic. Czułem zdenerwowanie więc sam opuściłem własne biuro i poprosiłem asystentkę siedzącą za biurkiem o mocną kawę. Przy okazji zaniosłem dokumenty do odpowiedniego sektora firmy.
- Jeszcze tu siedzisz? - zapytałem ostro widząc moją siostrę.
- Przepraszam, Lou.
- Idź do domu, Sky. Mam pracę.
- Jesteś zły?
- Idź stąd.
Wyszła ze spuszczonym wzrokiem, a ja odetchnąłem z ulgą. Nie umiałem skupić się na pracy. Moje myśli krążyły wokół mojej mamy, która ciągle miała nadzieję na wnuki w najbliższym czasie. Czułem, że ją zawiodłem i bałem się jej reakcji. O reakcji mojego ojca nie wspominając. Patrzyłem na numer mojej rodzicielki i zastanawiałem się czy powinienem zadzwonić. Co jeśli Sky właśnie weszła do domu krzycząc "Mamo, Louis jest GEJEM!"? A co jeśli ona też mnie gdzieś widziała? Co jeśli już zna prawdę i czeka na moment aż się ujawnię? A moi przyjaciele? Co jeśli stwierdzą, że jestem nienormalny i obrzydliwy?
Westchnąłem wyłączając laptopa. Postanowiłem wrócić do domu i spędzić miłe popołudnie z Harry'm, który był najlepszym lekiem na smutek czy złość.
----
Miało być dłuższe, ale jednak najlepsze zostawiłam na kolejną część :3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro