Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Part 10.

Budzik brutalnie wyrwał mnie z przyjemnego snu. Po omacku nacisnąłem odpowiedni przycisk i spojrzałem na Harry'ego, który skulony spał na mojej klatce piersiowej. Delikatnie wysunąłem się z jego objęć i skierowałem do łazienki uprzednio uruchamiając ekspres z kawą. Zapinając koszulę patrzyłem na chłopaka, który jeszcze spał. Zastanawiałem się czy powinienem go obudzić i poprosić aby poszedł gdzieś na czas mojej pracy czy jednak zaufać mu i pozwolić zostać. W głębi serca liczyłem, że nic złego się nie stanie, a ja nie zawiodę się. Pijąc kawę i pakując się do pracy usłyszałem za sobą głos Loczka:

- Idziesz do pracy? To ja też już pójdę.

- Zostań - uśmiechnąłem się. - Wrócę jakoś po trzeciej czy czwartej.

- Nie, nie powinienem.

- Powinieneś. Prześpij się jeszcze, powinieneś odpoczywać. I weź leki.

Podszedłem do niego i pocałowałem go w policzek. Cieszyłem się z jego obecności, bo dawał mi radość. Siedząc w pracy musiałem nadrobić zaległości, których trochę się nazbierało. Po południu odebrałem telefon od mojej mamy. Właśnie wychodziłem z firmy i planowałem zakupy, bo lodówka zaczynała świecić pustką. Kobieta pytała co u mnie nowego i dlaczego nie odzywam się do rodziców. Przyznałem, ze miałem ostatnio trochę biegania. Nie chciałem mówić o Harry'm więc skłamałem, że to sprawy biznesowe. Zaprosiła mnie na obiad w niedzielę, a ja starałem się wymigać. Nie mogłem zabrać Loczka, a nie chciałem zostawiać go samego.

- Co się z tobą dzieje, Louis? - zapytała, a ja wiedziałem, że zaraz nadejdzie wykład dotyczący 'starych rodziców' albo pytania o dziewczynę.

- Dobrze, mamo, przyjdę - powiedziałem, by uciąć rozmowę. - Wsiadam do auta, mamo. Nie mogę gadać.

- W niedzielę o pierwszej, dobrze?

- Jasne.

Zakończyłem połączenie i wyjechałem ze służbowego miejsca na parkingu. Będąc w supermarkecie wybrałem numer Harry'ego, by zapytać czy chce coś ze sklepu. Chłopak pytał kiedy będę, a ja zapewniłem, że za jakieś trzydzieści minut. Wjeżdżając windą na górę cieszyłem się, że wreszcie mogę odpocząć. Chciałem posiedzieć przed telewizorem z piwem albo jakimś innym trunkiem. Zdziwiłem się widząc Harry'ego, który nakrywał do stołu.

- Byłeś na zakupach? - zapytałem, bo wiedziałem, że w mojej lodówce nie było niczego sensownego.

- Nie. Znalazłem produkty w lodówce.

- Przecież tam było prawie pusto.

- Właśnie. Prawie.

Po pierwszym kęsie spaghetti czułem jak moje kubki smakowe szaleją. Uwielbiałem pikantne potrawy, a to było po prostu świetne. Pochwaliłem chłopaka, a on zarumienił się i stwierdził, że chciał tylko podziękować. Po posiłki pomogłem mu zmywać i zajęliśmy kanapę. Po filmie musiałem dokończyć papierkową robotę.

- Posiedź ze mną - poprosił Loczek, gdy powiedziałem, że idę pracować.

Rozłożyłem się na stoliku i wypełniałem skrupulatnie każde wolne miejsce. Nienawidziłem biurokracji i wypełniania bezsensownych arkuszy.

Podczas obiadu u moich rodziców miałem wyrzuty sumienia, że zostawiłem Harry'ego samego w domu. Jednak chłopak miał rację, mówiąc, że oni by nie zrozumieli. Wiedziałem, że prędzej czy później będę musiał powiedzieć im o uczuciu, którym darzę Loczka. O uczuciu przywiązania, radości z jego obecności czy chęci budzenia się przy nim każdego poranka. Niestety teraz byłem zmuszony wysłuchiwać wywodów na temat mojego wieku i ustatkowania się. Chciałbym być na miejscu Sky, która zmieniała chłopaków jak rękawiczki, a mama prawiła jej morały na temat miłości. Chciałem być młody i głupi. Chciałem wrócić do czasów, gdy nie myślałem o konsekwencjach czy ustatkowaniu się.

------

Yaaay, mamy ponad 7K wyświetleń! <3

Zapraszam na drugie opowiadanie o Larrym, w którym Louis z powodów finansowych postanawia zostawić Harrego wraz z dziećmi w domu i wyjechać na wojnę ----> http://www.wattpad.com/story/42604872-goodbye-my-lover-larry-ff

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro