Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Twenty seven

Szepcze mi do ucha, a jego ręka znajduje się niemal na moich pośladkach.
Przełykam ślinę.
-Tak. Między nami już wszystko w porządku.
Obraca mnie i dociska do siebie.
Czuję się nieswojo. Chcę Zayna.
Spoglądam za ramię Willa i dostrzegam go tańczącego w dalszym ciągu z Camille. Dziewczyna uwiesiła się na jego ciele i cały czas gada, a on nie zwraca na nią uwagi i obserwuje mnie oraz mojego obecnego partnera.
-Mam dwa bilety na koncert Artic Monckeys i nie mam z kim iść. Chciałabyś mi potowarzyszyć?
Uwielbiam ich. Jestem ich ogromną fanką. Zawsze marzyłam, żeby być na ich koncercie. Ale jest jeden problem. Zayn będzie wściekły.
-Zastanowię się.
-Mają naprawdę świetną muzykę. Powinnaś ich zobaczyć.
-Wiem. Jestem ich fanką.
-Czyli nic nie stoi na przeszkodzie- śmieje się wesoło.
-Nie wiem. Zayn nie będzie raczej zadowolony.
Na jego twarz wstąpił grymas.
-On nie może podejmować za ciebie decyzję.
-Ale on jest moim...
Kim? Chłopakiem?
Jestem mu tylko potrzebna na te dwa tygodnie i potem będzie miał mnie w dupie i dalej będzie pieprzyć te lalunie w swoim biurze.
-Twoim chłopakiem? No i co z tego?
-Dobrze. Pójdę z tobą.
-Świetnie- całuje mnie w nos i przytula.
Rozglądam się za Zaynem, lecz nigdzie go nie widzę.
-A kiedy jest ten koncert?
-Za kilka dni, ale nie pamiętam dokładnie. Później sprawdzę i ci powiem.
Tańczymy jeszcze dwie piosenki i wtedy się rozluźniam. Will opowiada mi kawały na co wybucham śmiechem.
Jednak potem dziękuję mu za taniec, ponieważ chcę znaleźć Zayna.
Nie widzę go od dłuższego czasu i to mnie niepokoi.
Czyżby poszedł z Camille na małe bzykanko? Nie zrobiłby tego.
Rozglądam się i zauważam go na tarasie.
Stoi tyłem do wejścia i patrzy na ogród.
W jednej ręce trzyma szklankę alkoholu, a w drugiej papierosa.
Muszę przyznać, że na jego widok miękną mi kolana.
Podchodzę do niego powoli.
-Dawno nie widziałam cię jak palisz.
Nie odwrócił się.
-Robię to często jak jestem zdenerwowany.
-A teraz jesteś?- pytam, stając obok niego.
-Tak.

Zayn
-Dlaczego?- pyta.
To takie niedorzeczne pytanie.
Jak "dlaczego"?
Po prostu nienawidzę świadomości, kiedy mój młodszy brat ją dotyka. W ogóle myśl o jakimkolwiek facecie, który jest z Lauren, sprawia, że zbiera mi się na wymioty.
Nienawidzę tego.
Ona mnie zmienia.
Zaczynam inaczej na nią patrzeć.
Nie tylko jako obiekt seksualny.
-Bo tańczyłaś z moim bratem.
Patrzy na mnie z niezrozumieniem.
Ja też tego nie rozumiem, mała.
Czemu jestem o nią aż tak zazdrosny?
Czemu mi na niej zależy?
Pociągam duży łyk alkoholu. Czuję pieczenie w gardle, ale to nic nie pomaga.
Wyrywa mi papierosa z ręki i się nim zaciąga. Opiera się o poręcz i wygląda jak prawdziwa dama.
-Co ty robisz?- pytam natychmiast.
Obserwuję jak jej czerwone usta oplatają papierosa. Nic na to nie poradzę, że wyobrażam sobie to jak tak robi z moim kutasem. A propos mojego kolegi. Czuję wybrzuszenie w spodniach.
-Palę. Nie widać?
Wypuszcza dym z jej pięknych ust, które tak kocham całować.
-Czemu?
Nie mogę oderwać od niej wzroku. Jest tak cholernie piękna. Pod każdym względem.
-Bo mnie wkurzasz swoją absurdalnością.
-Wyglądasz kurewsko seksownie, gdy palisz- wygaduję, zanim zdążę to przemyśleć.
Czy ja nie mogę się zamknąć?
Widocznie alkohol zaczął działać.
_______________________________________
No to do środy, kochani xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro