Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ten

Lauren
-To może wejdziemy już do środka?- pyta Zayn.
Nie za bardzo chce mi się teraz zwracać na niego uwagę. Moje aktualne myśli zajmuje tylko i wyłącznie jego młodszy brat. On jest taki seksowny!
Co jak co, ale dzieci państwu Malik się naprawdę udały. Ale cóż się dziwić, skoro Stephan jest przystojny, a jego żona jest piękna.
-Ojej! Zapomniałam! Wy zapewne jesteście głodni i zmęczeni po podróży, a my tu was przetrzymujemy!- mówi zaaferowana Violetta.
-Wchodźcie do środka.
Wszyscy kierujemy się w stronę pięknej willi, zwanej niekiedy domem. Jednak Zayn przytrzymuje mnie ręką i zwalnia. Kiedy reszta weszła już do środka, my zostajemy na zewnątrz.
Odwraca się do mnie z pełną złości miną.
-Co ty kurwa odwalasz?! Czy aby na pewno nie pomyliłaś braci?!
Patrzę na niego zaskoczona.
-Uwierz mi, że niemożliwe jest pomylenie takiego gbura jak ty z kimś innym- warczę.
-Przyjechałaś tu, aby udawać moją dziewczynę, a nie po to, aby wdawać się w romanse z moim bratem- syczy.
-Mogę robić co chcę i mi tego nie zabronisz- wyrywam mu się.
Wchodzimy do kuchni, a na twarzach reszty pojawiają się szerokie uśmiechy. Zayn ponownie obejmuje mnie w talii, na co mam ochotę się skrzywić, lecz nie mogę. Po prostu nie mam teraz najmniejszej ochoty na jego dotyk. W ogóle nie mam ochoty przebywać w jednym pomieszczeniu z tym dupkiem.
-Oooo! Wróciły nasze gołąbeczki!
-Mam nadzieję, że niczego tam nie popsuliście podczas waszej nieobecności.
-Jane!- gromi ją ojciec.
-Och, daj spokój, tato. Seks nie jest nam już obcy.
Jestem trochę zaskoczona jej śmiałością, ale już mogę stwierdzić, że się świetnie dogadamy.
-Mimo wszystko, zachowuj się. Dama nie powinna tak mówić publicznie.
-Ale ja nie...
-Jane!- podnosi głos pan Malik.
-Dobrze już dobrze.
-Siadajcie. Za chwileczkę będzie obiad.
Zajmujemy swoje miejsca i zaczyna się rozmowa.
Gdy ich tak obserwuję, ogarnia mnie zazdrość i smutek. Ja nigdy nie miałam czegoś takiego. Byłam tylko ja i moja ukochana mama, która wychowała mnie jak najlepiej umiała i kocha mnie miłością bezwarunkową.
U nich jest tak głośno i wszyscy są ze sobą zżyci. My byłyśmy tylko we dwie, więc było cicho. Nie mam tego za złe mojej rodzicielce, bo to nie jej wina, lecz od zawsze marzyłam o prawdziwej pełnej rodzinie.
-Uśmiechnij się w końcu- szepcze mi Zayn na ucho.
Jak mam być szczęśliwa, kiedy mnie to wszystko przytłacza. Jedyną "bliską" mi osobą w tym pomieszczeniu, jest mój szef, z którym nie mam zbyt dobrych relacji.
-Jak się poznaliście?- z moich rozmyślań wyrywa mnie głos Violet.
Uwaga wszystkich skupia się na naszej dwójce.
Czuję jak Zayn cały się spina.
To było do przewidzenia, że nas o to spytają, Malik.
Mam ochotę przewrócić oczami.
Spogląda na mnie i łapie mnie za rękę pod stołem, co sprawia, że jestem lekko zdezorientowana.
Słyszę węstchnięcie po przeciwnej stronie stołu, dlatego się tam odwracam i widzę rozczuloną twarz Violet i Jane oraz kaprys na twarzy Willa.
-Cóż...Poznałem Lauren...na pewnej konferencji. Jak widzicie od razu wpadła mi w oko. Więc postanowiłem do niej zagadać i się z nią umówić... No i tak wyszło, że teraz jesteśmy razem- uśmiecha się dumnie do swojej rodziny.
Wow! Jestem pod wrażeniem! Naprawdę świetne kłamstwo.
Co jak co, ale genialny z niego aktor.
-To takie słodkie i romantyczne- mówi Jane.
-Oooo, błagam- odzywa się prawdopodobnie z ironią Will.
Albo mi się wydaje, albo Zayn i jego brat za sobą nie przepadają.
_______________________________________
Do środy ♡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro