Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Seventeen

Lauren
Po tym jak Zayn po nas przyjechał, czułam się dziwnie. Ten kontakt wzrokowy jaki z nim złapałam, był inny niż zazwyczaj. Powoli zaczynam się martwić, że nasze wzajemne relacje ulegają zmianie. Naprawdę się tego boję, bo zdaję sobie sprawę, że jeżeli wdam się z nim w romans, nasza praca nie będzie już taka sama, a możliwe, że w ogóle jej nie będzie i odejdę.
Po wyjściu z samochodu, objął mnie w talii. Przez chwilę naprawdę myślałam, że jesteśmy szczęśliwą parą zakochanych.
Moje rozmyślania przerwał nagle jakiś strasznie, cienki, kobiecy pisk.
Wszyscy obróciliśmy się w stronę danego głosu i już po chwili jakaś ruda wisiała na zaskoczonym i chyba przerażonym Zaynie.
Zmierzyłam ją wzrokiem od góry do dołu i muszę przyznać, że jest ładna. No dobra, piękna. Ma chyba latynoskie korzenie, ale ręki sobie uciąć nie dam.
-Kto to?- pytam się na boku Jane.
Krzywi się.
-To Camille. Ma obsesję na punkcie Zayna. Podejrzewam, że się z nią kilka razy przespał, a ona zrobiła sobie złudne nadzieje na coś więcej. Lecz z tego co wiem, Zayn nie odwzajemnia jej uczuć.
Kiwam głową w zrozumieniu. Czyli ona jest moją tak jakby konkurentką. Nie powiem, trochę zaczęła mnie denerwować jak tak długo przytula się do Malika.
-Nie przejmuj się. Nikt jej tu nie lubi. Każdego denerwuje.
Z wyjątkiem jego.
Zapewne wiele razy pieprzył ją do białego rana. Na tą myśl, ogarnia mnie złość. Dupek.
-Muszę skoczyć do toalety- szepczę do Jane.
Chcę się stąd jak najszybciej ulotnić. Nie mam zamiaru przebywać w pobliżu panienek Zayna do ruchania.
-Poczekaj chwileczkę.
Posyła mi złośliwy uśmiech.
-Witaj Camille! Tak dawno cię nie widziałam.
-Och Jane! Tęskniłam!- mówi z nadmierną słodkością.
Przewracam oczami.
-Cami kochana, poznaj Lauren.
-Bardzo mi miło. Jesteś zapewne nową dziewczyną Willa?
Przez twarz Zayna przebiega grymas.
Jane śmieje się sztucznie, a ja uśmiecham się z dumą. Normalnie by tak nie było, bo nie znoszę mojego szefa, ale teraz chcę dopiec tej dziuni.
-Nie. Lauren jest dziewczyną Zayna.
Szeroki uśmiech na jej twarzy znika. Zastępuje go zaskoczenie, a potem ponownie wraca, lecz nie jest on prawdziwy.
-Och.
-Mi też bardzo miło cię poznać- odpowiadam, a następnie przysuwam się do Malika.
Wymieniam z Jane porozumiewawcze spojrzenie.
-Wchodźcie wreszcie do domu. Obiad już podano- zaprasza nas Stephan.
-Camille, zjesz z nami?- pyta Violetta.
-Z przyjemnością.
Wszyscy wchodzimy do środka i zasiadamy do stołu. Brakuje tylko Dylana i Willa.
Po skończonym posiłku udajemy się do ogrodu, gdzie zasiadamy na ławkach.
Oczywiście ja siedzę obok "mojego chłopaka", który zarzuca rękę na oparcie przez co jestem bardziej do niego wtulona. Siedzimy cicho i oboje wsłuchujemy się w rozmowę reszty rodziny i Rudej.
Kątem oka obserwuję ją, lecz szybko przestaję, gdy czuję jak Zayn delikatnie przejeżdża palcem po mojej dłoni. Spoglądam w to miejsce i śledzę jego ruchy.
-Moi drodzy, chciałabym wam się pochwalić co ostatnio zakupiłam, gdy byłam w Japonii.
Wszyscy poszliśmy za Violet, która nas prowadziła w dalszą część ogrodu i pokazała nam małe drzewko. Niestety nie pamiętam jego nazwy, bo jest ona po japońsku, a ja nie znam tego języka.
Nagle usłyszeliśmy radosny pisk Jane i okazało się, że był on spowodowany Dylanem, który podarował jej bukiet czerwonych róż prawdopodobnie w ramach przeprosin. W podzięce pocałowała go namiętnie w usta.
-No Zayn. Może ty też byś pokazał jak bardzo Ci zależy na Lauren?
Momentalnie zbladłam.
_______________________________________
Zaczęłam oglądać "Grę o Tron" i się uzależniłam. Nie wiem jakim cudem, bo fantasy to nie moje klimaty ^-^
No to do niedzieli, kochani ♡


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro