Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6

-Dlaczego nie powiedziałeś mi że Malfoy się nad tobą znęca?- powiedział z pretensją Liam, siedząc przy moim łóżku.

-Shhh. Nic by to nie zmieniło. Nie możesz mnie wiecznie bronić. Jesteśmy w osobnych domach, to już znaczy wiele, zwłaszcza że jestem w Slytherinie. -wymamrotałem gniotąc w palcach szpitalną pościel.

Niall i Harry stali tuż obok, przysłuchując się naszej rozmowie. W szpitalnym skrzydle nie było nikogo porócz nas. Nawet pani Pomfrey zniknęła w swojej kanciapie.

-Musimy to zgłosić- skrzyżował ręce na piersi.

-Nie ma mowy! Jak wrócę, ślizgoni dosłownie mnie zjedzą że wydałem jednego ze swoich- skrzywiłem się.

-Chcesz to tak zostawić?!- pisnął kobieco.

-Li...

-Zayn, Liam ma racje, nie możesz kryć Malfoya- odezwał się wybraniec.

-Nie! Nikomu nie powiem, pogódźcie się z tym i to uszanujcie- odparłem.

-Wiesz co Zayn? Mam cię dość! Staram się żebyś czuł się naprawdę dobrze w tej szkole, ale ty chyba jednak nie chcesz! W ogóle zależy ci na naszej przyjaźni? Bo tu też mam wrażenie że tylko ja się staram!- warknął nagle Payne, wstając gwałtownie z krzesła, a ja aż podskoczyłem- Mam dość!

-Ja...

-Jak się ogarniesz i przestaniesz się tak zachowywać, to przyjdź do mnie. Teraz nie widzę w tym sensu, cześć- burknął i tak po prostu wyszedł,zostawiając naszą trójkę w zdziwieniu.

-Coś się stało między wami?- spytał niepewnie Niall.

-Ja... Ostatnio często kłóciliśmy się drobne rzeczy... Nie mam pojęcia co go ugryzło- powiedziałem cicho, spuszczając wzrok.

-Ułoży się, zobaczysz- uśmiechnął się do mnie Harry.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro