25
Usiadłem wygodnie w wannie perfektów, zaciągając się pięknie pachnącymi olejkami. W okół mnie było mnóstwo piany, która przyjemnie mnie okrywała. Spojrzałem leniwie w kierunku drzwi które się otworzyły i wszedł przez nie Liam, ubrany w szlafrok.
-Długo czekasz?- spytał.
-Z jakieś piętnaście minut. Ale nie szkodzi- uśmiechnąłem się do niego.
-Wybacz, pochłonęły mnie obowiązki perfekta- odparł i zaczął zdejmować szlafrok.
To nie była nasza pierwsza kąpiel, w końcu byliśmy ze sobą już dwa lata. Przygryzłem wargę, pochłaniając wzrokiem nagie ciało Liama.
-Gapisz się- zachichotał Li, a ja zarumieniłem się mocno.
-Przepraszam- odwróciłem wzrok zawstydzony.
-Hej, nie mówiłem że ci nie wolno- wszedł powoli do ogromnej wanny i chwilę później był obok mnie- Schlebia mi to że ci się podoba.
Złączył nasze wargi, a ja przysunąłem się bliżej niego, kładąc mu dłonie na piersi.
-Tak długo na to czekałem- szepnął i jednym ruchem ścisnął swoją dużą dłonią mój pośladek, na co jęknąłem mu prosto w wargi.- W porządku skarbie?
-Mhm- wymamrotałem- Jesteś pewny że jesteśmy bezpieczni tutaj?
-Wszyscy są zajęci pakowaniem i spędzaniem ostatnich chwil. W końcu jutro wyjazd- pogłaskał minie po policzku, spoglądając mi w oczy.
-To dobrze. Chciałem... żeby to było idealne- odpowiedziałem i cicho sapnąłem kiedy nasze penisy nagle się dotknęły.
-Będzie, uwierz mi- zapewnił i chwycił oba nasze przyrodzenia w dłoń, na co z moich ust uciekł głośny jęk.- Podoba mi się że jesteś już twardy.
Nie odpowiedziałem, oddając się jego pocałunkom na szyi. Zarzuciłem mu prawą rękę na ramiona, wplatając palce w jego włosy, a drugą rękę miałem opartą o brzeg wanny.
-Jesteś pewny że chcesz to tu robić?- wymamrotałem.
-Yeah, nie martw się, będę delikatny.
I kim bym był gdybym mu nie ufał?
________
Albo w sumie macie rozdział dzisiaj hahah
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro