Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

17

-Chyba już wiem co czujesz starając się wzbudzić sympatię w względem swojej osoby do innych domów- jęknęła Perrie, opadając obok mnie na kanapie, w pokoju wspólnym.

-Co masz na myśli?- uniosłem brew i oderwałem się od książki, spoglądając na nią.

-Jestem choro zakochana w Gryfonce. To jest po prostu złe! Kto w ogóle wymyślił rywalizacje miedzy domami?- prychnęła.

-Umm... W sumie Gryfoni, Puchoni i Krukoni się przyjaźnią. To Shlyterin jest tak pojebany że pawają do nas nienawiścią- wzruszyłem ramionami.

-I dobrze, bo nie potrzebujemy więcej takich wybryków natury jak ty- z nikad pojawił się Roi, chłopak z mojego roku.

-Daj mu spokój palancie- warknęła ku mojemu zaskoczeniu blondynka.

-Śliczna, szkoda czasu na tego robala- prychnął- możesz mieć o wiele lepsze towarzystwo...

-Twoje?- zaśmiała się głośno.

-Jeszcze będziesz błagać o nie skarbie- puścił jej oczko, odchodząc.

-Debil- wywróciła oczami.

-Więc... Jak ona ma na imię?- zagadałem cicho.

-Jade. Jest taka... Gorąca- westchnęła rozmarzona, a ja zachichotałem.

-Uważaj jednak, bo może złamać ci serce. Uwierz że to boli jak cholera- skrzywiłem się.

-Nie martw się słodziaku, ona mnie ma gdzieś- westchnęła i odeszła, zostawiając mnie znów samego.

-Ej, Malik, piesku, twój pan czeka na zewnątrz- zawołał jeden ze ślizgonów.- jest bardzo nie cierpliwy, chyba jeszcze nie dałeś mu dziś zamoczyć!

-Zamknij się!- krzyknąłem. Nikt nie będzie obrażał Li.

Zajęło tylko chwilę, żebym do skoczył do masywnego ślizgona i potraktował go pięścią. Cóż szkoda ze nie pomyślałem wcześniej że odda dwa razy mocniej i kilkanaście minut później, zamiast spotkać się z Liamem, wylonduje pobity w skrzydle szpitalnym.

____

Ja wcale nic nie planuje😂😂😂

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro