Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11

Czując się aż nad zbyt żywy, ruszyłem do sali starożytnych runów. Mój spokój nie trwał zbyt długo.

-Zee...

Przyspieszyłem kroku, słysząc znajomy głos.

-Zayn! Stój!

Zacisnąłem pięści, czując narastającą złość i wciąż zignorowałem nawoływanie.

-Zayn!- sapnąłem kiedy nagle zostałem przyparty do ściany przez Liama.

-Upadłeś na głowę?- syknąłem.

-To był jedyny sposób żebyś się zatrzymał- odparł, stojąc zbyt blisko mnie.

-Możesz się odsunąć?

-Nie.

-Zaczynam czuć się nie swojo- skrzywiłem się.

-Szkoda że nie miałeś tak z Horanem- prychnął.

-O co ci chodzi co?- warknąłem- ciągle tylko drwisz ze mnie i osób dla mnie ważnych!

-Błąd, drwię z tych co dotykają cie bardziej niż w przyjacielski sposób- poprawił mnie.

-Co masz na myśli- zmarszczyłem brwi.

-To że się o ciebie martwię. Staram się ciebie chronić i uszczęśliwiać, ale ty tego nigdy nie widziałeś. Wiem, zjebałem po całej linii i chcę to naprawić. Chcę spowrotem chociaż twojej przyjaźni, bo oszaleję- wyrzucił z siebie szybko.

-Ja...

-Znam cię Zayn lepiej niż nikt inny. Wiem że ty też tęsknisz- nie spuszczał ze mnie wzroku.- daj mi szansę... Przepraszam.

-Jesteś takim idiotą- wydusiłem w końcu i przytuliłem go mocno- Nie kłóćmy się więcej, bo to boli jak cholera.

-Nie klnij- upomniał mnie.

-Ty też to robisz.

-Ale ja mogę, bo jestem starszy- mruknął, a ja cicho zachichotałem.

-Brakowało mi cię Li, nawet bardzo- wtuliłem bardziej twarz w jego szyję.

-Ja też Zee, ja też.

_____

I gdzie ten spam komentarzami? :")

Wam to dobrze bo macie wakacje, a ja musze wciąż harować :( ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło! Moge dzięki temu zobaczyć/zobaczyłam moje słoneczka jak 1D i Ed *u*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro