Dzień 3
Ostrzeżenie
W tym rozdziale nie znajdzie się wykorzystywanie seksualne, ale wykorzystywanie będzie, po prostu przeczytaj-
//Perspektywa Torda//
Nie pokazuj, że się boisz.
Był dla ciebie miły przez dwa dni. No dalej, możesz to zrobić...przecież nie zrobi niczego...dobrze? Po prostu tego nie spieprz.
Wszedłem do środka i stanąłem w mieszkaniu nie będąc pewnym czy powinienem usiąść więc po prostu obserwowałem jak Tom podchodzi. W pewnym momencie podnióśł wzrok na mnie więc szybko spojrzałem na podłogę.
Gdy spojrzałem ponownie na Toma, zauważyłem, że stoi jeszcze bliżej mnie. Zgaduję, że zrobił pare kroczków kiedy akurat nie widziałem. Z powrotem popatrzyłem na swoje stopy i poczułem, że Tom zmusza mnie bym na niego spojrzał. Wzdrygnąłem się i lekko podskoczyłem odsuwając się nieco od niego sprawiając, że moja twarz lekko zaczerwieniała.
- Czemu jesteś tak cholernie nerwowy?
- Może gdybyś mnie nie uderzył to bym taki nie był. - Wymamrotałem do niego i spojrzałem na zwisające rękawy. Gdy podniosłem wzrok zauważyłem, że się we mnie wpatruje...o nie.
- Co powiedziałeś? - Ton głosu Toma stał się cięższy. Odwróciłem się od niego.
- Tord. Co powiedziałeś? - Powtórzył. Wciąż nie odpowiadałem, po prostu czekałem aż mnie uderzy.
Złapał mnie za kurtkę podnosząc i odrobinę przybliżył moją twarz do swojej, natychmiast zamknąłem oczy.
- Co. Powiedziałeś?
Zacisnąłem powieki jeszcze mocniej. Powinienem mu powiedzieć?
- To ostatnie ostrzeżenie Tord.
Byłem na skraju płaczu.
- Co
Czułem, jak mój oddech zaczyna przyspieszać.
- Ty
Otworzyłem oczy i spostrzegłem, że wszystko zaczyna się rozmazywać.
- Kurwa
Poczułem się słaby jakbym miał zaraz upaść.
- Powiedziałeś?
Wszystko powoli zaczynała ogarniać czerń.
//
Otworzyłem oczy i poczekałem aż przyzwyczają się do braku światła. Gdzie ja jestem? No tak..dom Toma, przecież mnie pobił.
- O w końcu wstałeś? Nieźle-
- Przepraszam za przerwanie, ale która jest godzina?
- 10.
- Cholera
Po tym zapadła cisza. Ale nie taka cisza jaka lubię, taka której nienawidzę. Cisza która oznacza, że mam przejebane.
- Więc..wracając do tego co powiedziałeś poprzednio, Co powiedziałeś?
Tom pochylił się, opuszczając palce na brzeg kanapy.
- Ja...ja powiedziałem..
- Kontynuuj.
- ...Powiedziałem, że może gdybyś mnie nie bił przez cały czas nie byłbym bym.. - Podniosłem się i usiadłem na wprost niego. Próbowałem pokazać, że się nie boję ale czułem się, jakbym miał się zsikać. Byłem cały blady siedząc na przeciwko niego w strachu.
Czekanie na uderzenie..
Czekanie..
Czekanie...
C Z E K A N I E...
J e b s
Zasłoniłem twarz, czułem jak wszystko się rozmazuje i wiele łez zaczyna wypływać z moich oczu. Zamknąłem je i zacząłem szybciej oddychać.
Poczułem jak Tom znowu łapie mnie za kurtke, szybko otworzyłem oczy i zacząłem mocniej płakać.
- Bóg na ciebie patrzy! Ty pierdolona bekso! Musisz w końcu dorosnąć, ja pierdole.
Upuścił mnie na podłogę, nawet nie probowałem wstać. Kopnął mnie mocno powodując, że płakałem jeszcze bardziej.
Po tym wyszedł z pokoju, prawdopodobnie by poszukać alkoholu czy innego szitu.
Pozwoliłem sobie na jeszcze więcej łez zaczynających spływać po moich policzkach. Uderzyłem w brudny dywan i forsownie zamknąłem oczy.
- Jest okej, zapomne ci to min kjaelighet.
Uśmiechnąłem się płacząc jeszcze bardziej.
~~
Aaaa przepraszam za brak rozdziałów, ale jednego dnia wróciłam późno do domu a drugiego nie miałam siły nic pisać i kręciło mi się z głowie. Do zobaczenia!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro