Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

IV

- W takim razie, co zamierzamy? - spytałam się wyczekująco. Oczywiście, gdyby to była moja drużyna, mogłabym sama wymyślić wyjście z sytuacji bez większych kłopotów, jednakże w tym momencie, nie mogłam sobie na to pozwolić.

W międzyczasie, mężczyzna zaczął lustrować mnie wzrokiem, znajdując się w głębokim zamyśleniu.

××××Kakashi POV××××

Rozmyślając o danej sytuacji, spokojnie spoglądałem na kunoichi. Była dość spostrzegawcza, co zresztą nie zdziwiło mnie, biorąc pod uwagę to co wyczytałem w aktach. Jednak teraz, ten fakt odchodził na bok, gdyż przed nami był ważniejszy problem. Skoro w grę wchodziły trucizny, byliśmy w lekkich tarapatach. Żaden z moich Geninów nie miał wyrobionej odporności na takiego typu rzeczy, a poddawać ich wytrzymałość próbie, nie uśmiechało mi się.

Gdy minęła dłuższa chwila mojego milczenia, wypuściłem lekki wydech i spokojnie rzekłem.

- Sądząc po charakterze twojego pytania, zakładam że masz jakiś pomysł? - słysząc moją odpowiedź, niebiesko-włosa lekko kiwnęła, po czym niezwłocznie zaczęła mówić.

- Owszem. Jak na mnie, możemy zrobić małą prowokacje. My nic nie powiemy naszym i ja z resztą też będę udawać że nic nie wiem, po czym zjemy co ta staruszka nam przyniesie - słyszac te słowa, już wiedziałem że nie zgodzę się na ten plan. Był to całkowity absurd, na który nie zamierzałem pozwolić, aczkolwiek nie przerwałem odpowiedzi kunoichi - Wiem że brzmi... No cóż, jak lekkie samobójstwo, aczkolwiek mogę cię zapewnić, że wyciągnę ich z tego żywo, chodź by za cenę swojego życia - gdy ta skończyła mówić, wypuściłem cicho powietrze z płuc, po czym podkręciłem głową.

- Nie, nie mogę się na to zgodzić. Nie znam twoich umiejętności jeszcze ani ty nie znasz granicę wytrzymałości młodych. To jest nieodpowiedni plan na dany moment. Może w przyszłości - owszem, ale zdecydowanie nie teraz. - słysząc moją odpowiedź, Mizo jedynie spoglądała na mnie w ciszy, po czym nareszcie kiwnęła głową.

- Masz rację, nie najlepszy pomysł. W takim razie, masz inną propozycję?

- Na szczęście, tak się składa że mam. Po prostu możemy wyjść szybciej niż ona zdąży zrobić nasze zamówienie. - słysząc moją odpowiedź, kobieta jedynie spoglądała na mnie w ciszy i z pewnym zdziwieniem. Ja natomiast, posłałem jej swój typowy uśmieszek z pod maski. Moment później, ta już potarła swoją szyję i odpowiedziała z niezręcznym uśmieszkiem.

- No tak... Nie wszystko musi być skomplikowane, co? - słysząc te odpowiedź, kiwnąłem jedynie głową, i pokierowałem się wraz z nią do środka aby zawiadomić naszą drużynę o planie.

Gdy weszliśmy do środka, podszedłem do Geninów, w czasie gdy Mizo została tuż przy wejściu, stojąc po środku korytarza prowadzącego do kuchni.

- Dobra, zmiana planów. Zwijamy się stąd. - powiedziałem stanowczo, jednocześnie przekierowując ich uwagę na mnie. Mgnienie później już widziałem na twarzy Uzumaki oburzenie, a na dwóch innych, zdziwienie. Przed tym jak oni zdążyli by zadać zbędne pytania, dodałem - Wszystko wytłumaczę wam później.

Chwilę później, młodzi już narzucili swoje plecaki i wyszli zza stołu i skierowali się w moją stronę. Myślałem że już sprawa z głowy, lecz gdy odwrociłem się w stronę wyjścia, zauważyłem jak niebiesko-włosa była złapana w specyficzną technikę. Całe jej ciało było oplecione szturami, trzymając jej ręce za plecami. Widząc to, moja drużyna wstała w bezruchu, nie wiedząc co się dzieje, ale podświadomie rozumiejąc że jest źle, ja natomiast zauważyłem jak od tyłu kunoichi podchodzi staruszka, przy tym najwidoczniej ściskając sznury na szyi Mizo. Ostatecznie wstała tuż za kobietą, i zaczeła bawić się nożem kuchennym w jej rękach.

- Ojoj, myślałam że młodzież zatrzyma się na trochę dłużej... - zaczeła gadać z fałszywym uśmieszkiem staruszka, niebezpiecznie zbliżając nóż do szyi niebiesko-włosej - Mam nadzieję że każdy z was rozumie, że jeden błędny ruch, i wasza ukochana sensei będzie leżeć zimnym trupem.

Słysząc te słowa, drużyna stała w bezruchu. Widziałem jak Naruto sparaliżował strach. Może to i nie jego życie było pod zagrożeniem, ale na pewno nie spodziewał się znaleźć w podobnej sytuacji. Podobna sytuacja byłs jeśli chodzi o inną dwójkę. Co prawda, zauważyłem jak młody Uchiha ścisnął swoją rękę na kaburze, gotowy do wyciągnięcia ostrza.

Po tym wszystkim przeniosłem nareszcie wzrok na zakładnika. W tym momencie spotkał mnie spokojny, wręcz trochę zimny wzrok. Oczywiście, że nie było w jej oczach ani nutki strachu, co dało mi znać o tym, że Mizo tak naprawdę trzyma sytuację pod kontrolą, pomimo jej pozornie przegranej pozycji.

- Czego chcesz? - wysyczał w pewnym momencie Uchiha, nie wytrzymując napięcia. Słysząc to, staruszka wyszczerzyła się z zadowoleniem, po czym odpowiedziała.

- Oto pytanie na które czekałam! Otóż macie moi drodzy coś, co bardzo jest mi potrzebne. Oddajcie mi wazę, a puszczę was wolno~ - po tych słowach, trójka Geninów jednocześnie spojrzała się na mnie, zdradzając to że posiadam daną rzecz. Trzeba będzie zwrócić im na to uwagę następnym razem by tak nie robili...

Gdy zacząłem powoli sięgać do kabury po zwój, zobaczyłem jak Mizo lekko poruszyła głową. Nie wiem czy był to jakiś znak, czy po prostu drgnięcie mięśni, jednak stwierdziłem aby kontynuować to co zamierzałem.

Moment później już miałem wyciągnięty zwój i widząc to staruszka zaczęła jeszcze bardziej szczerzyć się z zadowolenia.

- Cudownie, cudownie! - wybrzmiał głos przeciwniczki, która zakładam że była gotowa poklaskać z szczęścia gdyby nie to że trzymała zakładnika - Teraz podejdź i mi go podaj młodzieńcze

Słysząc te słowa, ostrożnie zacząłem się zbliżać, mając z tyłu głowy plan jak odzyskać zwój gdy znajdzie się w rękach przeciwnika.

"Wątpie aby ona była jakoś wybitnie szybka. Dogonienie jej i odebranie zwoju nie powinno zająć dużo wysiłku..."

Chwilę później już wyciągałem zwój w stronę staruszki, i czułem jak napięcie rośnie w pomieszczeniu w każdym momencie. Jak stara kobieta zaczęła wyciągać rękę w moją stronę stało się coś nieoczekiwanego. Ta zastygła w miejscu jak wryta, a na twarzy wymalował jej się szok i... Przerażenie? Zapewne coś podobnego. Zaraz po tym, z jej ust zaczęła płynąć strużka krwi, a ta popatrzyła się w doł, jak niby na swoje nogi. Spoglądałem na to z zdezorientowany, dopóki nie usłyszałam lekki pisk ze strony Haruno.

Od razu obejrzałem się za siebie aby zobaczyć co się dzieje i czy młodzi nie są w niebezpieczeństwie, lecz jedynie co zastałem to ich przerażony wzrok, wpatrujący pod nogi Mizo. Znowu odwróciłem głowę aby zobaczyć co ją tak przeraziło. Od razu rzuciło mi się w oczy widok szybko spływającej krwi po nogach staruszki, a mgnienie później jej ciało bezwładnie spadło na podłogę, mocno wykrwawiając się z dziesięciu małych ran.
Wraz z trupem, z ciała niebiesko-włosej spadły sznury i ta wydała cichy wzdech, poprawiając swoje bandaże na rękach. Nie udało się nie zauważyć spływającej krwi po jej palcach, od samych paznokci i aż do nadgarstków.

- I tyle z problemów - powiedziała spokojnie kunoichi, nadal nie robiąc sobie nic z tego co tylko co zrobiła. W pewnym momencie ona nareszcie podniosła swój wzrok na mnie, i wtedy jej jedna brew uniosła się ku górze - No co się na mnie tak patrzysz? No chyba nie myślałeś że mamy po prostu oddać zwój? - słysząc to pytanie, podkręciłem przecząco głową, po czym schowałem zwój w taki sposób aby od razu wrócić jej uwagę na młodych, co nadal byli zszokowani całą tą sytuacją. Gdy kunoichi nareszcie zauważyła ich miny, to zastygła w bezruchu i można było od niej usłyszeć ciche - Oh...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro