III
Około dwóch godzin później pod bramą pojawiła się trójka dzieciaków na temat których dość niedawno czytałam papiery. Gdy tylko zaczął się lekki hałas, zamknęłam swoją książkę i dalej siedząc na drzewie, zaczęłam dosłuchiwać się tego co obgadywali dzieciaki.
- Ej, ej, a słyszeliście że podobno mamy teraz jeszcze jednego sensei'a? - zaczął dość energicznie Uzumaki, przyciągając tym samym uwagę swoich rówieśników.
- Co? Nowy sensei? - powtórzyła różowo-włosa dziewczyna, nie rozumiejąc przyczyny mojego pojawienia się - A po co?
- Nie wiem po co, najważniejsze aby nie pruł dupy o byle co - odparł dość oschle chłopak o kruczych włosach, po czym splótł swoje ręce pod klatką piersiową - Też se wymyślili. Jak by nam Kakashiego nie wystarczy.
- Ej Sasuke, nie mów tak! - odparł o wiele za głośno blondyn.
- Morda w kubeł młotku. - wysyczał przez zęby Uchiha, po czym odwrócił głowę gdzieś w bok.
Po tych słowach dwójka chłopaków zaczęła dość mocno kłócić się między sobą a dziewczyna stała w stronie i po prostu z zażenowaniem spoglądała za tą całą sytuacją. Natomiast ja jedynie ciężko westchnęłam, po czym obejrzałam się po okolicy.
Na szczęście czy też nieszczęście na horyzoncie pojawił się szaro-włosy, który zmierzał w stronę dzieciaków z utkwionym nosem w książce. Gdy ten zbliżył się do grupki Geninów, schował książkę i podniósł rękę na przywitanie, po czym zakładam iż uśmiechnął się.
- Yo! Co to za hałas?
- O, Kakashi-sensei! - wykrzyknął radośnie blondyn po czym rzucił się na szyję Joninowi. Tamten natomiast jedynie poklepał go po plecach i nadal uśmiechając się, "odłożył" dzieciaka na ziemię.
- Dzień dobry, Kakashi-sensei - spokojniej powiedziała różowo-włosa, po czym lekko się uśmiechnęła. Natomiast Uchiha jedynie kiwnął głową i zaczął w milczeniu spoglądać na Hatake.
- Jak widzę już wszyscy jesteśmy, więc możemy ruszać. - spokojnie rzekł Jonin, nadal spoglądając na swoich bachorków.
- Wszyscy? Ale sensei, czy przypadkiem do nas nie miał dołączyć jeszcze jeden Jonin? - spytała się zdziwiona Haruno. Słysząc to pytanie Kakashi przeniósł swój wzrok na mnie, po czym spokojnie odpowiedział pytaniem na pytanie.
- A, czyli jeszcze się nie poznaliście?
Słysząc dane pytanie, cała grupka spojrzała się w moją stronę i na ich minach w mig zagościło zdziwienie. Nawet u z pozoru oschłego Uchihy, można było zobaczyć szok z którym ten lustrował moją twarz. Nie długo myśląc lekko westchnęłam i zeskoczyłam z drzewa. Jak tylko moje nogi dotknęły ziemi, zaczęłam niespiesznie kroczyć w stronę czwórki shinobi.
- Nie, nie poznaliśmy się jeszcze. W każdym bądź razie, wolałam jakiś czas poobserwować wasze zachowanie. - rzekłam spokojnym tonem, po czym skrzyżowałam ręce pod klatką piersiową i przyniosłam ciężar na jedną nogę. W tym samym czasie szaro-włosy kiwnął głową, po czym spokojnie odparł.
- Rozumiem. Dobra to może jeszcze na szybko przedstawimy się, przed tym jak wyruszyć. Za pewne już wiesz ale jestem Hatake Kakashi, sensei drużyny siódmej - po tych słowach Jonin uprzejmie uśmiechnął się a ja odwzajemniłam ten gest. Dalej z zapałem zaczął mówić syn Hokage-samy.
- Ja jestem Naruto Uzumaki i zostanę hokage dattebayo! - słysząc te dość pewnie wypowiedziane słowa chłopaka, szczerze uśmiechnęłam się i lekko poczochrałam jego włoski.
- W to nie wątpię - odparłam z dość miłym uśmiechem, po czym usłyszałam ciche słowa Uchihy, które wypowiedział pod nosem.
- Ts, tia, na pewno... - nie długo myśląc przeniosłam swój wzrok na czarno-włosego, dając mu do zrozumienia iż wystarczająco dobrze usłyszałam jego słowa. Przez to chłopak poczuł się trochę niezręcznie, więc był zmuszony odwrócić swoją głowę gdzieś w stronę.
- Ja natomiast - zaczęła już w międzyczasie różowo-włosa - nazywam się Sakura Haruno. Miło mi Pani poznać - gdy ta skończyła, jedynie ciepło uśmiechnęłam się, po czym kiwnęłam głową.
- Sasuke Uchiha - rzekł bez zbytnich emocji kruczo-włosy a ja ponownie kiwnęłam głową.
- Dobra. A więc... Nazywam się Umi Mizo i od dziś obejmuje nad wami częściową opiekę. Mam nadzieję iż damy radę dogadać się. - po tych słowach przeleciałam wzrokiem po bachorkach i zastosowałam go na Hatake - A tak z innej beczki. Kakashi-san, masz wazę?
Słysząc moje pytanie, ten kiwnął głową i dał "rozkaz" aby wyruszyć w drogę.
Pierwszy czas, minął mi w ciszy. Nie śpieszyłam się rozgadywać o sobie, dlatego też szłam z tyłu Genin'ów czytając swoją książkę. Podobnie również uczynił szaro-włosy. Lecz gdy z przodu nas zaczął się hałas, ten nie odrywając wzroku od książki, trochę ściszonym głosem rzekł.
- Czytałem twoje akta. Jesteś z wioski mgły, zgadza się? - słysząc to, podniosłam wzrok z ponad tekstu i równie cicho odparłam.
- Owszem. I co w związku z tym?
- Nic szczególnego, lecz zauważyłem iż w papierach brak informacji z jakiej przyczyny zostałaś wygnana.
- Bo to nie powinno innych interesować - przerwałam prawie że od razu. Widząc moją reakcję, Hatake ostrożnie przeniósł swój wzrok na moją twarz, która pomimo niezbyt miłego tonu głosu, była całkowicie spokojna. Chwilę później ten prawie że niesłyszalnie westchnął, po czym rzekł.
- W takim razie, będę musiał trzymać na tobie oko.
- Jak se życzysz. I tak nic nie znajdziesz. Starszyna już od dwóch lat szuka pretekstu jak by tak mnie wywalić, ale nadal im się nie udało. - po tych słowach zamknęłam książkę i przymknęłam oczy w dość fałszywym uśmieszku. Tym czasem blondyn wstaną na chwilę, po czym odwrócił się do mnie przodem i zaczął czekać aż się zbliżę. Gdy dotarłam do niego, ten z zainteresowaniem zaczął mówić.
- Ne, ne, Umi-san.
- M? Co jest Naruto?
- A zna Pani jakieś mega mocne techniki? - spytał się z zapałem blondyn, ewidentnie oczekując twierdzącej odpowiedzi. Widząc to, niezręcznie uśmiechnęłam się, myśląc jak by tak wytłumaczyć mu, że moje techniki wcale nie są skierowane na wielkość i moc a na precyzję i szybkość.
- Heh, jak by tak powiedzieć... - gdy zaczęłam mówić, ujrzałam iż w tamtym momencie każdy skupił swoją uwagę na mnie, przez co poczułam się trochę niezręcznie - Moje techniki nie charakteryzują się szczególną wielkością ani nic z tych rzeczy.
- A w takim razie - wtrąciła się różowo-włosa - jaką specjalizację posiada Pani?
Słysząc kolejne pytanie, znów zamilkłam. Jak ja w ogóle, do cholery miałam im wytłumaczyć że ich nowy sensei, który choć i częściowo ale jednak obejmuje nad nimi opiekę, specjalizuje się na zabójstwach i torturach?
Po paru chwilach milczenia, gdy to się stawało naprawdę niezręczne, wzięłam głęboki wdech i wyciągnąwszy z plecaka jabłko, podrzuciłam go w górę. Jak tylko to zaczęło opadać, rzuciłam w niego igłę, która była pokryta powłoką czakry.
Jak się nie trudno domyślić, owoc rozciął się na pół a igła przeleciała dalej. Gdy kolejne dwie części kontynuowały spadanie, rzuciłam w nie takie same bronie, tyle że bez powłoki czakry. Te zaś przybiły się do drzewa i chwilę później zaczęły je rozkładać substancja żrąca, która znajdowała się na igłach.
- Dałam wam wskazówkę, teraz możecie się pobawić w zgadywanie - rzekłam z miłym uśmieszkiem a w tym samym czasie poczułam na sobie przenikliwy wzrok dwóch posiadaczy sharingana. W tym samym czasie dwójka innych osób, spoglądała na mnie z niejakim podziwem.
- Woooooo Umi-san to było niesamowite dattebayo! - w pewnym momencie powiedział z zaangażowaniem Uzumaki a ja jedynie lekko pogłaskałam jego włoski.
- Cieszę się, że wywarło to na tobie miłe wrażenie, ale wiesz, chyba już czas wracać do podróży. W końcu musimy się wyrobić z czasem.
- He? Ale że już? - odparł trochę zawiedziony Genin, lecz w tym samym czasie, gdy chciałam go jakoś pocieszyć, wypowiedział się Uchiha.
- Umi-san ma racje. Nie warto zwlekać. Więc się zamknij Młotku i dawaj na przód. - po tych słowach chłopak jak nigdy nic, zaczął kierować się do przodu a blondyn jedynie zaczął krzyczeć w jego ślad.
- Że co proszę?! Ej Sasuke! - w tym samym czasie, różowo-włosa uderzyła pięścią głowę głośnego Genina i pociągnęła w stronę czarno-włosego.
- Zamknij się już Naruto - zaczęła warczeć, po czym dogoniła trzeciego z grupy. W tym samym czasie, zwróciłam swój wzrok na Jonina, który stał tuż obok.
- Oi no nie patrz się tak, jak bym zjadła ci psa. Zabijanie to podstawowa umiejętność, sam dobrze o tym wiesz. A ja jedynie rozwinęłam ją najbardziej jak się da - po mojej odpowiedzi, Hatake jeszcze chwilę milczał, po czym wziął niezbyt głęboki wdech i zamknął książkę.
- Rozumiem. Dobra, choć dogonimy tę trójkę. - po jego słowach kiwnęłam głową i również zaczęłam kroczyć do przodu.
- Słuchaj - zaczęłam spokojnie a w tym czasie, szaro-włosy obrócił do mnie częściowo głowę - Ta trójka, zawsze się tak kłóci?
- Eh... Niestety ale tak.
- A jak im idzie z pracą w grupie?
- Nie idzie. - słysząc tę odpowiedź, ciężko westchnąłam, po czym potarłam swoją szyję.
- Czyli przed nami sporo pracy?
- Wygląda na to. Lecz wydaje mi się, że wkrótce uda nam się zobaczyć, jak działają w stresowych sytuacjach. - gdy Hatake skończył mówić, podniosłam lekko swoją brew, po czym odparłam.
- Sugerujesz, że ktoś będzie chciał ukraść wazę?
- Owszem. Chociaż raczej nie będzie to nikt kto mógł by sprawić nam duże kłopoty.
- W takim razie, chcesz ich nasłać prosto na bachorków? - słysząc moje pytanie, Jonin w ciszy kiwnął, po czym dodał.
- Tak. Dobrze by było wykorzystać sytuację, nie sądzisz? - gdy również otrzymałam pytanie, zastanowiłam się na chwilę, po czym Hatake mógł usłyszeć ciche westchnienie.
- Racja... W takim razie gdy zobaczę kogoś na ogonie, zejdę ze "sceny", pasuje? - w odpowiedź na moje pytanie, szaro-włosy jedynie kiwnął głową. Po tym kontynuowaliśmy podróż.
Pomimo wcześniejszego założenia Hatake, po godzinach drogi nie pojawił się nikt podejrzany ani też nie spotkaliśmy żadnego wroga. Było czysto i spokojnie, w sumie odpowiednie do misji tej rangi.
Jak zrobiliśmy kolejny postój, tym razem w małej knajpie, usiadłam przy stole i oparłam się o siedzenie krzesła. Szczerze mówiąc, byłam teraz na granicy wyczerpania, przez wcześniej nieprzespaną noc. Najwidoczniej zauważyła to mała Haruno, dlatego też w kolejnym momencie usłyszałam od niej pytanie.
- Umi-san... - zaczęła ta niepewnie, gdy ja jedynie w milczeniu przeniosłam na nią swój wzrok - Wszystko w porządku? Nie wygląda Pani za dobrze...
Gdy rozbrzmiało się to pytanie, reszta z grupy również zwróciło na mnie uwagę, każdy w swój sposób. Widząc to, cicho westchnęłam po czym kiwnęłam głową.
- Mhm, nie masz o co się martwić Sakura. Jestem po prostu trochę niewyspana. W końcu, musieliśmy rano wyruszyć, czyż nie? - po tym pytaniu, posłałam lekki uśmieszek w stronę dziewczynki. W międzyczasie gdy ta chciała odpowiedzieć, podeszła do nas staruszka, pracująca w tej knajpie.
- Dzień dobry, moi drodzy - zaczęła ta, lekko drżącym głosem - czego sobie zażyczą, wędrownicy?
Gdy starsza kobieta przestała mówić obejrzała się ona na nas, po czym na jeden mig, zauważyłam w jej oczach złowieszczy błysk. Najwidoczniej, zdołał to spostrzec również Kakashi, gdyż mięśnie w jego ciele zdecydowanie się napięły.
- Ja ramen poproszę! - krzyknął niczego świadomy Naruto, z jego typowym uśmieszkiem. Zaraz po nim odezwała się Sakura.
- Ja poproszę budyń i herbatkę.
- Dla mnie będzie dango - odezwał się o wiele za cicho Sasuke, jak by się wstydził swojego wyboru, przez co chwilę później musiał powtarzać swoje słowa - D A N G O poproszę - zirytowanie na twarzy młodego, było bezcenne gdyż tym razem wynikało ono z zawstydzenia.
- Rozumiem, rozumiem. A co będzie dla miłej pary? - nareszcie spytała się staruszka. Oczywiście, określenie mnie i Kakashiego "parą" nie odpowiadało mi zbytnio, lecz stwierdziłam że to nie było warte wykłócania się.
- Ja spasuje - rzekł z miłym uśmieszkiem Kakashi, przymykając oko. Zaraz po tym, spojrzał się on na mnie wyczekująco.
- Kawę. Mocną i najlepiej dwa kubki.
Po odebraniu ostatniego zamówienia, staruszka coś tam jeszcze pogadała o tym jak bardzo przypominam jej o młodych latach, kiedy ta była jeszcze piękna i pełna sił. W trakcie tego, siedziałam po prostu z miłym lecz fałszywym uśmieszkiem i słuchałam tego tak, jak niby mnie to cokolwiek obchodziło. Gdy ta nareszcie poszła, Genini zaczęli obgadywać coś między sobą, w trakcie gdy ja złapałam bezpośredni kontakt wzrokowy z szaro-włosym. Zaraz po tym, lekko kiwnęłam głową w stronę, pokazując na dwór. To był znak, że chciałam porozmawiać z nim w cztery oczy i to teraz.
Na szczęście, Jonin zrozumiał mój zamiar i pierwszy wyszedł z knajpki a ja zaraz po nim, zostawiając młodych bez opieki.
- Co jest? - spytał się spokojnie Hatake, chociaż zapewne już wiedział o czym chcę powiedzieć.
- Nie zauważyłeś czegoś dziwnego z tą staruszką? - w międzyczasie, oparłam się plecami o ścianę budynku i skrzyżowałam ręce pod klatką piersiową.
- Hmm, może. Ale nie wygląda na zdolną fizycznie. - słysząc odpowiedź, kiwnęłam głową. Rzeczywiście, stara kobieta, była w kiepskim fizycznym stanie. Nie wyglądało również na to, że trzymała ona w zanadrzu niewiadomo jakie techniki. Szczerze mówiąc, wątpię w ogóle by ta była zdolna do używania jutsu.
- Też tak myślę, ale nie daje mi coś spokoju - rzekłam nadal rozmyślając nad podejrzaną osobą - Miała poparzenia na rękach... - słysząc moje słowa, Kakashi zamyślił się. Po jakimś czasie, znów usłyszałam jego zamyślony głos.
- Rzeczywiście, masz rację. I nie wygląda mi to na poparzenia po ogniu... To musi być co innego.
- Trucizny - moja odpowiedź była krótka, lecz najwidoczniej przekonująca gdyż mężczyzna najpierw spoglądał na mnie z uniesioną brwią ale ostatecznie kiwnął głową.
- To jest dobre wytłumaczenie...
- W takim razie, co zamierzamy?...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro