Piąta strona
30 dzień w tej krainie szczęścia. Wieczór.
Kilka dni temu zacząłem wchodzić w rolę Śmierci. Nie... teraz ja jestem Śmiercią, niepokonanym!Dzięki mojemu oku i hakowi, w nocy napadam na wioski i skracam, życie tych, którzy mają jego zadużo oraz tym którym się juz kończy i pozostałym. Ostatnio słyszałem, jak moja ofiara straszy mną swoje dzieci, muwiąc, że jeśli niebędą grzeczne ponich przyjdę. Naprawde było to śmieszne. Tej nocy usunąłem jej dzieci, męża, matkę, ojca, a nakońcu ją. Zlikwidowałem jej rodzine dla kaprysu. Kocham patrzeć na ten ból w oczach ofiar. Myslą, że ja jestem zły. Jakże się mylą! TO JA WYMIERZAM SPRAWIEDLIWOŚĆ! JA JESTEM DOBRY.!WRESZCIE MNIE ZAUWAŻAJĄ! I TO JA ZABIJĘ ,ZLIKWIDUJĘ, USUNĘ, ŹRÓDŁO ZŁA!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro