03.07.2019r.
Właśnie znajduję się w moim ulubionym parku koło domu i słucham śpiewu ptaków. Kocham soboty. Mimo, że są wakacje i tak czuję, że właśnie w ten dzień tygodnia jestem najbardziej wypoczęta. Siadam na ławce i zamykam oczy, aby trochę się zrelaksować. Po jakimś czasie otwieram je i idę zobaczyć fontannę, która znajduje się w samym sercu tego przepięknego parku. Brakuje mi tutaj czegoś magicznego. Może fontanna będzie miała fioletową wodę a niebo będzie czerwone? Tak jest o wiele lepiej. Spotykam mojego psa, który zmarł miesiąc temu. Jest szczęśliwy i czuję się dobrze. Mówi że bardzo mnie kocha. Powiedział, że chce uciąć sobie drzemkę więc nie będę mu przeszkadzać. Na końcu parku chcę zobaczyć morze z różową wodą. Wychodząc z parku moim oczom ukazał się krajobraz, którego potrzebowałam. Jeszcze tylko mewy... albo nie, lepsze będą motyle. Całe dotychczas czerwone niebo zrobiło się tęczowe dzięki stadu latających motyli. Jest tu tak pięknie nie chcę się budzić. Już nadszedł czas. Chcę jeszcze tu zostać więc kręcę się wokół własnej osi mając nadzieję, że się nie obudzę. Udało się. Weszłam do wody i zaczęłam pływać. Zobaczyłam, że zbliża się wir wodny więc szybko sprawiłam żeby już go tam nie było. Postanowiłam zanurkować. Pod wodą zobaczyłam siebie jak śpię. Jest 10:00 już czas wrócić do rzeczywistości.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro