Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

epilog

Koushien wydawało się teraz bardziej osiągalne. Jednak po dostaniu się na te zawody jak daleko zajdą? Zostaną zmiażdżeni już w pierwszym meczu i wrócą do domu? Isashiki Jun powiedział im kiedyś, że żadnej zabawy nie byłoby z obrania sobie celu, który każdy bez problemu może osiągnąć. Coś w tym było. Chcieli wygrać, bo było to trudne. Chcieli wygrać, bo musieli się wysilić. Choć to słowo słabo nadal oddawało ich prawdziwe uczucia. Oni zaprzedawali swoje dusze.

Wierzyli w ciężką pracę ponad wszystko inne i z uśmiechem, czy łzami stawiali kolejne kroki, dzień za dniem. Nie sądzili by z osobna byli w stanie cokolwiek zdziałać, ale razem – jako drużyna, czuli się niezniszczalni.

Relacja Sawamury i Miyukiego była dla nich podporą. Nie chodziło o to, czy byli przyjaciółmi, czy czymś więcej. Ważna była więź. Pełne zaufanie, na boisku, czy poza nim. Rozumieli się idealnie i rozpoczynali pięknie kolejne zmiany.

Chociaż to nie tak, że tylko Sawamura błyszczał.

Furuya nadal zbierał większość chwały, rywalizował o tytuł asa zacięcie, trenował, aż nie opadł z sił. Wszyscy bardzo się starali.

Miyuki z kolei nie zrezygnował ze swojej niewypowiedzianej obietnicy. Zrobi z Eijuna asa i wygrają Koushien. Razem. 

///
Razem. Jak romantycznie, o matko!
Aaanyway
Nic ważnego wam tu nie powiem. To koniec opowiadania. Napisałam je w dwa dni, trochę na szybko i pod wpływem impulsu. Świetnie się bawiłem przy pisaniu reakcji Sawamury i wcielaniu jego charakteru w zachowania. Miyuki mi się chyba trochę rozlazł, a Kuramochi nie do końca wstrzelił się w samego siebie. Następnym razem coś z tym zrobię.
Bo być może następny raz nastąpi. Za bardzo pokochałem tę bandę idiotów.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro