Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rzeź niewiniątek

Mimo lekarstw gorączka nie chciała ustąpić. Chłopiec spał niespokojnie, nękany jakimś koszmarem, z którego nie sposób go było wybudzić. Matka, która od rana troskliwie opiekowała się swoim synkiem, niepokoiła się coraz bardziej. W końcu wyszła, żeby wezwać pogotowie, zostawiając chłopca pod opieką Anioła Stróża.

- Śniło mi się Betlejem. Było strasznie: krzyk żołnierzy Heroda, płacz dzieci, rozpacz matek...

- Władca, który czuje się zagrożony, zdolny jest do najgorszych zbrodni. A przecież zagrożenie było równie pozorne, jak jego władza.

- Ale dzisiaj nie ma już królów, prawda? Nie takich, jak kiedyś. Ludzie są wolni.

- To prawda, że niewielu dziś na świecie władców. Musisz jednak wiedzieć, że dla niektórych wolność oznacza absolutną władzę nad swoim życiem, może zatem prowadzić do takich samych zbrodni. Nawet dzisiaj dziecko, narodzone lub mające się narodzić, może zostać uznane za zagrożenie.

- Dlaczego? Czy bezbronne maleństwo nie powinno raczej wzbudzać miłości i pragnienia zaopiekowania się nim?

- Powinno i tak też się dzieje, lecz często strach przed odpowiedzialnością, przed utratą pozornej władzy nad własnym życiem zwycięża i popycha do zbrodni.

- Tak, jak Heroda?

- Tak, jak Heroda.

Zanim gorączka pozbawiła chłopca przytomności rozważał w milczeniu rzeź niewiniątek. Smucił się z powodu dzieci, lecz jeszcze bardziej żal mu było matek, które patrzyły na ich śmierć, które musiały żyć dalej. W nieutulonym smutku, ze świadomością straty. Kiedy matka wprowadziła sanitariusza, zastała swojego synka skulonego jak niegdyś, gdy nosiła go pod swoim sercem, które teraz krwawiło z obawy o jego życie. Oddech miał niespokojny, a pobladła twarz była mokra od łez.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro