Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9

Obudziło mnie dopiero donośne pukanie do drzwi.. Usiadłam i przetarłam oczy piąstkami.

- Proszę! - Powiedziałam lekko zachrypniętym głosem. Nawet nie wiedziałam , że mam tak sucho w buzi. Drzwi otworzyły się , a w nich stanęła Marison.

- Panienko za godzinę kolacja , a panienka jeszcze musi się na jutro spakować. - Powiedziała dość poważnie. Westchnęłam sfrustrowana i poprawiłam włosy ręką. Nawet nie wiem kiedy pojawił się u mnie ten nowy nawyk.

- Dobrze.. - Wstałam i podeszłam do walizki , którą zapewne wyjęła dzisiaj rano jak byłam się kąpać. Ah , zapomniałam wspomnieć , że również mam nowe ubrania. Są dość hmm... ciekawe. Dużo czarnych ubrań i dość dużo bluzek z krótkim rękawkiem lub na ramiączkach , do tego skórzane kurtki których mam dość sporo. Ubłagałam nawet Karla na zakup glanów i czapek z daszkiem. Od jakoś nie dawna polubiłam czapki , umieją schować oczy gdy tego potrzebuje. Zaczęłam się pakować , starannie układając ubrania do walizki.

Po jakiś dobrych 30 minutach , uporałam się z ubraniami . Zostawiłam jednak na biurku ubrania , które jutro ubiorę. Spojrzałam na pokojówkę , która zamknęła moją walizkę i torbę. Trochę tych ubrań się nazbierało , oczywiście wszystkie -no prawie- sukienki wyrzuciłam. Powiedziałam jakiś czas temu Karlowi , że nie będę chodzić w tych śmiesznych kieckach. Nigdy ich za specjalnie nie lubiłam. Swobodniej czułam się w jeansach , bluzkach , skórze i glanach do tego czapka. Mam ich trochę , więc mam w czym wybierać.

- Panienko ?

- Tak ?

- Możemy jeszcze przed kolacją wyjść do ogrodu , co panienka na to?

- Bardzo chętnie Marison , chodźmy. - Skierowałam się do drzwi wraz z moją pokojówką. Pamiętacie jak rok temu poprosiłam Miyano o zerwanie mi kilku kwiatów róż ? Następnego dnia zostawił je pod moimi drzwiami , w folii zamykanej na taką specjalną zasówkę. Pewnie dostał już karę od Karla , dlatego wolał się ze mną nie widzieć. Zrobiłam z nich perfumy , bardzo ładnie pachniały . Od tej pory zrobiłam ich jedną , dwie. Zauważyłam , że na bardzo długo one mi starczają , z czego byłam zadowolona , bo nie chciałam za specjalnie niszczyć tak pięknego ogrodu. Możliwe , że jeśli w tamtej rezydencji też mają takie piękne róże , poproszę tego kogoś kto się nimi zajmuje czy bym nie mogła zerwać parę pęków. Do tych perfum nie potrzeba ich dużo , z dwie lub trzy takie różyczki starczą mi na dwie dość średnich rozmiarów fiolki. Wyszłyśmy z mojego pokoju , który opuszczę jutro wczesnym popołudniem wraz z Marison. Udałyśmy się do ogrodu. Był tak samo piękny jak zawsze.. Nigdy mi się on nie znudzi. Bardzo często przebywałam tutaj , gdy czułam się samotna lub po prostu męczyły mnie smutne wspomnienia , które nagle dawały o sobie znać wnaj mniej oczekiwanym momencie. Do tej pory nie daje mi to jako takiego spokoju. Tamte wydarzenia są do tej pory dla mnie bardzo bolesne. Usiadłam na ławeczce i spojrzałam na niebo. Tak dawno nie czułam się tak szczęśliwa jak teraz w własnym ciele. Może i lubiałam tamte włosy , ale w tych czułam się dużo lepiej. Założyłam nogę na nogę i wyprostowałam się.

- Już jutro mnie tutaj nie będzie.. - Szepnęłam do siebie.

- Martwisz się panienko ? - Przeniosłam wzrok na pokojówkę..

- Trochę Marison , tylko trochę. Wiesz , umiem maskować swój zapach , ale wtedy będą mnie traktować jakbym była zwykłym człowiekiem. Nic nie znaczącym , ale przecież tak nie jest. Jestem szlachetnym tygrysem , których jest na prawdę nie wiele. Można powiedzieć , że jestem jedyną białą tygrysicą na całym świecie. Powinno się wobec mnie okazywać szacunek. A tak będą widzieć we mnie tylko człowieka , przecież to oczywiste że się boję. Nie chce być znów traktowana jak dziwak. Bo tak inni ludzie mnie postrzegają , tylko dlatego że jestem zmiennokrzałtną. To ja powinnam ich traktować z pogardą , a nie oni mnie. Cóż za ironia.. - Zaśmiałam się smutno. Po chwili westchnęłam i spojrzałam na nią smutnym wzrokiem.

- Wiem panienko , wampiry czystokrwiste są dużo dumniejsze niż się może wydawać. Myślą , że jeśli są czystokrwiści mogą nie okazywać szacunku komuś innemu , niż inny czystokrwisty. A panienka nawet nie wie kto jest jej rodziną. - Można było wyczuć w jej głosie nutę goryczy i złości. - Jednak tak jak panienka wspomniała , powinni oddać chociaż trochę szacunku ostatniemu żyjącemu tygrysiej krwi. Jedyną różnicą między wampirami , a zmiennokształtnymi jest taka , że nie muszą żywić się krwią i ich ciała się zmieniają w zwierzęcą formę. Panienka zapewne nie wie , ale zmiennokształni też mają swój świat tak jak wampiry czy demony. Tylko tam jest inne prawo , czytałam kiedyś że Ci którzy sprawują władzę muszą mieć szlachetną krew i przybierać drapieżną formę , taką jak Lew lub Tygrys. Więc zapewne z biegiem czasu dowie się panienka czegoś o sobie więcej , tak samo jak z rodziną. - Uśmiechnęła się do mnie ciepło. Czyli my też mamy własny świat ? Ale przecież my nie umiemy się teleportować lub utwarzać portalów jak to robią demony. Więc jak dostajemy się do swojego świata ?

- Zapewne po twojej minie panienko , zastanawiasz się jak zmiennokształni przenoszą się do swojego świata , prawda? - Kiwnęłam głową. - Otoż - nie wiem tego na pewno - swoje przejście między swoim światem , a tym mają głęboko w lesie. Schowane tak by nikt nie proszony nie mógł się przenieś do nich i nie wiem przeprowadzać na nich szalonych eksperymentów. Nie wiem gdzie jest , więc nie powiem panience jak dostać się do nich i pomóc znaleźć jakąś żyjącą jeszcze rodzinę. Dużo nie wiem na ten temat , zainteresowałam się tym dopiero gdy panienka się do nas wprowadziła. Pan powiedział , że zamieszka z nami zmiennokształtny , więc mamy się przygotować i dowiedzieć się jak najwięcej by panienki nie rozłościć i przypadkiem nie doprowadzić do przemiany. - Czyli już wiem , dlaczego reszta służby była na samym początku taka ostrożna i strasznie dobierała słowa..

- Rozumiem , dziękuję Ci za powiedzenie mi chociaż trochę o moim gatunku. Jestem Ci dozgonnie wdzięczna Marison. Dużo to dla mnie znaczy. - Uśmiechnęłam się z wdzięcznością.

- To nic takiego panienko. Ale czekałam z poinformowaniem Cię dopiero jak będziemy stąd wyjeżdżać , nie chciałam wcześniej bo bałam się , że jest panienka trochę nie dojrzała. Ale teraz widzę , że dobrze postąpiłam. Dorosła panienka.

- Zdaję sobie z tego sprawę Marison. Również tak uważam. Dobrze , jesteśmy tutaj zdecydowanie długo , by już na spokojnie pójść do jadalni.

- Tak panienko , właśnie miałam to mówić. - Uśmiechnęła się serdecznie. Wstałam więc z ławeczki i ruszyłyśmy raźnym krokiem do środka.

Weszłyśmy do rezydencji i udałyśmy się do jadalni , gdzie spożywa się posiłki.. Marison otworzyła mi drzwi z lekkim ukłonem , zawsze będzie mnie to śmieszyć.. Weszłam do pomieszczenia żwawym krokiem. Usiadłam na swoim miejscu , czyli po lewicy Karl'a... Jutro mnie już tutaj nie będzie.. Będę tęsknić.. Ale cóż , nowa przygoda na mnie czeka daleko od tego miejsca..

- Smacznego. - Powiedział zimno Karl i zaczęliśmy jeść..

Po kolacji udałam się do swojego pokoju odprowadzona przez Marison. Jednak nie weszła ze mną do środka jak to zawsze robiła.. Spojrzałam na nią zdziwiona.

- Marison ? - Spytałam..

- Wybacz panienko , dzisiaj nie mogę Ci towarzyszyć podczas przygotowań do snu. Muszę się spakować i poczynić przygotowania związane z jutrzejszym wyjazdem. - Powiedziała sztywno.. Aż musiałam zamrugać ze zdziwienia..

- Marison ? Wszystko dobrze ? Dlaczego mówisz tak twardym głosem ? - Spytałam lekko oszołomiona..

- Tak panienko wszystko dobrze , dziękuję za troskę.. Panienko.. - Powiedziała już czulszym głosem. Uspokoiłam się lekko. -.... Muszę już iść... - Odpowiedziała i wyszła zamykając za sobą cicho drzwi.. O co jej chodziło ? No nic , dzisiaj znowu wybieram się pod wieżę i z tego co widzę , będę mogła tam wejść i nikt mnie nie zatrzyma..

*******************************

Już 9 rozdział. W 10 będzie już opisane kogo znalazła tam nasza Akiko. Jak wam mijają wakacje? Wybieracie się gdzieś ? Ja niestety nigdzie nie jadę i nigdzie się nie wybieram.. Nudne wakacje mnie czekają.. Ale kto wie , może mnie ktoś odwiedzi ? Czy tylko ja nienawidzę tak gorących dni ? Są okropne , jest duszno , parno i upalnie.. Czy parno i upalnie to nie znaczy to samo.. ? Nie wiem niestety.. Miałam tylko 3 z polskiego , a i tak mam trudności z interpunkcją.. 

Więc życzę wam miłych wakacji kochane moje wampirki.. 

Au revoir!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro