9
Obudziło mnie dopiero donośne pukanie do drzwi.. Usiadłam i przetarłam oczy piąstkami.
- Proszę! - Powiedziałam lekko zachrypniętym głosem. Nawet nie wiedziałam , że mam tak sucho w buzi. Drzwi otworzyły się , a w nich stanęła Marison.
- Panienko za godzinę kolacja , a panienka jeszcze musi się na jutro spakować. - Powiedziała dość poważnie. Westchnęłam sfrustrowana i poprawiłam włosy ręką. Nawet nie wiem kiedy pojawił się u mnie ten nowy nawyk.
- Dobrze.. - Wstałam i podeszłam do walizki , którą zapewne wyjęła dzisiaj rano jak byłam się kąpać. Ah , zapomniałam wspomnieć , że również mam nowe ubrania. Są dość hmm... ciekawe. Dużo czarnych ubrań i dość dużo bluzek z krótkim rękawkiem lub na ramiączkach , do tego skórzane kurtki których mam dość sporo. Ubłagałam nawet Karla na zakup glanów i czapek z daszkiem. Od jakoś nie dawna polubiłam czapki , umieją schować oczy gdy tego potrzebuje. Zaczęłam się pakować , starannie układając ubrania do walizki.
Po jakiś dobrych 30 minutach , uporałam się z ubraniami . Zostawiłam jednak na biurku ubrania , które jutro ubiorę. Spojrzałam na pokojówkę , która zamknęła moją walizkę i torbę. Trochę tych ubrań się nazbierało , oczywiście wszystkie -no prawie- sukienki wyrzuciłam. Powiedziałam jakiś czas temu Karlowi , że nie będę chodzić w tych śmiesznych kieckach. Nigdy ich za specjalnie nie lubiłam. Swobodniej czułam się w jeansach , bluzkach , skórze i glanach do tego czapka. Mam ich trochę , więc mam w czym wybierać.
- Panienko ?
- Tak ?
- Możemy jeszcze przed kolacją wyjść do ogrodu , co panienka na to?
- Bardzo chętnie Marison , chodźmy. - Skierowałam się do drzwi wraz z moją pokojówką. Pamiętacie jak rok temu poprosiłam Miyano o zerwanie mi kilku kwiatów róż ? Następnego dnia zostawił je pod moimi drzwiami , w folii zamykanej na taką specjalną zasówkę. Pewnie dostał już karę od Karla , dlatego wolał się ze mną nie widzieć. Zrobiłam z nich perfumy , bardzo ładnie pachniały . Od tej pory zrobiłam ich jedną , dwie. Zauważyłam , że na bardzo długo one mi starczają , z czego byłam zadowolona , bo nie chciałam za specjalnie niszczyć tak pięknego ogrodu. Możliwe , że jeśli w tamtej rezydencji też mają takie piękne róże , poproszę tego kogoś kto się nimi zajmuje czy bym nie mogła zerwać parę pęków. Do tych perfum nie potrzeba ich dużo , z dwie lub trzy takie różyczki starczą mi na dwie dość średnich rozmiarów fiolki. Wyszłyśmy z mojego pokoju , który opuszczę jutro wczesnym popołudniem wraz z Marison. Udałyśmy się do ogrodu. Był tak samo piękny jak zawsze.. Nigdy mi się on nie znudzi. Bardzo często przebywałam tutaj , gdy czułam się samotna lub po prostu męczyły mnie smutne wspomnienia , które nagle dawały o sobie znać wnaj mniej oczekiwanym momencie. Do tej pory nie daje mi to jako takiego spokoju. Tamte wydarzenia są do tej pory dla mnie bardzo bolesne. Usiadłam na ławeczce i spojrzałam na niebo. Tak dawno nie czułam się tak szczęśliwa jak teraz w własnym ciele. Może i lubiałam tamte włosy , ale w tych czułam się dużo lepiej. Założyłam nogę na nogę i wyprostowałam się.
- Już jutro mnie tutaj nie będzie.. - Szepnęłam do siebie.
- Martwisz się panienko ? - Przeniosłam wzrok na pokojówkę..
- Trochę Marison , tylko trochę. Wiesz , umiem maskować swój zapach , ale wtedy będą mnie traktować jakbym była zwykłym człowiekiem. Nic nie znaczącym , ale przecież tak nie jest. Jestem szlachetnym tygrysem , których jest na prawdę nie wiele. Można powiedzieć , że jestem jedyną białą tygrysicą na całym świecie. Powinno się wobec mnie okazywać szacunek. A tak będą widzieć we mnie tylko człowieka , przecież to oczywiste że się boję. Nie chce być znów traktowana jak dziwak. Bo tak inni ludzie mnie postrzegają , tylko dlatego że jestem zmiennokrzałtną. To ja powinnam ich traktować z pogardą , a nie oni mnie. Cóż za ironia.. - Zaśmiałam się smutno. Po chwili westchnęłam i spojrzałam na nią smutnym wzrokiem.
- Wiem panienko , wampiry czystokrwiste są dużo dumniejsze niż się może wydawać. Myślą , że jeśli są czystokrwiści mogą nie okazywać szacunku komuś innemu , niż inny czystokrwisty. A panienka nawet nie wie kto jest jej rodziną. - Można było wyczuć w jej głosie nutę goryczy i złości. - Jednak tak jak panienka wspomniała , powinni oddać chociaż trochę szacunku ostatniemu żyjącemu tygrysiej krwi. Jedyną różnicą między wampirami , a zmiennokształtnymi jest taka , że nie muszą żywić się krwią i ich ciała się zmieniają w zwierzęcą formę. Panienka zapewne nie wie , ale zmiennokształni też mają swój świat tak jak wampiry czy demony. Tylko tam jest inne prawo , czytałam kiedyś że Ci którzy sprawują władzę muszą mieć szlachetną krew i przybierać drapieżną formę , taką jak Lew lub Tygrys. Więc zapewne z biegiem czasu dowie się panienka czegoś o sobie więcej , tak samo jak z rodziną. - Uśmiechnęła się do mnie ciepło. Czyli my też mamy własny świat ? Ale przecież my nie umiemy się teleportować lub utwarzać portalów jak to robią demony. Więc jak dostajemy się do swojego świata ?
- Zapewne po twojej minie panienko , zastanawiasz się jak zmiennokształni przenoszą się do swojego świata , prawda? - Kiwnęłam głową. - Otoż - nie wiem tego na pewno - swoje przejście między swoim światem , a tym mają głęboko w lesie. Schowane tak by nikt nie proszony nie mógł się przenieś do nich i nie wiem przeprowadzać na nich szalonych eksperymentów. Nie wiem gdzie jest , więc nie powiem panience jak dostać się do nich i pomóc znaleźć jakąś żyjącą jeszcze rodzinę. Dużo nie wiem na ten temat , zainteresowałam się tym dopiero gdy panienka się do nas wprowadziła. Pan powiedział , że zamieszka z nami zmiennokształtny , więc mamy się przygotować i dowiedzieć się jak najwięcej by panienki nie rozłościć i przypadkiem nie doprowadzić do przemiany. - Czyli już wiem , dlaczego reszta służby była na samym początku taka ostrożna i strasznie dobierała słowa..
- Rozumiem , dziękuję Ci za powiedzenie mi chociaż trochę o moim gatunku. Jestem Ci dozgonnie wdzięczna Marison. Dużo to dla mnie znaczy. - Uśmiechnęłam się z wdzięcznością.
- To nic takiego panienko. Ale czekałam z poinformowaniem Cię dopiero jak będziemy stąd wyjeżdżać , nie chciałam wcześniej bo bałam się , że jest panienka trochę nie dojrzała. Ale teraz widzę , że dobrze postąpiłam. Dorosła panienka.
- Zdaję sobie z tego sprawę Marison. Również tak uważam. Dobrze , jesteśmy tutaj zdecydowanie długo , by już na spokojnie pójść do jadalni.
- Tak panienko , właśnie miałam to mówić. - Uśmiechnęła się serdecznie. Wstałam więc z ławeczki i ruszyłyśmy raźnym krokiem do środka.
Weszłyśmy do rezydencji i udałyśmy się do jadalni , gdzie spożywa się posiłki.. Marison otworzyła mi drzwi z lekkim ukłonem , zawsze będzie mnie to śmieszyć.. Weszłam do pomieszczenia żwawym krokiem. Usiadłam na swoim miejscu , czyli po lewicy Karl'a... Jutro mnie już tutaj nie będzie.. Będę tęsknić.. Ale cóż , nowa przygoda na mnie czeka daleko od tego miejsca..
- Smacznego. - Powiedział zimno Karl i zaczęliśmy jeść..
Po kolacji udałam się do swojego pokoju odprowadzona przez Marison. Jednak nie weszła ze mną do środka jak to zawsze robiła.. Spojrzałam na nią zdziwiona.
- Marison ? - Spytałam..
- Wybacz panienko , dzisiaj nie mogę Ci towarzyszyć podczas przygotowań do snu. Muszę się spakować i poczynić przygotowania związane z jutrzejszym wyjazdem. - Powiedziała sztywno.. Aż musiałam zamrugać ze zdziwienia..
- Marison ? Wszystko dobrze ? Dlaczego mówisz tak twardym głosem ? - Spytałam lekko oszołomiona..
- Tak panienko wszystko dobrze , dziękuję za troskę.. Panienko.. - Powiedziała już czulszym głosem. Uspokoiłam się lekko. -.... Muszę już iść... - Odpowiedziała i wyszła zamykając za sobą cicho drzwi.. O co jej chodziło ? No nic , dzisiaj znowu wybieram się pod wieżę i z tego co widzę , będę mogła tam wejść i nikt mnie nie zatrzyma..
*******************************
Już 9 rozdział. W 10 będzie już opisane kogo znalazła tam nasza Akiko. Jak wam mijają wakacje? Wybieracie się gdzieś ? Ja niestety nigdzie nie jadę i nigdzie się nie wybieram.. Nudne wakacje mnie czekają.. Ale kto wie , może mnie ktoś odwiedzi ? Czy tylko ja nienawidzę tak gorących dni ? Są okropne , jest duszno , parno i upalnie.. Czy parno i upalnie to nie znaczy to samo.. ? Nie wiem niestety.. Miałam tylko 3 z polskiego , a i tak mam trudności z interpunkcją..
Więc życzę wam miłych wakacji kochane moje wampirki..
Au revoir!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro