Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7.

( Obrazek wyżej , tak sobie wyobrażam Marison. Nie zwracajcie uwagi na to co tam jest napisane)

Po skończeniu się piosenki otworzyłam oczy i spojrzałam na Marison. Uśmiechała się delikatnie , a z oczu płynęły jej łzy.

- Coś nie tak Marison ? Czemu płaczesz ? - Wstałam i podeszłam do niej powoli.

- Ah , to nic takiego. Po prostu wzruszyłam się panienki głosem. Jeszcze nigdy nie słyszałam tak pięknego i czystego śpiewu. - Odpowiedziała wycierając łzy z policzków i konciku oczu.

- Dziękuję bardzo , ale nie musiałaś płakać.

- To ze wzruszenia .

- Rozumiem. - Uśmiechnęłam się lekko i wróciłam na swoje miejsce.. Postanowiłam dzisiaj w nocy pójść i sprawdzić co znajduje się w wieży. Nie wierzę jakoś specjalnie w słowa Karla , niby nie wyczułam kłamstwa. Ale może też być w tym mistrzem i uśpił nawet moje zmysły. Wzięłam brudnopis i zaczęłam szkicować róże.

Nad rysunkiem spędziłam parę godzin i zanim się obejrzałam była pora kolacji.

- Panienko , już czas. - Podniosłam głowę , gdy usłyszałam głos Marison. Odłożyłam brudnopis na łóżko wraz z ołówkiem i gumką .

- Kolacja , tak ? - Pokiwała głową - Dobrze chodźmy, przy okazji porozmawiam z Karlem. - Wyszłyśmy z pokoju i udałyśmy się do jadalni. Tak jak i wcześniej Marison otworzyła drzwi i czekała obok nich na zewnątrz. Tym razem też nie widziałam Pani Christi..

- Dobry wieczór Akiko. Co dzisiaj takiego robiłaś ? - Usiadłam na swoim miejscu i głęboko westchnęłam.

- Byłam dzisiaj w ogrodzie różanym , gdy była mżawka. Wtedy poprosiłam moją pokojówkę , czy by nie mogła ściąć mi parę róż , bo chciałabym zrobić perfumy różane. Zgodziła się , ale powiedziała że zrobi to ogrodnik więc poszła po niego. Gdy przyszedł i Marison go przedstawiła , pierwsze co zrobił to zaczął się do mnie przystawiać. Oczywiście także próbował mnie zahipnotyzować , ale z tego co zdążyłam zauważyć jestem na to odporna. Potem zaczął obrażać Marison , więc go od siebie odsunęłam ,przy okazji próbował mnie molestować. I powiedziałam mu na koniec , że kara go nie ominie. - Zakończyłam swój wywód. Spojrzałam na koniec na twarz Karla , no tego to się nie spodziewałam. Jego twarz stała się zimna i wkurzona , jego oczy błyszczały jakby ktoś zamienił mu je w żarówkami. Dłonie ścisnął w pięść i zazgrzytał zębami.

- Karl ? - Spytalam ostrożnie.

- Zabije gnoja.. - Warknął przez zaciśnięte zęby.

- Uspokój się , proszę.. - Powiedziałam lekko przestraszona.

- Jak mam być spokojny , jak ten skurwysyn przystawiał się do mojej własności.. - I cały czar prysł.. Jest zły nie dlatego , że ktoś przystawiał się do jego córki , a dlatego że ktoś chciał zabrać mu jego własność. Westchnęłam cicho i oparłam się o krzesło. Trochę smutno mi się zrobiło nie powiem , mimo że nie lubię tego wampira to chiałabym chociaż przez chwilę poczuć się kochana.. Zamknęłam oczy , by nie uronić łez.

- Czyli o to chodziło.. - Mruknęlam cicho. Otworzyłam je na nowo i zajęłam się jedzeniem. - Smacznego. - Powiedziałam przybita.

- Smacznego.- Warknął i również zaczał jeść. Dla niego chyba nigdy nie stanę się córką... Ale czego mogłam się po nim spodziewać , że okaże mi chociaż trochę miłość i ciepła ? On jest wampirem , który nie ma uczuć i nie wie co to miłość i współczucie.. Zjadłam kolację w ponurym humorze.

- Dziękuję za posiłek. - Odsunęłam krzesło i wstałam od stołu.

- Ah , Akiko poczekaj. - Zatrzymał mnie jego głos przy drzwiach. Odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.

- Co do Miyano , nie masz się czego bać ja już go ukarzę , za próby wzięcia mojej własności. - Uśmiechnęłam się smutno i pokiwałam głową. Wyszłam z jadalni i tak jak ostatnio Marison również czekała przy drzwiach.

- Coś się stało panienko ? - Spytała gdy drzwi za mną się zamknęły.

- Stało sie.. - Mruknęłam załamana. - Powiedziałam wszystko Karlowi , wściekł się.

- Oh , to wspaniale. To znaczy , że zaakceptował panienkę. - Uradowała się. Gdybym tylko jeszcze pałała takim entuzjazmem jak ona.

- Ale był wściekły nie dlatego , że ktoś przystawiał się do jego córki , tylko ktoś chciał mu odebrać jego własność. Nigdy nie poczuje się jakbym była jego córką , bo nią nie jestem i nie okaże mi tej ojcowskiej miłości jakiej potrzebuje Marison. - Powiedziałam załamana. Ruszyłam do swojego pokoju. Pierwsze co zrobiłam po wejściu do niego to podejście do szafy, wyciągnięcie piżamy i pójście do łazienki. Mam dość tego dnia.. Nalałam wody do wanny i gdy była do połowy pełna weszłam do niej i zanurzyłam się aż do szyi. Zamknęłam oczy z błogością. Jeszcze muszę dzisiaj pójść i sprawdzić co znajduje się w wieży. Otworzyłam oczy i zaczęłam się myć.

Po umyciu się i wyjściu z wanny , zaczęłam się wycierać. Potem ubrałam bieliznę i na to piżamę. Wyszłam z łazienki i skierowałam się do łóżka.

- Już idziesz spać panienko ?

- Jestem zmęczona dzisiejszym dniem , na prawdę jedyne czego teraz pragnę to iść spać i nie myśleć o tym wszystkim.

- Dobrze panienko . Dobranoc, słodkich snów. - Uśmiechnęłam się do niej z wdzięcznością. Ukłoniła się i skierowała się do drzwi. Ułożyłam się wygodnie na łóżku i przykryłam się kołdrą. Wolałam mieć siłę na chodzenie po ogrodzie i w razie czego szybką ucieczkę. Nastawiłam jeszcze budzik na 1 i zamknęłam oczy.

Do mojego snu wdzierał się nie proszony dźwięk. Gdy zrozumiałam co wydaje ten dźwięk , szybko usiadłam i przetarłam zaspane oczy. Wyłączyłam budzik i zaczęłam ubierać jakąś zwiewnął sukienkę. Ubrałam jeszcze adidasy i wyskoczyłam z balustrady balkonu. Zgrabnie wylądowałam na ugiętych kolanach. Otrzepałam się lekko i ruszyłam cichym truchtem w stronę wieży. Spojrzalam w górę i znowu ujrzałam cień sylwetki , ale gdy tylko ta przyuważyła, że jej się przyglądam szybko schowała się wgłąb wieży. Czyli to prawda ktoś tam jest... Kucnęłam przed kłódką i tak jak ostatnio wskazujący palec zmienił się w tygrysi pazur. Włożyłam go do dziurki od klucza i zaczęłam majstrować..

Po uływie 5 minut w końcu udało mi się to cholerstwo otworzyć.. Ściągnęłam łańcuch z drzwi i cicho otworzyłam. Te głośno zaskrzypiały , jakby ktoś dawno ich nie otwierał.. Już miałam wejść do środka , gdy zatrzymała mnie czyjaś ręka na ramieniu... Przeszły mnie dreszcze i szybko się odwróciłam. Ujrzałam za sobą Marison.

- Panienko , co tutaj panienka robi ?

- Nikt nie chce mi powiedzieć o tej wieży , więc postanowiłam sama się dowiedzieć.

- Ale panienka nie może tam wchodzić..

- Dlaczego niby ?

- To jest rygorystyczny zakaz Pana domu.. Niech panienka wraca do swojego pokoju i nie węszy tutaj , jeśli Pan się dowie będę miała kłopoty.

- Nie będziesz miała Marison.

- Będe ... - Powiedziała cicho jakby z nutą przerażenia w głosie. - Nie dopilnowałam panienki , a panienka będzie miała jeszcze gorszą karę niż ja , gdy Pan się dowie.. Proszę wrócić do swojego pokoju. - Westchnęłam sfrustrowana. Pokiwałam niechętnie głową , że się zgadzam . Marison zamknęła drzwi i zabezpieczyła je łańcuchami jak i kłódką.. A tak długo się z nią mocowałam.. Eh... Ale i tak nie odpuszczę. Spokojnym krokiem skierowałyśmy się do rezydencji.

- Niech panienka wróci tak jak wyszła , Pan nie może zobaczysz , że jesteś poza swoim pokojem o tej porze..

- Dobrze już dobrze.. - Wskoczyłam na balustradę swojego balkonu. Nie wiem czego ona się tak boi.. Czyżby Karl był aż tak straszny ? No nic , jutro będę się nad tym zastanawiać.. Zdjęłam z siebie sukienkę i ubrałam piżamkę.. Znów zanurzyłam się w tej przyjemnie miękkiej pościeli i prawie od razu zasnęłam .. 


****************************************

Wreszcie coś dodaje kochani <3. Czuję się już lepiej , nie przeżywam już tak. Dzisiaj czyli w niedzielę (4 czerwca) wróciłam z Opola.. Musiałam pilnować kota , bo ciocia musiała wylecieć z kraju i nikt nie mógł się nim opiekować.. A ja jako wspaniałomyślna ( Mhm , okłamuj się tak dalej ^^) osóbka zgodziłam się jej pilnować.. I tak mi zleciał tydzień ^^... Dobrze , mam do was małą prośbę.. Chciałabym was poprosić , a zrobienie okładki do tej książki. Wiem , że ta książka ma mało wyświetleń , ale wiem że jakieś osóbki to czytają.. Tak więc , mogę na was liczyć ? Jeśli ktoś się zgłosi , proszę napisać do mnie na priv. Ja nie gryzę ^^.. No może czasami ^^. Ale nie pogryzę za okładkę <3.. Chyba tyle chciałam.. 

Au revoir!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro