7.
( Obrazek wyżej , tak sobie wyobrażam Marison. Nie zwracajcie uwagi na to co tam jest napisane)
Po skończeniu się piosenki otworzyłam oczy i spojrzałam na Marison. Uśmiechała się delikatnie , a z oczu płynęły jej łzy.
- Coś nie tak Marison ? Czemu płaczesz ? - Wstałam i podeszłam do niej powoli.
- Ah , to nic takiego. Po prostu wzruszyłam się panienki głosem. Jeszcze nigdy nie słyszałam tak pięknego i czystego śpiewu. - Odpowiedziała wycierając łzy z policzków i konciku oczu.
- Dziękuję bardzo , ale nie musiałaś płakać.
- To ze wzruszenia .
- Rozumiem. - Uśmiechnęłam się lekko i wróciłam na swoje miejsce.. Postanowiłam dzisiaj w nocy pójść i sprawdzić co znajduje się w wieży. Nie wierzę jakoś specjalnie w słowa Karla , niby nie wyczułam kłamstwa. Ale może też być w tym mistrzem i uśpił nawet moje zmysły. Wzięłam brudnopis i zaczęłam szkicować róże.
Nad rysunkiem spędziłam parę godzin i zanim się obejrzałam była pora kolacji.
- Panienko , już czas. - Podniosłam głowę , gdy usłyszałam głos Marison. Odłożyłam brudnopis na łóżko wraz z ołówkiem i gumką .
- Kolacja , tak ? - Pokiwała głową - Dobrze chodźmy, przy okazji porozmawiam z Karlem. - Wyszłyśmy z pokoju i udałyśmy się do jadalni. Tak jak i wcześniej Marison otworzyła drzwi i czekała obok nich na zewnątrz. Tym razem też nie widziałam Pani Christi..
- Dobry wieczór Akiko. Co dzisiaj takiego robiłaś ? - Usiadłam na swoim miejscu i głęboko westchnęłam.
- Byłam dzisiaj w ogrodzie różanym , gdy była mżawka. Wtedy poprosiłam moją pokojówkę , czy by nie mogła ściąć mi parę róż , bo chciałabym zrobić perfumy różane. Zgodziła się , ale powiedziała że zrobi to ogrodnik więc poszła po niego. Gdy przyszedł i Marison go przedstawiła , pierwsze co zrobił to zaczął się do mnie przystawiać. Oczywiście także próbował mnie zahipnotyzować , ale z tego co zdążyłam zauważyć jestem na to odporna. Potem zaczął obrażać Marison , więc go od siebie odsunęłam ,przy okazji próbował mnie molestować. I powiedziałam mu na koniec , że kara go nie ominie. - Zakończyłam swój wywód. Spojrzałam na koniec na twarz Karla , no tego to się nie spodziewałam. Jego twarz stała się zimna i wkurzona , jego oczy błyszczały jakby ktoś zamienił mu je w żarówkami. Dłonie ścisnął w pięść i zazgrzytał zębami.
- Karl ? - Spytalam ostrożnie.
- Zabije gnoja.. - Warknął przez zaciśnięte zęby.
- Uspokój się , proszę.. - Powiedziałam lekko przestraszona.
- Jak mam być spokojny , jak ten skurwysyn przystawiał się do mojej własności.. - I cały czar prysł.. Jest zły nie dlatego , że ktoś przystawiał się do jego córki , a dlatego że ktoś chciał zabrać mu jego własność. Westchnęłam cicho i oparłam się o krzesło. Trochę smutno mi się zrobiło nie powiem , mimo że nie lubię tego wampira to chiałabym chociaż przez chwilę poczuć się kochana.. Zamknęłam oczy , by nie uronić łez.
- Czyli o to chodziło.. - Mruknęlam cicho. Otworzyłam je na nowo i zajęłam się jedzeniem. - Smacznego. - Powiedziałam przybita.
- Smacznego.- Warknął i również zaczał jeść. Dla niego chyba nigdy nie stanę się córką... Ale czego mogłam się po nim spodziewać , że okaże mi chociaż trochę miłość i ciepła ? On jest wampirem , który nie ma uczuć i nie wie co to miłość i współczucie.. Zjadłam kolację w ponurym humorze.
- Dziękuję za posiłek. - Odsunęłam krzesło i wstałam od stołu.
- Ah , Akiko poczekaj. - Zatrzymał mnie jego głos przy drzwiach. Odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
- Co do Miyano , nie masz się czego bać ja już go ukarzę , za próby wzięcia mojej własności. - Uśmiechnęłam się smutno i pokiwałam głową. Wyszłam z jadalni i tak jak ostatnio Marison również czekała przy drzwiach.
- Coś się stało panienko ? - Spytała gdy drzwi za mną się zamknęły.
- Stało sie.. - Mruknęłam załamana. - Powiedziałam wszystko Karlowi , wściekł się.
- Oh , to wspaniale. To znaczy , że zaakceptował panienkę. - Uradowała się. Gdybym tylko jeszcze pałała takim entuzjazmem jak ona.
- Ale był wściekły nie dlatego , że ktoś przystawiał się do jego córki , tylko ktoś chciał mu odebrać jego własność. Nigdy nie poczuje się jakbym była jego córką , bo nią nie jestem i nie okaże mi tej ojcowskiej miłości jakiej potrzebuje Marison. - Powiedziałam załamana. Ruszyłam do swojego pokoju. Pierwsze co zrobiłam po wejściu do niego to podejście do szafy, wyciągnięcie piżamy i pójście do łazienki. Mam dość tego dnia.. Nalałam wody do wanny i gdy była do połowy pełna weszłam do niej i zanurzyłam się aż do szyi. Zamknęłam oczy z błogością. Jeszcze muszę dzisiaj pójść i sprawdzić co znajduje się w wieży. Otworzyłam oczy i zaczęłam się myć.
Po umyciu się i wyjściu z wanny , zaczęłam się wycierać. Potem ubrałam bieliznę i na to piżamę. Wyszłam z łazienki i skierowałam się do łóżka.
- Już idziesz spać panienko ?
- Jestem zmęczona dzisiejszym dniem , na prawdę jedyne czego teraz pragnę to iść spać i nie myśleć o tym wszystkim.
- Dobrze panienko . Dobranoc, słodkich snów. - Uśmiechnęłam się do niej z wdzięcznością. Ukłoniła się i skierowała się do drzwi. Ułożyłam się wygodnie na łóżku i przykryłam się kołdrą. Wolałam mieć siłę na chodzenie po ogrodzie i w razie czego szybką ucieczkę. Nastawiłam jeszcze budzik na 1 i zamknęłam oczy.
Do mojego snu wdzierał się nie proszony dźwięk. Gdy zrozumiałam co wydaje ten dźwięk , szybko usiadłam i przetarłam zaspane oczy. Wyłączyłam budzik i zaczęłam ubierać jakąś zwiewnął sukienkę. Ubrałam jeszcze adidasy i wyskoczyłam z balustrady balkonu. Zgrabnie wylądowałam na ugiętych kolanach. Otrzepałam się lekko i ruszyłam cichym truchtem w stronę wieży. Spojrzalam w górę i znowu ujrzałam cień sylwetki , ale gdy tylko ta przyuważyła, że jej się przyglądam szybko schowała się wgłąb wieży. Czyli to prawda ktoś tam jest... Kucnęłam przed kłódką i tak jak ostatnio wskazujący palec zmienił się w tygrysi pazur. Włożyłam go do dziurki od klucza i zaczęłam majstrować..
Po uływie 5 minut w końcu udało mi się to cholerstwo otworzyć.. Ściągnęłam łańcuch z drzwi i cicho otworzyłam. Te głośno zaskrzypiały , jakby ktoś dawno ich nie otwierał.. Już miałam wejść do środka , gdy zatrzymała mnie czyjaś ręka na ramieniu... Przeszły mnie dreszcze i szybko się odwróciłam. Ujrzałam za sobą Marison.
- Panienko , co tutaj panienka robi ?
- Nikt nie chce mi powiedzieć o tej wieży , więc postanowiłam sama się dowiedzieć.
- Ale panienka nie może tam wchodzić..
- Dlaczego niby ?
- To jest rygorystyczny zakaz Pana domu.. Niech panienka wraca do swojego pokoju i nie węszy tutaj , jeśli Pan się dowie będę miała kłopoty.
- Nie będziesz miała Marison.
- Będe ... - Powiedziała cicho jakby z nutą przerażenia w głosie. - Nie dopilnowałam panienki , a panienka będzie miała jeszcze gorszą karę niż ja , gdy Pan się dowie.. Proszę wrócić do swojego pokoju. - Westchnęłam sfrustrowana. Pokiwałam niechętnie głową , że się zgadzam . Marison zamknęła drzwi i zabezpieczyła je łańcuchami jak i kłódką.. A tak długo się z nią mocowałam.. Eh... Ale i tak nie odpuszczę. Spokojnym krokiem skierowałyśmy się do rezydencji.
- Niech panienka wróci tak jak wyszła , Pan nie może zobaczysz , że jesteś poza swoim pokojem o tej porze..
- Dobrze już dobrze.. - Wskoczyłam na balustradę swojego balkonu. Nie wiem czego ona się tak boi.. Czyżby Karl był aż tak straszny ? No nic , jutro będę się nad tym zastanawiać.. Zdjęłam z siebie sukienkę i ubrałam piżamkę.. Znów zanurzyłam się w tej przyjemnie miękkiej pościeli i prawie od razu zasnęłam ..
****************************************
Wreszcie coś dodaje kochani <3. Czuję się już lepiej , nie przeżywam już tak. Dzisiaj czyli w niedzielę (4 czerwca) wróciłam z Opola.. Musiałam pilnować kota , bo ciocia musiała wylecieć z kraju i nikt nie mógł się nim opiekować.. A ja jako wspaniałomyślna ( Mhm , okłamuj się tak dalej ^^) osóbka zgodziłam się jej pilnować.. I tak mi zleciał tydzień ^^... Dobrze , mam do was małą prośbę.. Chciałabym was poprosić , a zrobienie okładki do tej książki. Wiem , że ta książka ma mało wyświetleń , ale wiem że jakieś osóbki to czytają.. Tak więc , mogę na was liczyć ? Jeśli ktoś się zgłosi , proszę napisać do mnie na priv. Ja nie gryzę ^^.. No może czasami ^^. Ale nie pogryzę za okładkę <3.. Chyba tyle chciałam..
Au revoir!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro