4.
- Coś się stało , panienko ? Nagle panienka zbladła , źle się czujesz ? - Zalała mnie falą pytań.
- Nie , to nic takiego czym powinnaś się martwić. Po prostu coś sobie przypomniałam i powiedzmy , że to nie jest nic przyjemnego. - Wstałam i zaczęłam się przechadzać między krzakami róż , zastanawiając się dlaczego tak łatwo uległam swojemu gniewowi w wieku 7 lat , a teraz tak łatwo nie można mnie zdenerwować. Doszłam do jakiejś wieży , przyjrzałam się jej bardziej dokładniej. Moje wrażliwe oczy , wychwyciły coś na samej górze tej budowli. Ktoś tutaj mieszka ? Podeszłam do drzwi , ale były zamknięte na łańcuch i kłótkę. Dlaczego ktoś zamknął to na kłótkę ? Przecież tam ktoś jest , prawda ? Kucnęłam by lepiej przyjrzeć się zamkowi. Mój paznokieć z wskazującego palca zmienił się na pazur. Przybliżyłam go do zamka i gdy miałam już zamiar zacząć w nim dłubać , usłyszałam nawoływania pokojówki. Przeklnęłam szpetnie pod nosem i wstałam. Na pewno tutaj wrócę. Postanowiłam poczekać , aż mnie znajdzie i będę mogła spokojnie ją zapytać o co tu chodzi , bo to chyba nie jest normalne , że ktoś siedzi w zamkniętej wieży... Gdy tylko mnie zauważyła podbiegła do mnie z szybkością wampira.
- Panienko , nie oddalaj się tak ode mnie. Co bym zrobiła gdyby coś panience się stało ?
- Ale jak widzisz nic się nie stało. Ale najpierw odpowiedz mi na moje pytanie.
- Słucham panienkę.
- Dlaczego tutaj jest wieża ? Dlaczego jest zamknięta ? Czy ktoś w niej jest ?
- To są już trzy pytania panienko. Niestety nie mogę odpowiedzieć na żadne z nich. Jeśli chciałaby panienka dowiedzieć się o tej wieży czegoś więcej , to proszę zapytać Pana domu. On powinien zdołać odpowiedzieć na panienki pytania. A teraz proszę ze mną wrócić do środka , za godzinę jest obiad.
- Za godzinę ? To ile my już tutaj siedzimy ? Która godzina ?
- 14 panienko , o 15 jest obiad. Sa , wracajmy już.
- Dobrze , jednak chciałabym porozmawiać z Karlem.
- Oczywiście , jeśli nie będzie zajęty jak najbardziej panienko. - Odwróciła się i zaczęła iść w kierunku wyjścia z ogrodu jak i wejścia do rezydencji. Poszłam za nią. Będę musiała porozmawiać o tej wieży z Karlem , coś mi tu śmierdzi i to na pewno nie śmiercią.
Weszłyśmy do środka , a za mną zamknęły się oszkolne drzwi do ogrodu. Westchnęłam sfrustrowana. Chciałabym wiedzieć o co chodzi z tą wieżą , jak i z Panią Cristią. Jednak zanim to nastąpi , muszę pozwiedzaj rezydencję by chociaż trochę czuć się tutaj bezpieczniej. Bo puki co , czuje się tutaj obco. Weszłam za Marison na schody , a z nich prosto do mojego pokoju.
- Od dzisiaj będę panienkę uczyła.
- Słucham ? - Spojrzałam na nią zdziwiona. Jak to uczyła ? To co , ja nie będę chodzić do szkoły ?
- Będę panienki osobistą nauczycielką wszystkich przedmiotów , Pan nie może pozwolić na to by panienka zaniedbała naukę. Wiedza to bardzo potężna broń. - Serio ? A myślałam , że chociaż na te 8 godzin wyrwę się z tej wielkiej rezydencji , ale Karl mi na to nie pozwoli bym chociaż na chwilę poczuła sie wolna. Normalnie jak ptak uwięziony w klatce. Pokiwałam głową , że rozumiem i usiadłam przy biurku.
- Dobrze , tutaj mamy potrzebne podręczniki. - Pokazała na stosik książek które leżały spokojnie na biurku. Westchnęłam cierpiętniczo , jak ja się nienawidzę uczyć. Nie żebym była jakaś głupia i miała tylko 1 lub 2. Najdziwniejsze było to , że nie musiałam się uczyć , a tylko uważać na lekcji , a i tak zdobywałam dobre oceny z kartkówek lub sprawdzianów. Rzadko można było u mnie zobaczyć jakąś 1 lub 2. Każdy mi tego zazdrościł , ale ja jakoś nie przejmowałam się tym za bardzo. Dlatego nigdy nie polubiłam nauki , bo szła mi aż za łatwo. Oparłam się o krzesło i spojrzałam na otwarty podręcznik. Matematyka , jej akurat nie lubiłam najbardziej , te głupie liczby , obliczenia czy nie wiadomo co jeszcze. Męczyło mnie to nie miłosiernie i zasypiałam podczas lekcji , a że nauczycielowi się to nie podobało i chciał zobaczyć jak się pogążam na forum klasy , zawsze brał mnie do odpowiedzi. Na jego nie szczęście , wszystko pięknie opisałam i obliczyłam , nigdy nie zapomnę miny jaką zawsze mnie nagradzał za dobrze rozwiązane zadanie. Klasa to samo , sami chcieliby mnie pogrążyć... To jest takie męczące , ale teraz bynajmniej nie będę musiała użerać się z głupią gówniarzernią.. Odetchnęłam cicho z ulgą. Marison zaczęła mi coś tłumaczyć .. Wszystko oczywiście już umiałam za wczasu. To jest takie nudne... ( Jak całe życie droga Akiko dop.aut.) Po przerobieniu matematyki , wzięłyśmy się za geografię , ją akurat lubię. Ją także szybko zrobiłyśmy i tak minął mi czas aż do obiadu.
- Musimy się już zbierać panienko. - Oznajmiła wkońcu pokojówka. Spojrzałam na nią i odłożyłam długopis.
- Czyli już czas na obiad ? - Rozciągnęłam się na krześle i zaczęłam rozmasowywać obolały kark i ramiona.
- Tak , Pan nie lubi jak się ktoś spóźnia na obiad.
- Rozumiem , też nie lubię się spóźniać ,mimo że robię to notorycznie. - Odsunęłam krzesło i wstałam. - Dobrze, chodźmy już. - Uśmiechnęłam się lekko do dziewczyny.
- Zatem proszę za mną. - Skierowała się do wyjścia , a ja za nią. Wyszłyśmy z pokoju i udałyśmy się w kierunku jadalni. Tak jak ostatnio Marison otworzyła mi drzwi i czekała przy nich. Weszłam do środka i zauważyłam , że nie ma Pani Christi. Czyżby ...?
- Witaj Akiko , jak Ci minął dzień ? - Przywitał sie Karl. Coś tutaj nie pasuje.
- Dobrze , uczyłam się z pokojówką. - Usiadłam na swoje miejsce.
- Rozumiem , i jak Ci poszło ?
- Wyśmienicie , mimo że już to wszystko umiałam. Spokojnie mogłabym napisać maturę. - Uśmiechnęłam się do niego sztucznie.
- Wspaniale , to zobaczymy czy jednak to co mówisz jest prawdą. Dobrze , możemy zacząć jeść. - Oznajmił na końcu .
- A to nie czekamy na Panią Christię ? - Jego twarz stała się zimna i nie przystępna jak wtedy kiedy załatwiał sprawy w bidulu.
- Nie. Moją żona jest zmęczona i odpoczywa w swoich komnatach. - Odparł zimno. Jeszcze nigdy nie słyszałam takiego tonu głosu z jego ust. Czyżby nie kochał jej ?
- Rozumiem , będę mogła ją później odwiedzić ?
- To nie jest potrzebne , Christia nie lubi gdy ktoś ją odwiedza w pokoju. - Wziął się za jedzenie.
- Dobrze.. A właśnie , chciałam się o coś zapytać.
- Nie teraz moja droga , przy posiłku się nie rozmawia. Zajmij się swoim daniem. - Znów ten zimny ton.. Przymrużyłam oczy i już nic nie mówiąc zajęłam się swoim jedzeniem. Coraz bardziej mi się tutaj nie podoba , nie licząc Marison ona jako jedyna jest normalna mimo że jest wampirem. Po jakiś 10 minutach zjadłam swoje danie i sprawdziłam swój napój w kieliszku. Powąchałam go , by się upewnić czy znów nie będę piła krwi. Mimo , że ona nie zbyt mi przeszkadza , ale jej smak jest dość specyficzny. Gdy byłam pewna , że w środku jest sok wiśniowy upiłam łyk.
- Dobrze Akiko , o czym chciałaś porozmawiać ? - Przeniósł na mnie wzrok. Trochę straciłam na pewności siebie.
- Po pierwsze chciałam się dowiedzieć co to za wieża w ogrodzie i kto tam mieszka.....
*********************************************************
Jak myślicie , co odpowiedział Karl ? Powiedzcie mi co sądzicie o ty rozdziale , jestem ciekawa waszych komentarzy .... A tym czasem
Au revoir!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro