Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1.

Najpierw małe info. To moja druga książka z tej tematyki... Dalej będę pisać Diaboli Lovers| Inaczej. Miejmy nadzieję , że i tą książkę dobrze przyjmiecie. Pierwsze rozdziały będą pisane jak będzie u Tougo Sakamakiego. Dopiero w późniejszych rozdziałach będą jego synowie. Koniec Infa . Na górze przedstawiam Akiko , jej wygląd może się zmienić z późniejszymi rozdziałami.

******************************************************

Nazywam się Akiko Furihara i mieszkałam w sierocińcu od urodzenia. Nie wiem kim są moi rodzice i dlaczego oddali mnie , ale nie zbyt się tym przejmuje. Od dziecka byłam problematyczna , nikt nie potrafił mnie okiełznać , aż do czasu... Ale teraz przejdźmy do mojej historii , a później dowiecie się gdzie teraz się znajduje... Gdy miałam 7 lat wtedy pierwszy raz dowiedziałam się kim tak na prawdę jestem. Jestem człowiekiem zmiennokształtnym , zmieniam się w tygrysa. Swoją nie pełną przemianę przeszłam w wieku 7 lat. Było to gdy była zima , wychowawczyni w sierocińcu oskarżyła mnie o kradzież. Oczywiście nikt mi nie uwierzył , że to nie ja ukradłam już nawet nie pamiętam co takiego. Zdenerwowałam się na tyle , że moja prawa ręka zmieniła się w tygrysią łapę , to samo stało się z oczami , a na głowie pojawiły mi się uszy. Krzyczałam , że to nie ja , że nie ma prawa mnie o takie coś oskarżać. Wymachiwałam łapą i w końcu ją zraniłam. To był pierwszy raz , gdy tak bardzo się przestraszyłam. Zaczęłam ją przepraszać i wzywać pomocy. Opiekunkę wzięto do szpitala , a tydzień później została wypisana i wróciła do sierocińca , jednak mnie trzymała z daleka od siebie i innych dzieci. Od tamtego czasu dzieci zaczęły się mnie bać i nie bawiły się ze mną. Dla mnie jako małego dziecka , było to straszne przeżycie i zamknęłam się w sobie. Nikt nie chciał mnie zaadoptować , nawet gdy trafiałam do nowej rodziny szybko zostawałam odesłana znów do sierocińca. Została mi przyczepiona łatka przeklętego dziecka. W tamtym wieku nie wiedziałam co to znaczy przeklęty. Jednak z czasem gdy dorastałam i uczyłam się , byłam świadoma co to znaczy. Nie byłam z tego zadowolona , więc zaczęłam się coraz bardziej buntować. W wieku 14 lat przekułam sobie język , brew , wargę i nos. Byłam dla wszystkich opryskliwa i nie miła. Każdego odtrącałam. Ale dwa lata później zjawił się tajemniczy mężczyzna. Przedstawił się jako Tougo Sakamaki , znałam go z telewizji. Byłam zdziwiona , że taki ważny polityk przyszedł odwiedzić sierociniec. Powiedział , że jest zainteresowany zaadoptowaniem dziecka , jak on to powiedział " Kupnem ". Mój gniew sięgnął zenitu. Podeszłam do niego więc i wykrzyczałam mu prosto w twarz , że to ludzie to nie rzeczy , żeby mógł sobie jednego kupić. Aż kipiałam ze złości , próbowałam się chociaż trochę uspokoić by nie przemienić się w wielkiego białego tygrysa w paski. Jednak moich oczu nie mogłam powstrzymać i były jedynym dowodem na to , że jestem na granicy wytrzymałości. Pan Tougo zagwizdał , gdy spojrzał na moje oczy i rzekł że adoptuje mnie , oczywiście użył innego zwrotu , ale zapewne się domyślacie jakiego. Znienawidziłam tego mężczyznę. Pachniał śmiercią. Wyminął mnie i poszedł podpisać papiery z właścicielką sierocińca. Gdy wszystko załatwił , podszedł do mnie i położył swoją wielką dłoń na moim ramieniu i lekko ścisnął. 

- Spakuj najpotrzebniejsze rzeczy i wychodzimy stąd . - Oznajmił..

- Jak to wychodzimy ? Ja się stąd nie ruszam. - Odpowiedziałam mu gniewnie .

- Nie marudź dziecko , kupiłem Cię więc jesteś teraz moją własnością i mogę robić z tobą wszystko co mi się tylko podoba. Więc radzę uważać na słowa. - Na jego słowa tylko prychnęłam i udałam się do mojego pokoju. Spakowałam się najszybciej jak tylko mogłam i wyszłam na spotkanie z nim. Na prawdę nienawidzę go.

- Gotowa ? - Kiwnęłam głową. - To jedziemy. - Otworzył drzwi wejściowe i przepuścił mnie pierwszą i to samo zrobił z drzwiami auta.. Przeklęty dżentelmen. Wsiadłam do środka i czekałam aż odjedziemy. Pan Tougo wsiadł za kierownicę i odpalił auto. Ruszyliśmy.

- Dobrze , najpierw powiem Ci gdzie się kierujemy.

- Oh , jaki pan łaskawy. - Sarknęłam.

- Nie tym tonem młoda damo. A więc , jedziemy do mojej posiadłości. Będziesz tam mieszkać rok.

- Jak to rok ? A co potem ?

- Potem się zobaczy jak będziesz się sprawowywała , moja droga. - Mówiłam już , jak bardzo tego mężczyzny nienawidzę ? Najchętniej chciałabym go zabić.. Spojrzał na mnie w lusterku.

- Oj nie złość się tak koteczku. Złość piękności szkodzi , a szkoda by było takiej urody stracić ... - W odpowiedzi tylko zazgrzytałam zębami. - Masz bardzo piękne oczy , ale jak się złościsz zmieniają kolor , dlaczego ?

- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła , nie wie pan ? - Odparłam z przekąsem.

- I tak już w nim żyję , więc możesz mi odpowiedzieć. A i nie mów mi pan , czuje się wtedy tak staro , mów mi po prostu Tougo lub Karl.

- Czemu Karl ? - Spytałam ciekawa .

- Bo koteczku Karl to moje drugie imię . - Odparł z uśmieszkiem.

- Mógłbyś nie nazywać mnie koteczkiem ? Nie jestem nim ..

- Oczywiście , że jesteś...

- Nie , nie jestem. - Zaprzeczyłam.

- Jesteś koteczku.

- Ile mam powtarzać , że nie jestem ? - Spojrzałam na niego wyzywająco.

- Długo , bo ja wiem że ty jesteś koteczkiem. Takim dużym i drapieżnym. Tygrysem , moja droga. - No to teraz on mnie zadziwił , skąd to wie ?

- Skąd...? - Spytałam zdziwiona.

- Dużo rzeczy na to wskazuje koteczku , twoje zmienne oczy , twój zapach , twój charakter... Sam nie jestem człowiekiem.

- A kim...? - Spytałam z obawą w głosie.

- Wampirem koteczku , wampirem. - Otworzyłam szeroko oczy z szoku i przerażenia.. Adoptował mnie wampir... To już mój koniec.. Chyba wyczytując mój strach zachichotał cicho.

- Nie bój się mój koteczku , nie skrzywdzę Cię. Mimo , że masz bardzo aromatyczną krew. - Wymruczał seksownym i aksamitnym głosem. Przez to po kręgosłupie przeszły mnie dreszcze strachu. " On jest niebezpieczny , uciekaj !! " Krzyczy moje tygrysie ja , jak i wszystkie zmysły. Jednak strach przed jego gniewem sparaliżował mnie doszczętnie.

- Mam taką nadzieję... - Wyszeptałam cicho.

- Jak dojedziemy , pokażę Ci twój pokój i powiem co dalej. - Skinęłam tylko głową i już się nie odzywałam. I co ja mam teraz zrobić ? Będę mieszkać przez rok z krwiożerczym wampirem.. Prędzej umrę z wykrwawienia , niż dożyję.. Westchnęłam cierpiętniczo i patrzyłam przez okno. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro