Rozdział 8
Ayato P.O.V
Zaniosłem dziewczynę do pokoju okularnika. Położyłem ją na kanapie, a starszy brat uniósł brwi do góry poprawiając swoje okulary. Mam nadzieję, że tym razem nie da mi dwu godzinnego wykładu o dobrych manierach... bo przecież wszedłem do pokoju bez pukania. Ale cóż, nie powinien ciągle wtrącać się w moje sprawy. Poza tym zasady są po to, by je łamać, więc po chusteczke mam stosować jego kazania. Ore-sama przecież nie musi.
- Czego się gapisz? Pomóż jej panie mądralo. - Powiedziałem trochę zirytowany.
Okularnik westchnął i podszedł bliżej.
- Co jej się stało?
- Nie wiem. Powiedziała mi tylko, że od jakiegoś czasu boli ją serce. Potem wstała z łóżka i stało się to.
- Serce... - Szepnął do siebie.
- Wiesz coś na ten temat?
- Nie jestem pewien... poczekajmy, kiedy się obudzi. Wtedy dowiemy się czegoś więcej.
- Jasne...
Westchnąłem i zacząłem się jej przyglądać. Dopiero teraz zobaczyłem, jaka jest blada. Bledsza ode mnie.
Nie mam pojęcia co się z nią dzieję...
Yuno P.O.V
- Jesteś nie potrzebna...
- Przestań się ciągle opierać...
- Oddaj mi się...
- I tak nikt nie będzie się nad tobą użalał...
Otworzyłam gwałtownie oczy i podniosłam się do siadu. Te głosy... są naprawdę dziwne.
Zaczęłam rozglądać się po pokoju. Poczułam zimny pot na czole oraz przypływ nagłego strachu. Wszystko staję się dziwne. A kobiecy głos w głowie jest bardzo niepokojący.
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że nie jestem u siebie. Zostałam przeniesiona do innego pokoju. A mianowicie, do czterech ścian Reiji'ego.
Zauważyłam również w pomieszczeniu właściciela oraz nieco zdziwionego kociookiego. No nie dziwię się w sumie... przecież wstałam tak gwałtownie i niespodziewanie.
- Dlaczego tu jestem...? - Spytałam zciszonym głosem. Nie wiem dlaczego, ale nie mogłam mówić głośniej.
- To chyba jasne. Zemdlałaś, więc zaniosłem cię do okularnika.
- Chciałbym zadać ci pare pytań, odnośnie twoich problemów. - Powiedział okularnik poprawiając okulary. Fuck'iem oczywiście.
- W-w porządku... ale chcę zacząć.
Ciemnowłosy kiwnął głową tym samym pozwalając mi mówić dalej.
- Podczas, kiedy byłam nieprzytomna, usłyszałam głos kobiety...
- Co mówiła? - Odezwał się czerwonowłosy, patrząc na mnie z zaciekawieniem.
- Mówiła o tym, żebym jej się oddała... że nie jestem w ogóle potrzebna... przed zemdleniem, usłyszałam również to, uwaga cytuję: "Już nie długo to ciało będzie moje".
- Wszystko jasne. - Odezwał się Reiji. - Ayato. Wspominałeś kiedyś o tym, że po śmierci, Cordelia nie posiadała serca.
- No... - Powiedział znudzonym głosem, lecz po chwili zdał sobie sprawę z tego, co przed chwilą usłyszał. - A co ty sugerujesz?!
- A co jeśli w ciele Yuno, wszczepione jest jej serce...?
- Cordelia...? Wszepione serce...? O czym wy do cholery mówicie?! - Wtrąciłam.
Ayato P.O.V
Nie wierzę! Przez ten cały czas piłem krew tej kobiety!
Rzeczywiście przez pewien czas zastanawiałem się, skąd znam ten słodki smak czerwonej cieczy. Teraz wszystko jasne!
- I co teraz będzie? - Spytałem.
- Najprawdopodobniej będzie chciała opętać Yuno... - Westchnął okularnik.
Spojrzałem na dziewczynę, która siedziała przerażona, słuchając naszą całą rozmowę. Zaczęła drżeć, a z oczu zaczęły lecieć jej łzy.
Nie dziwię się dziewczynie... też zacząłbym płakać, gdybym dowiedział się, że posiadam serce tej kobiety.
- Ch-chłopaki... - Wyszlochała. - Obiecajcie mi, że gdyby naprawdę było bardzo źle, to bez jakichkolwiek przemyśleń, skończycie mój żywot. - Zaczęła ryczeć. - Nie chcę, aby przeze mnie wam się coś stało!
Niezła scenka... przynajmniej była szczera. Nie ma co. Słychać to i widać. Cała zalana łzami, słaba dziewczyna, której świat przewrócił się do góry nogami.
- Nie gadaj to, co nie potrzebne. - Zmarszczyłem brwi. - Dlaczego poddajesz się tak łatwo? Walcz do końca!
- N-nie potrafię... nic nie potrafię... poddanie się, to jedyna rzecz, która mi wychodzi.
Przybliżyłem się do niej, oraz złapałem za jej koszule przyciągając ją tym samym bliżej swojej twarzy.
- Słuchaj. To, że ci coś nie wychodzi, jakoś mnie mało obchodzi. - Warknąłem. - Ale nie stawiaj swojego życia na ostatnim miejscu, rozumiesz? Musisz żyć. Musisz to pokonać.
Teraz to rozpłakała się na dobre. Wyciagnęła ręce w moją stronę, a następnie przytuliła.
Nie rozumiem, dlaczego się tak poddaję. Nie wiem, czy moje słowa w jakiś sposób do niej dotarły.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro