Rozdział 7
Po półtorej godzinie, skończyłam piec ciasto dla Kanato. Zostawiłam go razem z wypiekem w kuchni i poszłam ponownie do swojego pokoju.
Walnęłam się na łóżko, wtulając głowę w poduszki. Zastanawiam się, ile miesięcy mam jeszcze tu wytrzymać. Przecież ci ludzie... wróć.... WAMPIRY są jacyś bez serca! Ciągle tylko mam słuchać to, co mają do powiedzenia i robić to, o co poproszą. Przepraszam, oni nie proszą tylko każą! Nie daj Boże powiem "nie" to jest już wielka awantura. Myślałam, że przynajmniej pobyt w tej wielkiej rezydencji, będzie chociaż trochę fajny. Myliłam się. Tu mi się tak nudzi! A towarzystwo też nie lepsze.
Westchnęłam i nadal wtulona w poduszki, przykryłam się kołdrą. Nagle usłyszałam otwierane drzwi. Delikatnie odkryłam głowę i sprawdziłam wspomniany punkt. W nich stał oczywiście Ayato. Kto by się spodziewał? Bo na pewno nie ja.
- Nie za dobrze ci? Ruszyłabyś się i zrobiła coś pożytecznego. - Odezwał się.
- O wypraszam to sobie! Dopiero co się położyłam!
- Jakby mnie to chociaż interesowało... - Prychnął.
- Coś mówiłeś? - Warknęłam cicho. - Przestań się mnie ciągle czepiać. Zajmij się czymś czy coś... a mi daj spokój. - Odwróciłam się na drugi bok i zamknęłam oczy.
- Kozaczysz? - Z jego głosu mogę wywnioskować, iż w tym momencie się uśmiecha. - Nie radzę odzywać się do mnie w ten sposób.
- Mhm. - Mruknęłam. - Daj mi się zdrzemnąć.
- Doskonale wiesz, że ci nie dam. - Zaśmiał się.
Po chwili poczułam uginające się łóżko po drugiej stronie. Poczułam również ciepły oddech na karku. Wzdrygnęłam się trochę, lecz nie ze strachu, tylko przez tą dziwną sytuację.
Odwróciłam lekko głowę w jego stronę i popatrzyłam na niego z uniesionymi brwiami.
- A ty co? - Odezwałam się.
Niestety nie usłyszałam odpowiedzi. Zaczął przejeżdżać nosem po mojej szyi. Zesztywniałam.
Po paru sekundach poczułam, że mnie polizał.
- E-ej! - Zarumieniłam się lekko.
- Czuję od ciebie w ogóle inny zapach. Czyżby twoja krew uległa nagłej zmianie?
- Skąd mam wiedzieć? Nie piję swojej krwi.
- Zrobię to, dobra?
Nie zdążyłam nic powiedzieć, gdyż wbił kły w moją szyję. Tak strasznie boli. Powinnam sie już przyzwyczaić do tego bólu, ale on robi to coraz mocniej!
Zacisnęłam pięści i zamknęłam oczy. Próbuję nie wydobywać z siebie jakichkolwiek dwuznacznych dźwięków.
Chłopak odsunął się ze zdziwioną miną. Czyli jego przemyślenia były prawdziwe?
- Co jest...? Twoja krew tak bardzo się zmieniła.
A co jeśli to przez tamten ból w sercu, który u mnie wcześniej wystąpił? Może jednak powinnam mu o tym powiedzieć... nie mogę przecież tego ciągle ukrywać.
- Ayato... wiesz... nie powiedziałam ci o pewnej i prawdopodobnie ważnej rzeczy. - Usiadłam i wgapiłam się w podłogę.
- Hm? Co takiego?
- N-niedawno złapał mnie okropny ból w sercu. Nie mam pojęcia dlaczego. Nie chciałam wam o tym mówić, ponieważ pomyślałam, że to nic ważnego, ale teraz, gdy powiedziałeś, iż smak mojej krwi stopniowo się zmienił od razu pomyślałam o tej zaistniałej sytuacji.
Zapadła niespodziewana cisza. Podniosłam wzrok spoglądając na czerwonowłosego chłopaka. Ten zrobił minę jakby się zamyślił.
- Ayato? - Powiedziałam delikatnie.
- Z tą sprawą powinniśmy jeszcze poczekać. Nie mam pewności czy mówisz prawdę albo czy to nie tylko problem ze zdrowiem.
- A-ale to prawda!
Wstałam gwałtownie z zaciśniętymi pięściami. Potem tego pożałowałam. Ból w sercu powrócił. Poczułam jak zaczęło bić jak szalone. Nie mogłam nic z tym zrobić.
Położyłam dłonie na klatce piersiowej i upadłam na podłogę.
- Oi! Co ci jest? - W jego głosie usłyszałam lekkie przerażenie.
Nie byłam w stanie mu nawet odpowiedzieć.
W głowie znowu usłyszałam kobiecy głos:
- Już niedługo, to ciało będzie moje...
Ayato P.O.V
Nie mam pojęcia co się z nią teraz dzieję. Podszedłem do niej i położyłem rękę na jej ramieniu.
- Yuno, słyszysz mnie?
Dziewczyna nadal zwijała się z bólu. Co ja mam teraz zrobić? Czyli to co mówiła, to jednak prawda?
Jej krew przypomina mi smak mojej matki. Tch, jakiej matki. Nie powinna dostawać takiego miana za to, co mi w przeszłości robiła.
Po chwili zobaczyłem, że ból jej ustąpił, lecz od razu straciła przytomność. Złapałem ją, a następnie wziąłem na ręce. Muszę czym prędzej zanieść ją do Reiji'ego. On na pewno będzie wiedział o co w tym wszystkim chodzi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro