Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

Wieczorem, ubrałam się w mudnurek szkolny, który dał mi Ayato. Jest trochę krótki. Wystarczy, że się wypne, aby coś podnieść, i uczniowie wszystko zobaczą. Muszę się przyzwyczaić.

- Oi, Desko. - Za mną pojawił się Ayato, a ja westchnęłam.

- Czy ja wyglądam jak kawałek drewna? - odwróciłam się do niego i patrzyłam na niego obojętnym wzrokiem. - Co chciałeś?

- Mogłabyś łaskawie zejść już na dół? Czekamy na ciebie już pięć minut, a ty nadal stoisz przed lustrem.

- Tak, tak... Przeglądałam mundurek. I powiem szczerze, że mi się nie podoba. - Wyminęłam go i wyszłam z pokoju, a chłopak za mną. Po co on się tak przemęcza chodzeniem? Przecież doskonale może się przeteleportować...

Po dwóch minutach doszliśmy do reszty grupki, która czekała przed drzwiami z lekkim wnerwem.

- Czy panienka już gotowa? - Powiedział Reiji poprawiając okulary.

- Tak.

Wszyscy poszliśmy do limuzyny. Usiadłam sobie przy oknie, a tuż obok mnie przysiadł się Ayato. Zero spokoju, zero przestrzeni osobistej. Świetnie.

*Piętnaście minut później*

Wyszliśmy z wielkiego auta i staneliśmy przed szkołą. Cały ten budynek jest taki ogromny! Nie wiem jak poradzę sobie z odnaleziem klas.

- Jesteś w klasie z Ayato i Kanato. Pilnuj się ich. Jeśli się zgubisz, będziesz sama musiała odnaleźć drogę.

- Zrozumiałam... Laito?

- Tak Bitch-Chan~?

- Dlaczego nie jesteś razem z nami w klasie?

- Ponieważ chodzę do równoległej maleńka.

- Chichinashi rusz się, idziemy.

- Ayato... - Powiedziałam jego imię przez zęby, i poszłam za nim.

- Yuno. Wyglądasz na zdenerwowaną - Powiedział Kanato idąc obok mnie.

- Wydaje ci się - Uśmiechnęłam się sztucznie - Uwielbiam przezwiska wymyślane przez twojego braciszka - Wskazałam na czerwono-włosego chłopaka, który szedł przed nami.

- Coś ci nie pasuje? - Spojrzał na mnie kątem oka swoimi zielonymi oczami.

- Ależ skąd!

Weszliśmy do klasy. Chłopaki zajęli swoje miejsca. Kanato usiadł w przedostatniej ławce przy oknie, a Ayato w środkowym rzędzie na końcu.

- Gdzie ja mam siedzieć? - Spojrzałam na niego.

- Nie wiem... - Położył wygodnie głowę na ławce i zamknął oczy.

- Powinieneś mi chociaż pokazać, które miejsca są wolne. Jestem tu pierwszy raz!

- Czy ja muszę pilnować cię jak małego dziecka? - Podniósł głowę i westchnął. - Usiądź tutaj. - Pokazał na ławkę obok ściany.

- Dzięki... - Usiadłam i obserwowałam całe pomieszczenia. Spojrzałam na tablicę i przeczytałam napis. "Nauka gotowania." Chłopak w tym samym momencie przeczytał temat lekcji i uśmiechnął się przebiegle. Złapał mnie za nadgarstek i wyprowadził z klasy.

- Ałć! Gdzie mnie prowadzisz?

Weszliśmy do szkolnej kuchni. Puścił mnie i oparł się o blat.

- Zrób mi Takoyaki.

- C-co?

- Nie mów, że nigdy o nich nie słyszałaś.

- Oczywiście, że słyszałam! Ale---

Podły wampir zakrył mi usta. Jasne, nie mam prawa głosu...

- Nie gadaj tylko zabierz się do pracy. - Odkrył mi usta, a sam usiadł wygodnie na krześle.

*Godzinę później*

To nie w porządku... jestem tu pierwszy raz, a już poszłam na wagary... Z Ayato...
Podeszłam do stolika, gdzie siedział i szturchnełam go lekko.

- Zrobione. - Położyłam talerz i westchnęłam. - Pierwszy dzień w nowej szkole, a już opuściłam lekcje...

- Nie zajmuj się tymi pierdołami. - Wziął jednego i zaczął jeść. - Bierz - Zrobiłam to co kazał.

- Pycha! - Uśmiechnęłam się.

- No nie? Ja wiem co dobre.

- Tak... - Podeszłam do zlewu i zaczęłam zmywać. - Jaką mamy następną lekcję?

Spytałam, a tu cisza. Zapytałam ponownie:

- Ayato? Jaką mamy następną lekcję?

- Japoński - Usłyszałam głos przy moim uchu. Wzdrygnęłam się lekko, a ten się cicho zaśmiał. - Co? Aż tak cię przerażam?

- Nie o to chodzi... - Odwrociłam się do niego. - Tylko tak nagle pojawiłeś się za mną.

- Aaa, rozumiem. - Uśmiechnął się cwanie i zaczął popychać mnie w stronę okna.

- Huh? Co chcesz zrobić?

Zbliżył swoją twarz do mojej, przez co zaczynało mi się robić gorąco.

- Teraz... staraj się być cicho. Jeśli zawiedziesz, chętnie pokażę ci moją salę tortur. - Po tych słowach, wgryzł się w moją szyję, a ja starałam się nie wydobywać z siebie jakichkolwiek dźwięków. Przyznam szczerze, że trochę się zlękłam tym co powiedział.

Czuję coraz większy ból. Doskonale wiem, że robi to specjalnie. Nie wytrzymam dalszego wstrzymywania.

- A-ałć! Prze-stań!

- Hehehe, jednak się odezwałaś. Nieźle ci szło wstrzymywanie bólu. Ale nie zrobiłaś tego, co powiedziałem. 

Ponownie się wgryzł... znakomicie. Tracę siłę... już nie mogę.

Zemdlałam

Ayato P.O.V

Płynie w niej o wiele lepsza, i świeża krew. Muszę coś zrobić, bo ją zabiję...

- Ayato. - Usłyszałem za sobą głos czterookiego brata.

- Reiji.

- Przynosisz wstyd naszej rodzinie. Jesteś odpowiedzialny za jej powrót do rezydencji. - Poszedł

- Tch... Ten, który nie przynosi - Wziąłem dziewczynę na ręce i przez chwilę ją obserwowałem. Jest blada i zimna. Przeze mnie mogłaby zginąć, a wtedy ja... musiałbym ponieść konsekwencje. Jeszcze chwila, a naprawdę bym ją zabił.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro