Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

Ayato prowadzi mnie do nowego pokoju. Trawa długa, grobowa cisza. Aż mi się niedobrze zrobiło. Postanowiłam przerwać ten okropny fant.

- Więc... Ile masz lat? - Spytałam niepewnie

- 17. Chodzę do drugiej liceum.

- A w szkole, do której chodzisz, uczą się same wampiry?

- Aaah... Chciałoby się. A co? Ekscytuje cię życie z wampirami? - Uśmiechnął się przebiegle.

- Szczerze mówiąc... Od zawsze się nimi interesowałam. Czytałam o nich strasznie dużo. Na przykład, że boicie się różańca, wody święconej... - Wypowiedź przerwał mi jego śmiech - A ty z czego się śmiejesz?

- Bo to co mówisz to brednie - Zakrył twarz i nadal się śmieje - Nie wierzę, że serio w to wierzycie.

- To nie wierz. Mamy inną teorię. My ludzie nie mamy nawet pojęcia o waszym istnieniu. Za wyjątkiem mnie.

- Czuj się zaszczycona.

Zatrzymał się przy ciemnych, drewnianych drzwiach. Otworzył je, i ujrzałam piękny, niebieski pokój z wielkim łóżkiem i białymi meblami.

- Wow! Jest śliczny!

- Taa... Od kilkunastu lat istnieje.

Weszłam z nim do środka i podeszłam do walizki położonej na łóżku.

- Dziękuję za odprowadzenie mnie do pokoju. Teraz chcę zostać sama.

- Hm? Czemu?

- Chcę się rozpakować, to oczywiste.

- Możesz przecież przy mnie.

- Tak kurczę. Może ci jeszcze wymachiwać bielizną przed nosem.

- Hehe, czułbym się przyjemnie.

- Weź wyjdź! - Zarumieniłam się.

- Nie rozkazuj Ore-Sama!

- Z wielkim szacunkiem proszę... Po prostu wyjść, żeby nie powiedzieć brzydko. Lepiej?

Chłopak przybliżył się do mnie i przygwoździł do ściany. Uśmiechnął się i zsunął mi ramiączko.

Ayato P.O.V

He, zadziorna. Ciekawe co powie, gdy moje kły znajdą się w jej ciele.

Zsunąłem jej ramiączko i przysunąłem do siebie. Zrobiła wielkie oczy i popatrzyła na mnie swoimi niebieskimi oczami. Próbowała się wyrwać, ale nic z tego. Nikt mnie przecież nie pokona.

- Zostaw mnie ty zboczeńcu! Pytałeś się w ogóle czy możesz mnie dotknąć? Nie? To już ci mówię. NIE DOTYKAJ MNIE.

- Hehe, oj rozłościłaś się? Źle to wpłynie na twoją urodę. - Zaśmiałem się i zbliżyłem usta do jej szyji. He, czuję, że drży. Musi się trochę bać. To mnie najbardziej kręci.

Wgryzłem się, a ona pisnęła. Wziąłem pare zachłannych łyków. Jej krew... smakuje tak wybornie. Czuję, że wracają mi siły.

Yuno P.O.V

Cholernie boli... Gorąco mi... Okropne uczucie. Ayato przestał już pić i dostał jakiegoś laga. Nie kontaktował ze światem.

- Już mnie zostaw i daj mi się rozpakować! - Odsunęłam go od siebie i otworzyłam swoją walizkę, po czym zaczęłam wyjmować ubrania. Ayato nadal tu stoi... Rozpakuję bieliznę jak zostanę sama. O ile nadejdzie taka chwila.

- Ayato? Co jest?

- Hmm, powiem ci, że mam bardzo fajne widoki.

-Ha?! - No tak! Żeby sięgać po ciuchy muszę się schylać! - Nie patrz! Najlepiej to wyjdź!

- Powtarzasz się. - Uśmiechnął się.

- No bo nie rozumiesz!

- Będę tu siedział dopóki nie skończysz - Rozwalił mi się na łóżku! Nie no zajebiście! Ale przynajmniej już się nie patrzy tam, gdzie nie powinien.

*Kilka minut później*

Poukładałam wszystkie ciuchy do szafy. Wreszcie mogę odpocząć. Przez te dziesięć minut nie sprawdziłam nawet co ten wampir robi. Odwróciłam się, a ten co? Gra w moje gry na telefonie!

- Pytałeś się?!

- Nie będziesz mi mówiła jak mam żyć. - W ogóle nie spuszczał wzroku z ekranu.

- Ty słuchasz mnie? Oddawaj telefon.

- Zaraz! Nie widzisz, że zaraz przejdę ci grę?

Bez słowa podeszłam do niego i zabrałam mu swój telefon z jego dłoni i schowałam do kieszeni.

- No! Desko! Nie sprawdzałem ci przecież wiadomości!

- No i prawidłowo, ale i tak ci nie dam. Chyba powinnam założyć hasło w telefonie, jeśli mam z wami mieszkać...

- Tch.

Wkurzył się troszku. Ale mam swoje zasady, których przestrzegam.

- Masz szczęście, że mam dzisiaj dobry humor. Bo jeśli bym go nie miał, to byś dawno była martwa.

-...Nie żartuj

- Nie żartuję. Mieszkasz z sadystami desko.

- I koniecznie musiałeś mnie obrazić?

- Tak. Nie byłbym sobą - Zaśmiał się.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro