Rozdział 1
Jadę autem chyba przez 5 godzin i nadal nie widzę celu, a od godziny pomijam tylko drzewa i puste pola. Miałam zamiar spytać się kierowcy kiedy ta długa podróż się wreszcie skończy, gdy nagle pojazd zatrzymał się przy wielkiej rezydencji otoczonej pięknym ogrodem róż. Wysiadłam i wyjęłam walizkę z bagażnika, kierując się w stronę ogromnej, srebrnej bramy.
A tak przy okazji. Jestem Yuno Tsukami. Mam 16 lat, rocznikowo 17. Wychowuję się razem z tatą, który musiał niestety wyjechać za granicę. Nie mamy jakichkolwiek kontaktów z rodziną. Powiedział mi, że to właśnie miejsce jest w jakiś sposób spokrewnione. No... nie do końca. Ojciec przyjaźnił się z jakimś tam Sakamaki'm. Bardzo byli ze sobą zżyci, więc postanowił wysłać mnie tu do tej rezydencji. Zapukałam do drzwi i czekałam na odpowiedź. Nikt mi nie otworzył. A to dziwne... Czyżby nikogo nie było w domu?
Postanowiłam wejść do środka wiedząc, że nie powinnam tego robić. Wygląda to, jakbym się wtargnęła na czyjś teren. Nawet nie znam osób, które tu mieszkają.
Pokierowałam się wzdłuż korytarza, nie mając pojęcia gdzie w ogóle dojdę.
Zobaczyłam fotele, kominek, chłopaka...
Chwila... Chłopaka?!
Podeszłam bliżej i rzeczywiście leży tam nastolatek o czerwonych włosach i bladej cerze. Zdaję mi się, że śpi. Szturchnęłam go lekko w ramie w celu obudzenia.
- Ymm.. Przepraszam?
Nie obudził się. Ale to nie jedyny problem. On jest zimny jak lód!
- Hej? - Dotknęłam jego dłoni i potrząsnęłam ją, ale i tak nie drgnął. Przyłożyłam głowę do jego klatki piersiowej.
- O nie, nie, nie! Jest źle! Nie słyszę jego bicia serca! Czy właśnie znalazłam martwą osobę?! - Spanikowana mówiłam sama do siebie w myślach.
Odsunęłam się trochę i poprawiłam kosmyk swoich włosów. Zanim zdążyłam wziąć głęboki wdech, byłam już pod chłopakiem. Ale jak?!
- KYA! - Krzyknęłam
- Nie drzyj się! - Powiedział i patrzył na mnie pięknymi, zielonymi oczami. - Kim ty w ogóle jesteś?
- Ja... Jestem Yuno Tsukami... Miałam tu przyjechać... - Czułam się niezręcznie. Ten ktoś nadal zwisał nade mną.
- Ha...? Nic o tym nie wiem. Ale jeśli już tu jesteś... - Uśmiechnął się cwaniacko i zbliżył swoją twarz do mojej szyji. Czy on właśnie... Mnie polizał?!
- Ayato! - Usłyszałam kolejny męski głos. Zapewne ten chłopak, który zmartwychwstał tak ma na imię.
Odsunęłam się od tego całego Ayato, wstałam z kanapy i stanęłam koło tej osoby. Ma oczy koloru ciemnego różu, a włosy zlewały się z kolorem czarnym i szarym. Nosi okulary i schludne ubrania. Wygląda na kulturalnego człowieka, nie to co ten zombie.
- Kim ty jesteś? - Zaczął okularnik.
Kolejny nie ma pojęcia o moim przybyciu?!
- Jestej Yuno Tsukami. Przecież miałam tu przyjechać! - Nie wytrzymuje. Pomyliłam adres czy co?!
- Nie mam pojęcia o tej zaistniałej sytuacji. Ayato? Masz coś z tym wspólnego?
- Że niby ja? Kto by chciał taką deskę pod dachem!
- Coś ty powiedział?! - Oburzyłam się.
- Stwierdzam fakt D-E-S-K-O
- Wrr! - Warknęłam
- Ehh, powinieneś być milszy dla nowo poznanej osoby. - Powiedział ciemnowłosy poprawiając swoje okulary.
- No, no. Kogo ja tu widzę? Czyżby dziewczyna? - Usłyszałam kolejny głos. Jest to chłopak o rudych włosach. Nosi kapelusz na głowie i z wyglądu przypomina Ayato.
- Wzrok cię zawodzi? - Pomyślałam.
- Rzeczywiście dziewczyna. - Następny głos jakiegoś chłopaka. Ma fioletowe włosy i oczy, a w ręce trzyma misia. Z wyglądu przypomina małe dziecko.
- Na pewno? Nie pomyliliście się? - Zmarszczyłam brwi.
- Hihi, jesteś taka słodka - Powiedział kapelusznik i pojawił się przy mnie. Był tam, nagle tu... Co jest?! - Aż muszę sprawdzić - Zachichotał i... Polizał mnie?! Kolejny?! Nie wytrzymam no!
- Eee, przepraszam? Możecie mnie nie traktować jak jakiegoś lizaka?
- Oj Bitch-Chan, jesteś naprawdę słodka.
- Co to za zamieszanie...?! - Usłyszałam kolejny obcy mi głos. Odwróciłam się ku przedmówcy. Ma białe włosy z odcieniem lekkiego różu i czerwone oczy. Wygląda na bardzo zirytowanego.
- Oj Subaru nie wściekaj się - Powiedział kapelusznik
- Zamknij się! Zadałem pytanie! - Walnął pięścią w ścianę robiąc ogromną dziurę. Jak normalny człowiek może mieć tyle siły?! Nie rozumiem!
- Ymm... to może ja rzeczywiście musiałam pomylić adres. Wybaczcie za zamieszanie. Pójdę już.
- To nie jest wcale pomyłka - Znowu nowy głos. To już szósty!
Zdanie należało do blondyna z słuchawkami w uszach, leżącego na kanapie. Nie mogę stwierdzić jego koloru oczu, gdyż ma je zamknięte
Zdziwiłam się
- Wiesz coś o tym Shu? - Spytał ciemnowłosy
- Może... - Powiedział obojętnym głosem
- Nie wkurzaj mnie! Powiesz nam wreszcie czy nie?! Masz coś z tym wspólnego?! - Krzyknął Ayato.
- Ciszej... - Wzdycha i podnosi się z kanapy, otwierając oczy. Mają bardzo piękny, niebieski kolor. - TA OSOBA zadzwoniła do mnie i uprzedziła, że przyjedzie do nas jakaś dziewczyna. Wspomniał jeszcze, aby jej nie zabijać
- Słucham?! - Krzyknęłam zdziwiona.
- Dlaczego nie powiedziałeś nam tego wcześniej?! - Powiedział zirytowany Ayato
- Zbyt uciążliwe...
- Ale... to naprawdę musi być pomyłka. - Ciągnęłam dalej.
- Wygląda na to, że wcale nie ma pomyłki. - Powiedział okularnik.
- Ale wy... - Zawahałam się dokończyć
- Co my? - Spytał Ayato.
- Jesteście jacyś inni niż wszyscy ludzie...
- Nie jesteśmy ludźmi. Jesteśmy wampirami. - Powiedział chłopak z misiem.
- Ah?!
- Oi, za szybko wygadałeś Kanato - Westchnął czerwonowłosy.
- Wy? Wampirami? Żartujecie sobie ze mnie?
- Po co mielibyśmy cię okłamywać? - Spytał białowłosy.
Właśnie. Po co mieliby to robić?
- Hm? Czyżbyś się bała? - Spytał Ayato.
- N-nie! Nie boję. - Uśmiechnęłam się spontanicznie.
- W takim razie się przedstawimy, a kamerdyner zaniesie twoje walizki do twojego nowego pokoju. - Postanowił okularnik.
- Dobrze. - Czy ja właśnie się zgodziłam?! Jestem kompletną idiotką!
W pewnej chwili podszedł jakiś wysoki mężczyzna i zabrał moje bagaże.
Popatrzyłam na wszystkich zebranych.
- Najstarszy z nas jest Shu. - Wskazał na blondyna. - Drugi co do wieku jestem ja, Reiji, trzeci Laito, czwarty Kanato, piąty Ayato i szósty Subaru.
- Tch. Mogłeś sobie odpuścić. - Warknął Subaru
- A jak ty masz na imię Bitch-Chan? - Powiedział Laito.
- Jestem Yuno...
- Yuno...?
- Yuno Tsukami. Już mówiłam.
- Dobrze, więc Ayato zaprowadzi cię do nowego pokoju. - Powiedział Reiji.
Przekręciłam głowę w stronę zielonookiego, a on tylko cwaniacko się uśmiechnął. Nie wiem co on knuje, ale chyba wolę nie wiedzieć.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro