8.
Teraz trochę zmienię perspektywę.. Puki co lepiej mi się pisze w 3 osobie... Wiecie , lepiej wszystko mogę opisać i się nie powtarzać za bardzo... Zapraszam na rozdział...
***********************************
Nasza główna bohaterka siedziała sobie w swoim pokoju i czytała książkę do magii.. Dalej miała ją w sobie , ale w mniejszym stopniu niż w pierwotnym ciele... Bała się , że nigdy sobie nie przypomni swojej przeszłości. W końcu tyle przeżyła w tej rezydencji , a nic nie pamiętała , oprócz nie licznych wspomnień z Shu i dwóch z Cassie.. Chciała sobie przypomnieć wszystko , co ją łączyło z braćmi Shu jak i to co przeszła wcześniej zanim tutaj trafiła... Miała nie spokojne uczucie , że coś jeszcze jej ojciec przed nią zataił , ale nie wiedziała do końca co to takiego jest. Westchnęła ciężko i odłożyła książkę na szafkę nocną zaznaczając ówcześnie ,gdzie skończyła i spojrzała za okno. Wstała powoli z łóżka i na bosaka podeszła do szyby przykładając dłoń do zimnego szkła. Położyła czoło do niej i spojrzała na swoje odbicie. Teraz jej włosy miały pasemka bieli. Ładnie to się komponowało z czerwienią jej włosów. Czy jak przypomni sobie wszystko czerwień zniknie i ustąpi jej bieli ? Lubiła ten kolor , ale gdy teraz tak sobie przypomni , w końcu jej ojciec też ma ten sam odcień co ona. A nie chciała już widywać się z ojcem. Bolało ją to, że okłamał ją w sprawie jej dzieciństwa. Nie wiedziała , co stało się z jej matką , a na pewno nie umarła przez jakąś chorobę , przecież on mógł ją przemienić w demona lub nawet w wampira , by dalej była przy nim jeśli tak bardzo ją kochał. A może jego miłość do jej matki tak na prawdę nie istniała, a ona była tylko wynikiem przypadku ? Czy demon może pokochać kogoś odmiennego od siebie ? Miała tyle pytań , a tak mało odpowiedzi.. Westchnęła znowu zostawiając na szkle parę... Podniosła trochę głowę tak , by mogła spojrzeć na obraz za oknem. Kochała lasy i przyrodę. To na pewno nie były demonie cechy. W końcu one kochają ciemność , a ona jej się trochę bała. Nie lubiła jak się krzywdzi nie winne stworzenia , a przecież demony je krzywdzą opętując je lub bawiąc się ich wnętrznościami.. Zanim poczuła pociąganie do tej rezydencji , przez jakiś czas mieszkała z ojcem w piekle... Widziała co demony potrafią i jakie są bezduszne. Czasami nawet bała się wychodzić z swojego pokoju , bo mogła natknąć się na jakiegoś , a ten korzystając z okazji , że jej ojca nie ma w pałacu mógł ją skrzywdzić. Nawet nie kiedy czuła lęk do swojego ojca widząc jaki nie kiedy jest brutalny , gdy musi krzywdzić inne demony , bo te złamały jakiś zakaz w piekle. Nie nadawała się do tamtego świata. Bardziej ciągnęło ją do ziemi , roślinności i zwierząt. Więc mogła zwalić to na geny matki, bo w końcu ona była człowiekiem , a na dodatek czarownicą z Salem.. Do jej uszu doszło pukanie do drzwi. Odsunęła twarz od szyby i odwróciła się lekko w stronę skąd dochodził hałas. Dalej trzymając dłoń na szkle zaprosiła do środka nieproszonego gościa. Do jej pokoju wszedł Shu z kopertą w dłoni. Zamknął za sobą drewniane drzwi i spojrzał na nią swoimi lazurowymi tęczówkami.
- Jutro wieczorem jest bal organizowany przez naszego ojca Karl'a. - Pokazał w palcach list.
- Aha.. I co ja mam do tego ? - Spytała..
- Jesteś na niego zaproszona i musisz iść z Laito na zakupy , by kupić jakąś odpowiednią suknię. Chętnie poszedłbym z tobą i sam Ci ją wybrał , ale nikt z nas nie ma takiego gustu w modzie jak ten zboczeniec.. - Powiedział z nutą obrzydzenia. Dalej nie wiedziała dlaczego każdy z nich mówi na tego kapelusznika zboczeniec. W końcu nic jej nie zrobił , a w końcu ten tytuł musi do czegoś zobowiązywać , prawda? Wzruszyła ramionami na jego słowa..
- Jeśli trzeba , to pójdę. - Mruknęła i odwróciła głowę w stronę okna. Wydawała mu się jakby zamyślona..
- Dalej nic sobie nie przypomniałaś ? - Spytał , a w jego oczach można było dostrzec troskę.. Widziała to w jego odbiciu w szybie.
- Niestety nie.. Mam nadzieję , że na tym balu coś sobie przypomnę jak zobaczę waszego ojca. Czuję , że on był ze mną ściśle związany... - Wyszeptała cicho dalej patrząc na obraz zza szkłem.. Wiedział , że on jest zaplątany w jej geny. W końcu sama powiedziała im wszystkim , że przez niego stała się w mniejszej części wampirem , bo wszczepił w nią jakiś ich gen czy coś takiego.. Westchnął bezgłośnie i usiadł na jej łóżku.
- Yuki... - Zaczął poważnie , a dziewczyna odwróciła się w jego kierunku zaciekawiona jego tonem. Jeszcze nigdy nie widziała go poważnego , no oprócz tego jak tutaj przybyła. Po tym jak pierwszy raz zobaczyła swoje wcześniejsze wspomnienia , wzrok jaki na nią kierował zawsze miękł.. Ale teraz pierwszy raz po tych wydarzeniach , był aż tak poważny.. -... Wiem , że nie jest Ci łatwo odnaleźć się w tej sytuacji. Nagle przypominasz sobie co działo się przed twoją śmiercią , dowiadujesz się , że informacje jakie miałaś nie są do końca prawdą i że masz dziecko z wampirem. Jeśli potrzebujesz czasu do oswojenia się z sytuacją , mogę Ci go dać. Nie będę za bardzo się naprzykrzał , byś mogła na spokojnie wszystko sobie poukładać w głowie. Wiem , że masz mętlik. W końcu każdy, by go miał po takich przeżyciach.. Nie chce Ci jesz.... - Nie zdążył dokończyć , bo poczuł , że zostaje objęty kobiecymi ramionami. Czuł jak jej twarz wtula się w jego tors i łzy moczą mu koszulkę. Objął ją delikatnie swoimi i przysunął ją bliżej siebie wtulając twarz w jej włosy i zaciągnął się jej truskawkowym zapachem. Dalej używa tego samego szamponu co wcześniej. - Już spokojnie.. Jestem przy tobie.. - Zaczął ją uspokajać swoim cichym tonem.. Nie lubił nigdy jak ona płakała.. Tak na nowo się w niej zakochał. Widział w niej tamtą Yui. Ta też była bardzo wrażliwa jak tamta.. Pocałował ją w głowę i zaczął cicho nucić melodię , którą jeszcze za czasów , gdy był w zespole napisał. Czuł jak się rozluźnia , a jej ciało w końcu przestaje się trząść.. Odsunął ją delikatnie od siebie i starł z jej policzków łzy. Złożył delikatny pocałunek na jej ustach i uśmiechnął się kącikiem ust. - Lepiej ? - Spytał dla pewności..
- Tak lepiej. Dziękuję. Musiałam się wypłakać.. Boję się , że już nic sobie nie przypomnę.. - Wyznała swoje obawy..
- Nie musisz się bać. Na pewno coś jeszcze sobie przypomnisz... - Uśmiechnął się bardziej widocznie.. - Dobrze powinnaś się już zbierać. Laito będzie czekał na Ciebie przed rezydencją. - Odsunął się już całkowicie i wstał. Podszedł do drzwi i odwrócił się do niej trochę. - Uważaj na siebie , jak będziesz z nim. Nie chce , by coś Ci się stało.
- Możesz być spokojny. Nie dam sobie zrobić krzywdy. W końcu mam magię. - Na potwierdzenie swoich słów wyciągnęła delikatnie przed siebie dłoń , a na niej zafalowały błękitne płomienie. Był to delikatny płomyk , ale jak skuteczny w zwarciu. Pokiwał na to głową i w końcu wyszedł z jej pokoju.. Dziewczyna westchnęła i ubrała na swoje stopy ciężkie buty. Wyszła z swojej oazy spokoju i zeszła na dół. Otworzyła na oścież wrota i zeszła po schodach na żwirową ścieżkę przed rezydencją. Obok limuzyny stał rudzielec w kapeluszu. Uśmiechnął się do niej i podszedł bliżej.
- Witaj Yuki. Znowu razem wyruszamy na zakupy tak jak za czasów , gdy jeszcze byłaś człowiekiem. - Uśmiechnął się do niej lisio.. Zaniepokoił ją ten uśmiech. Czyżby przezwisko zboczeniec jednak nie było tylko na pokaz ? Odwzajemniła gest lekko nieśmiało.. Złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie. Jak nie pamięta co czuła do Shu , mógł to zmienić i mogła coś poczuć do niego. W końcu skradła jego serce już wtedy , gdy jeszcze żyła. Usunął się z jej życia dla jej dobra , ale teraz wolał wykorzystać fakt , że nie pamięta totalnie nic. Przysunął bliżej swoją twarz do jej. Nie wiele dzieliło ich usta od złączenia się. Spojrzał na nie , a potem wrócił do jej oczu.. Zawsze lubił jej kolor , były takie tajemnicze , a zarazem piękne i jedyne w swoim wydaniu. Oblizał lekko wargi i już miał złączyć je z jej , gdy poczuł jej drobne ręce na swoim torsie i jak się zapiera. Uchylił powieki, które nawet nie wiedział kiedy zamknął i spojrzał na jej twarz. Jej policzki były całe czerwone , a wzrok miała odwrócony i lekko zamglony. Czyżby...?
- Laito.. Nie.. - Wyszeptała cicho.. Przypomniała sobie coś podobnego.. Kiedyś pojechała z nim na zakupy , też na bal. Trzymał ją podobnie , ale nie chciał jej wtedy pocałować. Pamiętała , że wcześniej pokłóciła się o coś z Shu, albo miała mu o coś za złe ? Nie była pewna.. Teraz wiedziała , dlaczego wszyscy bracia ojca jej dziecka tak dziwnie się zachowywali.. Cała 5 coś do niej czuła zanim umarła... Ale dlaczego nie chcieli jej tego powiedzieć wprost , a bawili się w kotka i myszkę i czekali , aż sobie coś przypomni ? I dlaczego w wcześniejszym życiu nie zauważyła czegoś tak prostego jak to..?
Laito westchnął cicho.. Mógł się tego spodziewać.. Nawet kiedy nie pamięta jej serce jest ciągnięte do tego blondyna.. W czym on jest lepszy od niego.. Zmarszczył brwi , ale puścił ją.
- Udawajmy , że tego nie było.. Wsiadajmy lepiej do limuzyny i jedźmy do tego sklepu.. Im szybciej pojedziemy , tym szybciej wrócimy.. - Mruknął nie mając już tak dobrego humoru jak jeszcze chwilę temu.. Wsiedli do środka transportu i ruszyli na podbój sklepów..
~*~
Po paru ładnych godzinach wrócili do rezydencji. Mieli trochę toreb , bo jeszcze oprócz sukni na bal kupili inne ubrania i buty , a Laito kupił sobie parę kapeluszy , których nie miał na stanie w swojej kolekcji w szafie... Wysiedli i weszli do środka rezydencji.. Yuki od razu skierowała się w stronę swojego pokoju , a chłopak do swojego , by schować swoje nowe zdobycze.. Żaden z nich już nie mówił o tym incydencie sprzed wyruszenia na zakupy.. Yuki nie chciała o tym pamiętać , a Laito... A jemu po prostu było wstyd , że dał się tak łatwo ponieść swoim uczuciom do dziewczyny. Ale co mógł począć ? Tak długo tłumił w sobie to uczucie , że w końcu musiał dać temu upust.. Bał się trochę jak na to zareaguje Shu. W końcu nie był takim idiotą na jakiego wyglądał i wiedział , że cała 5 jego braci czuje mięte do jego dziewczyny i matki Cassie...
Tymczasem nasza bohaterka doszła do swojego pokoju i rozpakowywała torby z ciuchami do szafy. Na łóżku miała rozłożoną suknię , w której pójdzie na jutrzejszy bal u Karl'a.. Dlaczego miała złe przeczucia co do i tego balu. Czuła , że na wcześniejszym na jakim była coś złego się stało.. Tak , przypomniała sobie i to. Wiedziała , że była na innym balu za czasów , gdy jeszcze była w innych ciele.. Bała się , że i na tym coś się wydarzy.. Ale o tym przekona się już jutro wieczorem..
****************************************
Jak widzicie napisałam rozdział.. Dostałam nagłej weny.. To nie wszystko co chciałam w tym rozdziale zawrzeć , ale prawie doszłam do 2 tyś słów.. Rekord moi mili.. Jeszcze nigdy tak dużo nie napisałam... Na dole macie zdjęcie jak wygląda suknia naszej Yuki.. Mam nadzieję , że ten rozdział chociaż trochę wam się podobał.. Trochę się napracowałam na nim... A co wiadomości co działo się u mnie przez ten miesiąc ? Nie zostałam przyjęta do tej wietnamskiej chatki , bo restauracją tego na pewno nie nazwę.. Azjata uważa , że dobrze nie pracuje.. A tak na prawdę robię dużo więcej niż kelnerka powinna.. Jestem też pomocą kucharza , jak i zmywakiem.. Fajnie co ? Mam dość takiej pracy i dlatego nie mam zamiaru tam już więcej pracować.. Wiem wybrzydzam i powinnam się dostosować , ale na prawdę to jest męczące.. Wracam bardziej zmęczona niż powinnam.. Policzki mnie bolą od ciągłego uśmiechania się.. Nie jestem do tego przyzwyczajona , a na dodatek parzę się , bo tam jest coś takiego jak żeliwo w kształcie świnki.. I bardzo często ludzie to zamawiają.. Ale będzie mi szkoda tego , że już nigdy nie zasmakuję darmowego jedzona przygotowanego przez tego gbura Azjatę.. Ciągle coś mu nie pasowało.. Dobrze , ale trochę przesadziłam z tym rozpisywaniem się i żaleniem się wam jak mi to tam nie dobrze w tej pracy. Mam nadzieję , że do tej do której teraz mam zamiar iść już nie zrezygnuję i osiądę na niej trochę dłużej. W końcu będę miała tam czas do pisania dla was rozdziałów..W końcu internet w telefonie nie może się marnować , prawda ?? Dobra koniec.. A więc...
Au revoir!!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro