Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Yuma x Ruki |Swatka|

To coś jest dla Cream_Shot

W rezydencji Mukami byli tylko Ruki i Yuma. Dlaczego tylko oni? No bo Kou zabrał Azuse na zakupy, a Azusa zgodził się tylko dlatego, że blondyn obiecał mu kupić nowy sztylet. Nagle do rezydencji wparowała autorka/Emotiki.

- A co tak sami siedzicie? - Zapytała demonica ze zboczonym uśmieszkiem na twarzy.

- A co mamy niby robić? - Nie wyglądało na to aby Yuma był w dobrym humorze.

- No dobra... To było głupie pytanie, ale ja nie w tej sprawie. - Dziewczyna zaczęła coś grzebać w torebce.

- To w jakiej sprawie?

- A w takiej! - Wyciągnęła z torby jakąś kartkę, a na niej wykres. - Zrobiłam pewną ankietę! Większość osób woli wasz ship niż:
- Subaru x Yuma
- Ruki x Kino
- Carla x Shin
- Ruki x Subaru

- Jesteś nienormalna...

- Ale czekaj! Tylko większość na was zagłosowała. Reszta głosowała na inne shipy, dlatego też jestem z nich dumna.

- Ale... Nadal czegoś nie rozumiem. - Przerwał jej myślenie Yuma. - Co niby teraz mamy zrobić? Skoro dowiedzieliśmy się czegoś... Dziwnego.

- Jak to co? Teraz ja zamienię się w swatke! I będę probowała was złączyć, zeswatać czy jak to tam nazwać! - Dziewczyna uśmiechnęła się szyderczo, a w głowie już miała plan.

- Nie odważysz się! - Powiedział Ruki mordując wzrokiem demonice.

- He he he. Coś mi się zdaje, że się odważę. - Widać, że już nie wytrzymali towarzystwa dziewczyny i jak najszybciej się ulotnili z salonu. - I tak was znajdę! Wy jebane urwipołcie!

*timeskipe*

Wszyscy bracia Mukami jedli spokojnie swój obiad. Był spokojnie do czasu... Aż Emotiki nie postanowiła tego zepsuć. (Ech... Upierdliwa ja 😊)

- Co jecie? - Podeszła dziewczyna do stołu i spojrzała na danie, które każde z wampir teraz jadło.

- Jedzenie.

- Ha ha ha. Bardzo śmieszne. - Odpowiedziała oburzona i usiadła przy stole, cały czas gapiąc się na Rukiego i Yume.

Nawet to nie zauważyła kiedy to ona stała się obiektem patrzenie pozostałych braci.

- Co tak... Się patrzysz... Na Rukiego... I Yume...? - Demonica spojrzała na Azuse, a potem wróciła to patrzenia się na dwóch wcześniej wymienionych wampirów.

- A tak se patrzę... Bez celu... - Ruki zmierzył ją podejrzliwym wzrokiem po czym wrócił do jedzenia.

Gdy już wszyscy zjedli, a potem wyszli z jadalni, każdy z nich udał się w swoją stronę.

*timeskipe*

*POV. Ruki*

Od tygodnia ta mała gnida (czytaj Emotiki) łazi za nami i cały czas karze nam robić jakieś nienormalne rzeczy. Ja znam swoją godność i nie zniże się do takiego poziomu żeby pocałować mojego brata. Przecież to jest chore!

- No dalej! Jeden buziak i się odczepie, słowo! - A racja... Zapomniałem powiedzieć co teraz się dzieję.

Aktualnie ta gnida namawia mnie i Yume do buziaka. Oczywiście cały czas odmawiamy, ale ta nie chce przestać truć nam życia. Wypróbowała już wszystkiego. Przekupstwo, sztuczne płakanie, nawet bić nas próbowała, a nawet grożenie wpadło jej do głowy. Chociaż to było raczej żenujące.

- No weź! Wiecie, że nie robię tego dla siebie! - Demonica padła na kolana i zaczęła płakać. Tym razem naprawdę.

- Zachowujesz się jak bahor... - Oznajmił Yuma patrząc na nią z politowaniem. 

Gapiliśmy się na nią jeszcze z kilka minut, a nasze uszy pękały dosłownie od jej głośnego płaczu.

- Dobra! Niech Ci będzie! - Tak. Zgodziłem się tylko dlatego, że mam jej dość.

- CO?! Powariowałeś?! - Oj coś czuje... Że Yuma mnie zajebie po tym co zaraz się stanie.

- Yey! - Dziewczyna, aż podskoczyła i zniecierpliwiona zaczęła czekać na akcję.

- Im szybciej to załatwimy tym lepiej dla nas, czyż nie? - Odwróciłem się przodem do brata i spojrzałem na niego.

- To jest głupi pomysł...

- Przestańcie gadać i się całujcie! - Emotiki dosłownie pchnęła nas na siebie, przez co nasze usta się złączyły, a nasze ciała były strasznie blisko siebie.

Momentalnie od siebie się oderwaliśmy. Żaden z nas nie chciał patrzeć na drugie więc postanowiliśmy stać do siebie plecami.

- Zadowolona?

- Umm... Tak jakby. - Spojrzałem na nią z rządzą mordu. - To nie było takie głębokie! I pełne namiętności, ale... Może wystarczyć.

I sobie poszła. W najlepsze. No ale my staliśmy jak głupcy i gapiliśmy się w drzwi przez które dziewczyna wyszła. Teraz w tej chwili chciałem umrzeć.

*timeskipe*

Emotiki nie odzywa się do nas już dość długo. Nie to żebym się nie cieszył, ale zrobiło się trochę... Cicho. No i moje realcje z Yumą nie są jakieś za specjalne. Ważne, że się chociaż tolerujemy i możemy spędzić kilka minut w jednym pomieszczeniu. Jednak... Czuję taką pustkę, gdy jestem sam. Normalnie bym powiedział, że to to, ale to niemożliwe... Chyba.

- O kurwa... - Powiedziałem sam do siebie, a moją głowę zaczęły na chodzić dziwne myśli. Szybko chwyciłem w dłoń telefon, wybrałem numer i zadzwoniłem.

- "No witam, witam. Któż to do mnie dzwoni?" - Jak ona mnie wpienia.

- Słuchaj no! Nie wiem coś ty zrobiła, ale... Zjebałaś sytuację! Całkowicie!

- "Jesteś gejem? Nie wierze... Ruki jest gejem!!!" - Usłyszałem w słuchawce jej śmiech, który sprawił, że chciałem ja udusić. - "No i dzwonisz do mnie po co? Abym Ci chłopaka znalazła? Przecież masz Yume"

- Nie chodzi mi o to abyś mi chłopaka szukała, tylko o to... Abyś... Sam nie wiem.

- "No widzisz! Jeśli naprawdę jesteś gejem, chociaż w to nie wątpię--"

- Zamknij się.

- "To idź z tym do Yumy. Przytul się do niego, czy coś. Może on też jest gejem." - I się rozłączyła.

Wesychnąłem cicho po czym wstałem i wyszedłem z pokoju. Moje kroki pokierowałem do sypialni Yumy.

Kurwa... Czemu ja jej słucham.

Bez pukania wszedłem do pokoju brata. Yuma odwrócił wzrok i spojrzał na mnie. Dziwne mrowienie w brzuchu mi towarzyszyło.

- Przyszedłeś po coś konretnego? - Nic nie odpowiedziałem i tylko usiadłem obok niego, po czym oparłem głowę o jego ramię. - Coś Ci jest?

- Nie... - Przysunąłem się bliżej i bardziej wtuliłem się w jego ramię.

- Aha... Już chyba wiem co Ci jest. - Nie odechpnął mnie. O dziwo.

Było mi nawet wygodnie, choć i tak będę miał za złe Emotiki za to co ona nam zrobiła. Niech się szykuje na śmierć.

Siemaneczko! Dzisiaj strasznie było mnie dużo w tym shocie więc proszę się nie wściekać o moją upartość. Na razie macie jeden, ale później się zobaczy ile jeszcze napiszę, więc bayo!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro