Yuma/Lemon Forced/Nienawiść
Z dedykacją dla @VeroTheKiller
(K/o) - Kolor oczu
Z Rukim masz dobre kontakty. Z Kou masz zajebiste kontakty! Z Azusą masz w miarę dobre kontakty. Więc czemu do jasnego chuja masz zajebiście złego kontakty z Yumą?! Nienawidzicie się. Nienawidzisz pracować w ogrodzie i nienawidzisz pomidorów. To chyba sprawiło, że tak cię znienawidził. No, ale cóż. Co poradzisz. Nie każdy lubi to co inni. Właśnie w tym momencie zakończyła jedna z kłótni, między tobą a Yumą. Ruki was "rozdzielił" i w sumie dobrze, że to zrobił bo byś mu oczy wydłubała. Szybko poszłaś do swojego pokoju i mocno, jak i głośno trzasnęłaś drzwiami.
- Ugh! Mam dość! - Wrzasnęłaś na drzwi tak, jakby to one byłyby wszystkiemu winne.
- Masz dość moje brata czy drzwi? - Odwróciłaś się i ujrzałaś blondyna na łóżku.
- Twojego brata! On zachowuje się jak... Jak...! - Nawet na szybkiego nie mogłaś wymyślić jaki on jest.
- No ja rozumiem, że się nienawidzicie, ale... Nie musicie się tak głośno kłócić. - Spojrzałaś na niego morderczo.
- M.U.S.I.M.Y! - Kou westchnął po czym znikł.
Położyłaś się na łóżku i zaczęłaś pięściami bić poduszkę. Za każdym razem gdy na niego spoglądasz czujesz, że ten i następny dzień będzie coraz gorszy. Z tego wszystkiego, aż zrobiłaś się śpiąca. Zamknęłaś swoje (K/o) oczy i od razu odpłynęłaś do krainy snów i jednorożców.
*timeskipe*
Obudziłaś się z dość potężnym bólem głowy. Ostatnimi siłami wstałaś z łóżka, po czym wyszłaś z pokoju i pokierowałaś się do kuchni. Gdy już tam byłaś, nalałaś sobie do szklanki wodę. Nagle usłyszałaś dziwny hałas.
- Hę? Kto to...? - Zapytałaś sama siebie wychodząc z kuchni.
Na korytarzu pusto. Pewnie Yuma znów chce cię wystraszyć na śmierć, ale się mu nie dasz. Nie dasz się skurwysynowi. O nie, nie. Wróciłaś do kuchni i napiłaś się swojej wody. Odstawiłaś szklankę na blat i zaczęłaś się kierować w stronę swojej sypialni. Zauważyłaś jednak, że jakoś dziwnie kiwasz się na boki. Strasznie Ci się kręciło w głowie, a po chwili upadłaś na podłogę. Nie straciłaś przytomności, ale ciężko było Ci się podnieść. Nagle dostrzegłaś, że ktoś stoi przed tobą. Spojrzałaś w górę i niestety, ale nie dostrzegłaś twarzy tego kogoś. Osoba ta wzięła cię, po czym przewiesiła przez ramię i zaczęła iść w wyznaczonym kierunku. Po chwili poczułaś jak lądujesz na miękkim materacu, a osoba zawisa nad tobą. W końcu udało Ci się dostrzec kto to niby taki.
- Y-Yuma...? - Wampir uśmiechnął się gdy tylko usłyszał swe imię.
Nic nawet nie odpowiedział, tylko zaczął cię rozbierać. W miarę szybko zareagowałaś i zaczęłaś odpychać wampira, choć byłaś już za słaba.
- Upierdliwa jesteś... - Złapał za twój nadgarstek po czym wgryzł się w niego.
Syknęłaś z bólu i starałaś wyrwać swą rękę, ale nie mogłaś. I jeszcze dodatkowo sama sobie sprawiałaś ból. Po chwili wampir oderwał się od twojej ręki i spojrzał na ciebie. Już całkowicie nie miałaś siły na jakiekolwiek opieranie się. Yuma zdarł z ciebie ubrania, wraz z bielizną i zlustrował cię całą.
- Nie... Błagam... - Wydukałaś cicho, a z twoich (K/o) wypłynęły łzy.
- Ty nawet nie błagaj. - Uśmiechnął się szyderczo, po czym zaczął rozpinać rozporek.
Trochę opuścił spodnie wraz z bokserkami, a ty ujrzałaś jego członka. Nakierował swoje przyrodzenie na twoją kobiecość, po czym wszedł w nią na całą długość. Pisnęłaś cicho i zaczęłaś płakać. Wampir zaczął się w tobie poruszać co sprawiało Ci ból. Jeszcze większy niż ugryzienie.
- Co ryczysz?! - Chłopak podniósł dłoń, po czym uderzył cię mocno w twarz.
Delikatnie dotknęłaś miejsca, które zostało uderzone. Piekło jak cholera. Wampir jeszcze bardziej przyspieszył swoje ruchy, przez ból nie zanikał. Starałaś się już nie wylewać łez, ale było to o wiele trudniejsze. Zasłaniałaś usta by nie krzyczeć. No bo co by Ci to dało? Praktycznie... Nic. I tak mijały sekundy, potem minuty, aż w końcu godziny za nim wampir postanowił zakończyć tą agonię. Gdy doszedł, wyszedł z ciebie i jeszcze jakiś czas patrzył na ciebie.
- A ty nadal płaczesz... Ech... - Założył bokserki i spodnie, po czym już bez słowa wyszedł.
Byłaś tak padnięta, że zasnęłaś nawet nie zwracając uwagi na to, że ktoś może cię tak zauważyć.
*timeskipe*
Obudziłaś się z wielkim bólem w podbrzuszu. Rozejrzałaś się dookoła, mając wielką nadzieję, że to był tylko koszmar. Ale nie... Leżałaś w takiej samej pozycji jak zasnęłaś, całkowicie naga. Na nadgarstku widniał ślad po ugryzieniu. Schowałaś się pod kołdrą i zaczęłaś głośno szlochać, przeklinając w myślach imię wampira. Od tamtej pory siedzisz w pokoju i praktycznie z niego nie wychodzisz, a kiedy jakiś wampir chce wejść do twojej sypialni, krzyczysz po nich i zaczynach w nich rzucać rzeczami. Chcesz pozostać sama... Całkowicie sama...
No dobrze. Shocik jest jaki jest, a słońce wręcz napierdala swoim blaskiem! Jest kurwa za gorąco!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro